http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

Błędne koło w edukacji

Jeszcze do poprawki

Kolejna szkoła ma "podstawę programową, którą twierdzi że musi zrealizować". Nie rozumiem ? Daje się dzieciom możliwość bycia w klasach (szkołach) integracyjnych, ale narzuca program którego nie jest w stanie zrealizować. Może to celowe działanie w celu zniechęcenia ?

Inteligencja Łukasza jest w normie. Szkołę podstawową i gimnazjum ukończył z bardzo dobrymi ocenami, więc teoretycznie jak najbardziej powinien chodzić do Liceum. Niestety inteligencja jest w normie, ale badana testami bezsłownymi. Natomiast w szkole uczenie bez mowy wydaje się być nie możliwe. Oceny mocno zawyżone, a nawet z kosmosu. Nasuwa się pytanie co w takiej sytuacji ma zrobić szkoła w której jest Łukasz ? Uczyć nie wiadomo czego, ponieważ uczeń nie zna podstawowych słów, a nawet ma problem ze zrozumieniem mowy codziennej ? W pierwszym odczuciu wydaje się, że Łukasz nie jest wstanie nawet w minimalnym stopniu przyswoić jakiejkolwiek wiedzy Wierzcie mi, że jest wstanie, ale w swój specyficzny sposób, który wymaga wolnego tempa.

Nie rozumiem dlaczego dzieci niepełnosprawne nie mogą chodzić do szkół zwyczajnych ucząc się tego co na daną chwilę potrafią i jest im potrzebne. Przecież to nie jest problem. Jeśli dziecko nie rozumie podstawowych słów, to dajemy mu do zapisu słowa na jego poziomie, natomiast słuchowo omawiamy temat szerzej.

Czasy dla edukacji i wychowywania  dzieci nie są łatwe, więc bardzo ważna jest współpraca pomiędzy rodzicem i nauczycielem. System Oświaty w moim odczuciu za bardzo przykłada wagę na wyniki w tabelkach (średniej ocen) co niestety zmusza nauczyciela do odpuszczania w edukacji dziecka. Po drugie porównując prawa dziecka i nauczyciela, czy rodzica to zdecydowanie wygrywa dziecko. Nauczyciel nie wyegzekwuje od dziecka aby w domu przeczytało lekturę, odrobiło zadania czy przygotowało się do sprawdzianu. Również rodzic bez wsparcia szkoły w postaci odpowiednich ocen nic nie zdziała. Interpretujemy pojęcia tak jak nam pasuje, nie koniecznie z korzyścią dla dziecka w dorosłym życiu. Okłamywanie, ubarwianie i przekręcanie faktów niczego nie zmieni. Dziecko,które nie radzi sobie w kl. 3-ej nie poradzi sobie nagle w kl. 4-ej. Jeśli rodzice słabszych dzieci nie będą pomagać, to nauczyciel sam sobie nie poradzi, ponieważ nie ma narzędzi którymi może skutecznie zmobilizować dziecko. Przeładowanie elektroniką i łatwy dostęp do spisania każdego zadania, również nie wspiera rozwoju samodzielnego myślenia .

W przeszłości rodziny były wielodzietne, więc starsze dziecko przeważnie było odpowiedzialne za młodsze. Dzięki temu uczyło się samodzielności i odpowiedzialności. Również rodzice angażowali w różne zajecia domowe więc nauka wyciągania wniosków z sytuacji , czyli przyczyna -skutek. Córka w tym temacie wykłada się całkowicie.

 W przypadku gdy dziecko samo nie doświadczy i nie będzie miało styczności z różnymi przeszkodami i sytuacjami to nawet myślenie przyczynowo - skutkowe będzie słabo funkcjonować.

Koleżanka zaprosiła dwie dziewczynki 12 lat i 13,5 . Chcąc aby odeszły od komputera proponuje zrobienie ciasta robiąc takie samo obok i pomimo tego ...  dziewczynki zero samodzielności, rozmowy, zaangażowania, myślenia. Na wszystko czekają aż dokładnie się powie. Nie potrafią podejść i wywnioskować, że ciocia pierwsze położyła na blaszcze ciasto białe i trzeba zrobić tak samo. Na końcu ubijają pianę, do której przygotowały w szklance cukier. Pianę kładą na ciasto i  w tym momencie zapytane "czy dałyście cukier do piany ?" okazuje się, że "nie". Już samo pytanie sugeruje co powinny zrobić. A dziewczynki ...  najpierw sypią na ciasto cukier, a potem dają pianę.  Po co tym dzieciom trudne pojęcia skoro nie potrafią napisac prostego opisu postaci czy opowiadania, a nawet zrobić zwyczajnej kanapki ?

Szkoła wyręczała Łukasza, a potem córkę oczywiście w celu pomocy. To nie jest odpowiedni sposób na edukację i przystosowanie dziecka do prawdziwego świata. Niestety dzięki temu edukacja moich dzieci spadła na moją osobę. Zastanawiam się co w przypadku gdy rodzic nie ma czasu, nie umie lub nie chce mu się poświęcać długich godzin dziecku ? Pisałam już niejednokrotnie, że moje dzieci bez w sparcia w domu nie umiały by nawet dobrze pisać, czytać i liczyć a przecież to jest podstawa. Piszę o tym świadomie, ponieważ wiem ile czasu poświęciłam na naukę.  Jeśli nauczyciel (rodzic) będzie wyręczał dziecko przy każdej trudności to nie nauczy się samodzielnie pracować, myśleć i analizować, czy wykonać proste zajęcia domowe.

W dużych miastach poziom jest raczej wyższy. Słyszałam, że np. w Poznaniu od kl.1 -ej wstawia się oceny w pełnym przekroju. Również wiem, że dzieci piątkowe z naszego terenu idą do szkoły we Wrocławiu i tam nagle mają oceny dostateczne, czy nawet mierne. Nie rozumiem czemu służą zawyżone oceny ? Dziecko z zaburzeniem RAD działa na zasadzie "rodzicu radzę sobie świetnie bez ciebie " i w tym przypadku, gdy szkoła daje pozytywne oceny to nie ma się czego złapać, aby mobilizować dziecko do nauki. Mało tego, gdy mówię do osób trzecich z nadzieją na wsparcie to widzę wzrok karcacy w moja stronę  z tłumaczeniem "to normalne, dwójki też są potzrebne" i sprawa załatwiona na korzyść dziecka. Koleżanka również miała nadzieję, że jej dwóch chłopców szkoła pozostawi w kl. 1 gimnazjum i dano jakiś dodatkowy projekt i przeszli, ale to nie uzupełnia wiedzy z wiadomości.

Robimy dużo rozgłosu wokół krytykowania dzieci, która jest potrzebna. Odpowiednia "krytyka" bardzo dużo uczy m.in. pokory, dystansu do własnej osoby i tego, że nie wszystko musi być po naszej myśli. Dziecko jeśli jest genetycznie uwarunkowane do bycia pewnym siebie to żadna krytyka tego nie zniszczy. Natomiast  w przypadku dużej wrażliwości musimy uważać, ale w takim przypadku samo dziecko nie będzie dawać powodów do negatywnego oceniania. Słowa krytyki uczą radzenia sobie z drobnymi niepowodzeniami, bo skoro odczucie typu "nie udało się" jest normalnością, to w dorosłym życiu różnego rodzaju niepowodzenia, również nie będą czymś tragicznym. Moja córka obrażała się bo np. przegrała w grę planszową, zjechała wolniej na sankach, miała robić łańcuch na choinkę, kwiatka z bibuły, ... . Gdy nie wychodziło lub było nie po jej myśli od razu blokada. Dzisiaj jest zdecydowanie lepiej, a nawet potrafii przyjść i przeprosić . Wypracowanie tego w późnym wieku jest bardzo trudne.  Ja byłam histeryczką jako dziecko i tak pozostało do dnia dzisiejszego, pomimo ciągłej pracy nad sobą. W młodym wieku możemy dużo wypracować, ale dziecko musi być świadomw czego od niego oczekujemy.

Jeśli nie będziemy otwarcie i szczerze rozmawiać o problemach lub je minimalizować to one same nie zniknął. W każdej klasie są dzieci zdolne, ale będąc pomiędzy dziećmi na dużo niższym poziomie nauczyciel, nawet nie może podciągnąć poziomu, ponieważ musi uczyć dzieci słabsze. Trudno wymagać aby w 45 minut zrobił zajęcia z każdego poziomu wiedzy. Gdy jeszcze dodatkowo ma inne zajęcia np. do zorganizowania konkursy to już wogóle szaleństwo.

Czasami nawet zwyczajne nie zajmowanie sie dzieckiem może mieć spore konsekwencje na całe życie. W moim odczuciu pierwsze miesiące bliskości rodzica i dziecka mają duże znaczenie na całą przyszłość.

Dziecko słabe edukacyjnie dostaje się do klasy, gdzie jest grupa mocna ale mająca w nosie wszelkiego rodzaju zasady i przygotowywanie się do lekcji. W tym momencie dziecko słabe naśladując inne dzieci robi tak samo, ale... konsekwencje są duże, ponieważ w tym przypadku nie dość, że nie umie to dodatkowo nie uczy się. Wpływ rodzica z góry skazany na przegraną, a jeśli jeszcze dorzucimy litość Nauczyciela i wieczne pomaganie w zadaniach (a nawet uzupełnianie za dziecko), a potem pozytywne ocenianie dla zachęty to wierzcie mi "rodzic jest bez szans".

Szkoła w przeszłości ustalała zasady. W obecnych czasach jest najgorszym wrogiem. Pytanie "dlaczego ?" Ponieważ zmieniły się zasady.

Czasy do wychowywania dzieci nie są łatwe ze względu na łatwy dostęp przeróżnych informacji. Dzieci conajmniej połowę czasu spędzają w szkole gdzie w moim odczuciu większe znaczenie mają koledzy i koleżanki niż sam nauczyciel. Dążąc wspólnie do jakiegoś konkretnego celu  jest łatwiej ustalić zasady i wprowadzić w życie. Nie jestem ani przeciw szkole, ani tym bardziej przeciw rodzicom. Sądzę, że każda konkretna sytuacja zależy od osób, które się w niej znajdują. Dziecko może się rewelacyjnie rozwijać będąc zarówno w biednej jak i bogatej rodzinie, w domu lub w szkole (przedszkolu), czy w rodzinie wielodzietnej, ... wszystko zależne jest od zaangażowania konkretnych osób dorosłych. Są dzieci, które nie wymagają dużej ilości czasu, ale bywa też, że brak odpowiedniego zaangażowania może doprowadzić do przeróżnych poważnych zaburzeń czy upośledzenia. Wiem to z własnego doświadczenia, ponieważ jeśli nie poświęciłabym odpowiedniej ilości godzin Łukaszowi to obecnie miałby prawdopodobnie upośledzenie. To samo dotyczy Andżeliki, która była na pograniczu upośledzenia, a do tego nie chciała się uczyć. Gdy dziecko z broblemami ma za mało intensywną terapię to deficyty bardzo szybko się pogłębiają. 

Bywa tak, że widząc deficyty u małego dziecka uspokajamy "dobrze, dobrze, ...", przy okazji tłumacząc różnymi zdarzeniami np. gdy coś mówię na temat mojej córki to od razu każdy broni. Nie rozumiem "dlaczego ?". Dziecko rośnie w tej pozytywnej opini i nagle w wieku 16 lat wymyka się z pod kontroli, albo nie jest samodzielnie i wtedy jest zdziwienie, ale ... gdy był czas nato że można coś osiągnąc to twierdziliśmy, że jest dobrze 

Gdyby szkoła podstawowa uparcie i konsekwentnie twierdziła, że Łukasz nie nadaje się i zaprosiła mnie w celu dokładnego zapoznania się z rzeczywistością to  ... być może dzisiaj w późniejszym czasie nie męczyłabym się z agresją mojego dziecka.

Druga ważna sprawa to proszę Nauczycieli aby uważali na to co jest mówione w klasie. Dziecko niepełnosprawne być może nie powtórzy, ale ... inne dzieci słyszą teorie typu "To dziecko zachowuje się tak, bo tak zostało wychowane" i ...wracają do domu, przekazują rodzicom i pech, bo informacja trafia do dziecka rodzica niepełnosprawnego, a potem dziwicie się dlaczego rodzic niechętnie przychodzi do szkoły i nie chce rozmawiać lub ma pretensje ?

Każdy z nas popełnia błędy, ponieważ człowiek nie jest doskonały ale rodzice dzieci niepełnosprawnych, szczególnie autystycznych są naprawdę w trudnej sytuacji ze względu na słabe zrozumienie problemu zaburzenia. Mam nadzieję, że moja strona z czasem zobrazuje, że to nie jest wcale takie proste, poniewaz Łukasz przerobił sterty teamtów, zagadnień, a nadal funkcjonuje typowo autystycznie. Jeśli uda mi się Łukasza z tego wyciągnącć to dopiero uwierzę, że można. W oglądanych przypadkach np. na YouTube brakuje mi w dzieciach typowych zachowań autystycznych  i przeważnie mają świetne rozumienie mowy, więc bardziej wygląda mi to na ogólne opóźnienie rozwojowe z całym szacunkiem do diagnoz.