http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

Maj, czerwiec, lipiec 2022 r.

Maj, czerwiec, lipiec 2022 r.

Podnoszę się smiley

 

Wszystko co pisze na tej stronie to są...

moje odczucia, moje doświadczenia, moje wnioski...

których nikt nie ma prawa mi podważać, ponieważ...

to jest to co ja odczuwam w wyniku wieloletnich doświadczeń,

a one są niestety jakie są, być może kiedyś się zmienią :-) 

 

W naszym życiu bywa, że są rzeczy z którymi nie da się pogodzić i nie ma nic co by było wstanie to naprawić, a nawet dochodzi w wyniku tych zdarzeń do pewnego rodzaju wyłączenia w którym nam mniej więcej wszystko jedno co będzie dalej, bo to co było najważniejsze i najcenniejsze straciliśmy. Jestem dokładnie w takim miejscu w którym wszystko inne straciło sens. Łukasz miał najlepszy ze mną kontakt. My się fenomenalnie dogadywaliśmy. Łukasz miał największe do mnie zaufanie. Byłam wstanie zrobić z nim prawie wszystko i nauczyć prawie wszystkiego. W wyniku błędnych przekonań i nacisku na absurdalne rzeczy zafundowano nam piekło. Do rodziców dzieci niepełnosprawnych mogę tylko napisać "Walczcie o swoje", bo w efekcie końcowym pozostaniecie z niczym, a jeszcze będą do Was pretensje. Cena, którą zapłaciłam ja i Łukasz za "integrację" i "podstawę programową" jest niewyobrażalna.

Ja wyjdę z tego w co mnie absurdalne teorie wpakowały, ale zabrano mi "wszystko"... normalność, zadowolenie z bycia rodzicem i obserwacji mojego szczęśliwego dziecka, a także czerpanie radości z tego co robię, a przede wszystkim uniemożliwiono rozwój Łukasza. Przez głupie teorie, skreślanie rodzica jako istotnej osoby w terapii dziecka, przez schematyczne traktowanie i uogólnianie zrujnowano nam w pewnym sensie życie  sad Człowiek nie jest martwą śrubką do wkręcenia, w przypadku której wystarczy śrubokręt, a jak "opór" to na siłę. Człowiek, a szczególnie dziecko niepełnosprawne potrzebuję indywidualnej i dostosowanej wręcz w perfekcyjny sposób terapii, a w tym przypadku... Rodzice, Terapeuci i Nauczyciele, to "zespół", który powinien ze sobą współpracować dla dobra danego dziecka. Sądziłam, że czasy się zmieniły i jest obecnie o wiele łatwiej. Niestety rozmawiając czasem z rodzicami dzieci niepełnosprawnych stwierdzam, że tak jak było to jest. A dlaczego? Ponieważ terapie te tak naprawdę zależą od podejścia indywidualnego ludzi, a nie zastosowanych konkretnych metod. Najlepsza metoda nie pomoże bez konkretnego człowieka. 

 

Jestem dowodem na to, że pomimo trudnej przeszłości można sporo osiągnąć i naprawdę swoje niepowodzenia nie zwalajmy na przeszłość bo to nie jest powód aby zatrzymać się w miejscu, a wręcz przeciwnie. Oczywiście, że nigdy nie będę funkcjonować jak ludzie z udaną, czy też normalną przeszłością, ale pomimo wszystko nie jest źle, a przede wszystkim prawie  wszystko wypracowałam sama  ;-)

Jestem od zawsze... uparta, konsekwentna, ambitna, dokładna, czasem zadziorna, typowa Buntowniczka,  mająca własne zdanie, ponieważ wyciągam samodzielnie wnioski z napotkanych doświadczeń smiley 

Ludzie nie przepadają za takimi ludźmi, ponieważ w moim odczuciu ich nie rozumieją co nawet pokazuje historia. Nie będę się zmieniać tylko i wyłącznie po to aby mnie Ktoś lubił. Nie mam problemu z kontaktem z nowymi ludźmi np. gdzieś w pociągu nawiązuję bez problemu rozmowę, ale wciąż mam czasem spore problemy z płynną mową, co mi oczywiście przeszkadza. Problem z komunikacją z drugim człowiekiem czasem powstaje w momencie gdy wypowiadam swoje teorie. Nie rozumiem... XXI wiek i człowiek nie ma prawa nawet myśleć w niezależny sposób.

Mamy trochę poplątaną rzeczywistość. A mianowicie... dzieci nie wolno nawet krytykować, a jednocześnie pozwalamy na to aby niszczyć ich rozwój poprzez zwyczajny "brak zasad"  np. dzieci na lekcjach zamiast się uczyć, to rozmawiają lub są zajęte  telefonem, ma miejsce całkowite lekceważenie Nauczyciela i edukacji i nic się z tym nie robi yes Rodzic się "znęca", ponieważ wymaga aby dziecko się uczyło, czy też posprzątało łaskawie swój pokój, ale NIKT... nie widzi faktu, że np. dziecko znęca się psychicznie nad rodzicem... nie chcąc wykonywać rzeczy o które jest poproszone lub gdy robi coś czego wie, że nie wolno robić. Piszę o przypadku gdy robi to świadomie i doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że to denerwuje rodzica, a pomimo tego, a nawet wręcz dlatego jest po prostu złośliwe. Podobna sytuacja ma się w szkole, czyli w przypadku gdy Nauczyciel próbuje nie dać sobie wejść na głowę, to zaczynają się złośliwości, a nawet skargi na Niego. Czy my dorośli mamy za mało na głowie, aby jeszcze dodatkowo znosić takie fochy rozkapryszonego dziecka??? Już pisałam, że dzieci są różne i także pisałam przykład typu, że np. mamy sytuację, że dziecko złośliwie sobie przesuwa na stole szklankę i... mówimy "Proszę nie przesuwaj tej szklanki" i jedno dziecko posłucha i spełni prośbę, a drugie będzie nadal przesuwać aż spadnie wink Nadmierną dobrocią można czasem zrobić więcej złego, aniżeli jak to jest obecnie nazywane "znęcaniem się" i... bardzo proszę bez wyciągania zaraz wniosków, że każę bić dzieci, bo jestem daleka od tych metod, ale bywa, WSZYSTKO inne zawodzi i co wtedy???  Po drugie doszłam do wniosku, że... czasem "Coś" (dana sytuacja) nie jest problemem dopóki nie stworzy się z tego problemu" np. dziecko pozostało na drugi rok w tej samej klasie i jemu to tak naprawdę bez znaczenia, a nawet ucieszyło się, bo tam ma kilku kolegów, a w obecnej klasie nikogo, ale... widząc, że wszyscy dookoła robią z tego problem też zaczyna widzieć to w negatywnym świetle... Ja byłam dzieckiem, które nie trzeba było prosić o posprzątanie, np. przychodziły święta to sama od siebie piekłam ciasto, myłam okna, czy też wszystkie kryształy z półek, a niektórych można tysiące razy prosić i błagać i... brak reakcji. Miałam wtedy poniżej 19-u lat, czyli mniej więcej tak jak moja córka, ale ją trzeba do wszystkiego mobilizować, a nawet mojego męża. Ostatnio okazało się, że nadal nie rozumie czasownika "to be" i zwrotów "I am, you are,... itp.". Proszę "przynieś kartkę". Niechętna ociąga się i zaczynają się foszki. Idzie w końcu po tą kartkę, ale złośliwie długo jej szuka. W efekcie końcowym zapisuje, to o co proszę (dosłownie kilka słów) i mówi "To ja o to miałam te fochy" i się śmieje sama z siebie mówiąc "przepraszam" wink "Człowiek jest tylko człowiekiem" cały czas to powtarzam. A w obecnych czasach to ze wszystkiego robi się zaburzenia i problem co by nie było to tym biednym ludziom wciska się zaraz, że ma jakieś zaburzenie... to jest chore wink Natomiast na Instagramie... wszystkie profile z teoriami na życie od razu blokuje. Każdy niech sobie żyje jak ma ochotę. Jeśli Ktoś musi aby być szczęśliwym kupić buty za 1500 zł to nie oznacza, że ja muszę to samo, bo mi wystarczają za 70 zł zakupione w sklepie Biedronka i chodzę w nich drugi sezon i jestem nimi zachwycona.

 Podam pewien przykład typu... mamy sytuację w której dziecko lat 10 prosimy i błagamy aby przepisało jedną linijkę tekstu, ale się zaparło i "NIE". Najpierw... grzecznie prosimy, a nawet błagamy. Następnie próbujemy zmobilizować poprzez obiecane nagrody i nie pomaga. Kolejna rzecz, to jakiś zakaz np. zabieramy na cały dzień telefon, niestety też nie pomaga. A więc kombinujemy nadal aż w końcu np. mówimy, to "jak nie napiszesz tej jednej linijki, to spędzisz całą noc w łazience". Oczywiście nie napisało, a więc... musimy być konsekwentni, ale mówimy "Jak przepiszesz tą jedną linijkę to pójdziesz spać do swojego łóżka". Oczywiście my się denerwujemy, że to nasze biedne dziecko jest w tej łazience, a więc po chwili schodzimy sprawdzić, czy już zapisało. Wchodzimy do łazienki i... co widzimy? Nasze dziecko śpiące na dywaniku łazienkowym :-) Ręce opadają. Pytanie w tym przypadku "Kto się znęca nad dzieckiem... rodzic, czy dziecko samo nad sobą?" Ktoś powie "Ale po co się ten rodzic uparł, że to dziecko musi to przepisać? Odpuścić". Naprawdę? A więc nie chcę pisać, nie chcę czytać, nie chce liczyć... a więc "NIC NIE MUSI" Pytanie tylko "do czego to nas zaprowadzi?". Myślę, że w obecnych szkołach jest niejednokrotnie spory problem z samym zdyscyplinowaniem dzieci, a co dopiero mówić o uczeniu dzieci, które nie opanowały nawet umiejętności czytania i rozumienia przeczytanego tekstu.

Jeśli w temacie Łukasza i integracji, to czasem zastanawiam  się "o jakiej integracji mówimy?" Skoro nawet dzieci zdrowe nie są zintegrowane, ponieważ każde z nich jest ze swoim telefonem :-)

Moje dzieci przebywając dłuższy czas w domu funkcjonowały wręcz idealnie, ponieważ była... współpraca, otwartość, zaangażowanie, bezproblemowe uzgadnianie zasad i dostosowywanie się... Problem zaczynał się zawsze i nadal jeszcze się zaczyna w przypadku Andżeliki po powrocie do szkoły. Ostatnio była kolejna lekcja o przemocy i oczywiście różne rady i namiary gdzie prosić o pomoc. Zastanawiam się się kiedy w końcu będzie lekcja na temat... obowiązujących obowiązków dzieci, bo mam odczucie, że one nic nie muszą... idą do tej szkoły bo idą, tam cały dzień z telefonem, ewentualnie odstawią na jedną lekcję u bardziej konsekwentnego Nauczyciela, powrót do domu i nie robią nic oprócz spędzania czasu z telefonem. SUUUUPER przygotowanie do dorosłego życia ;-) My jako dorośli mamy dwa wyjścia, albo... darować sobie co nie będzie korzystne dla dziecka, albo wchodzić w konflikt z prawem, gdyż każda forma nacisku jest łamaniem prawa. Szczerze to mnie irytuje, gdy ja jestem z Łukaszem po 24h na dobę, a w międzyczasie ogarniam też inne rzeczy i nie mam nawet czasu na umycie zębów, a reszta rodzinki nawet kurzy nie przetrze w swoich pokojach ;-) 

Obowiązujące prawo nie sprzyja w żaden sposób korzystnie na wychowywanie dzieci co widać nawet w szkołach... zero zasad i wymagań. Zastanawiam się "dlaczego o tym w ogóle się nie pisze ?" Dopóki będzie ukrywany problem, to nie będzie żadnej poprawy.

Natomiast modne hasło "agresja rodzi agresję", to jak dziecko rodzi się agresywne, a potem bije dzieci i te dzieci swoje dzieci???

Po pierwsze nie słyszałam aby człowiek rodził się agresywny, a jeśli pojawia się agresja to w wyniku bezradności bądź bezsilności.

Druga rzecz nigdy nie słyszałam opinii typu "mnie lano, to ja także, a co mi tam", a wręcz przeciwnie jeśli słyszę, to… "moi rodzice mnie bili, a ja nigdy nie uderzę"

Coś ta teoria nie trafiona :-) 

Największa krzywda, to... nie pozostawianie dzieci słabych w tej samej klasie, ponieważ skreśla się ich tym samym na całe życie. Nie uwzględniamy bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie dzieci trafiają do 1-ej klasy w bardzo różnym stanie, a mianowicie jedno już świetnie operuje j. angielskim i ma spore informacje ogólne, a drugie... nie wie co to długopis. Nie ma szans na wyrównanie poziomu i nagle się okazuje, że dziecko będące w kl. 8-ej jest na poziomie kl. 3-ej. A dlaczego? Ponieważ nie dano mu szansy na wyrównanie poziomu, a wyniku tego w końcu się podda widząc, że wciąż jest słabsze. Czasem jak to mówią wybieramy "mniejsze zło", a w tym przypadku co jest mniejszym złem ewentualne przeżywanie dziecka przez jakiś czas, że pozostało w tej samej klasie, czy doprowadzenie do upośledzenia sfery "przyswajania wiedzy" co będzie miało negatywne skutki być może nawet do końca życia. 

Kolejne modne słowo  w obecnych czasach to "znęcanie się" i w jaki sposób ja to odbieram? A mianowicie w przypadku gdy np. dziecko samo od siebie uczy się, pilnuje porządku przynajmniej w swoim pokoju, współpracuje, nie okłamuje i widać jak się stara i w tym przypadku gdy rodzić na to dziecko... krzyczy, krytykuje, daje kary, każe robić jeszcze więcej ponad jego siły, oczekuje samych 6-ek pomimo tego, że to dziecko nie jest wstanie być Geniuszem, każe skopać ogród i oczekuje rzeczy niemożliwych lub ponad możliwości dziecka  to w takim przypadku oczywiście mamy do czynienia ze znęcaniem się, ale gdy jest sytuacja typu, że...   dziecko nic nie robi tylko siedzi z telefonem, w jego pokoju totalny syf, nie zagląda wcale do książek, wszystkie prośby rodzica całkowicie lekceważy, nie umyje po sobie nawet głupiego kubka i w tym przypadku rodzic najpierw grzecznie upomina, ale brak reakcji, a więc kolejna rzecz… liczne rozmowy, prośby i tłumaczenia dlaczego powinno to robić - niestety to też nie pomaga; następnie propozycja mobilizacyjna, czyli możliwość zdobycia nagrody np. pieniążków… aczkolwiek to przecież są jego obowiązki, więc nie wiem z jakiej racji, ale to też nic nie daje; w końcu przychodzi czas na karę… jedna, druga, trzecia… niestety dziecko na wszystko wykazuje obojętność; a więc w końcu rodzic wychodzi z siebie i krzyczy używając odpowiedniego słownictwa i to dopiero przynosi oczekiwany rezultat ale oczywiście na krótki czas :-) To jest ostra jazda bez trzymanki… w przypadku gdy takiemu dziecku Ktoś podpowie, że rodzic się nad nim znęca to szybko to złapie na swoją obronę, ale oczywiście nikomu nie przyzna się jaki był faktyczny przebieg sytuacji tylko powie to co będzie na jego korzyść aby wypaść jak najlepiej. Przecież w tym przypadku mamy znęcanie się dziecka nad rodzicem, który jest całkowicie lekceważony, a tym bardziej że dziecko przy tym świetnie się bawi co okazuje ironicznym uśmiechem i złośliwymi słowami :-) Podobnie w szkole np. uczeń podczas lekcji ma w ręce telefon i Pani prosi aby odłożył, ale On drwiąco lekceważy i co ta biedna Pani ma zrobić? Da naganę - totalna zlewka. Zawoła Dyrektora? Przecież to nic nie da.  Zawoła rodzica? Po co skoro rodzic stanie w obronie dziecka. Zabierze z ręki telefon? To zostanie posądzona o znęcanie się... a opis sytuacji przekręcony przez ucznia i podany w informacjach medialnych, że Pani z geografii w takiej  szkole znęcała się nad nim, ponieważ siłą zabrała telefon, a on musiał w nim cos ważnego zrobić  cheeky Ja naprawdę czasem współczuje w obecnych czasach Nauczycielom

 

Dlaczego o tym wszystkim piszę?

Ponieważ mam taka potrzebę. Ponieważ mam odczucie, że żyjemy w czasach w których rzeczywistość to Matrix. Zupełnie co innego... mówimy, a zupełnie co innego robimy. Po drugie "Wirtualny świat" ma dość często negatywny wpływ na człowieka. Napiszę to tak "im mniejsza wiedza i świadomość, to mniej problemów, ponieważ człowiek jest nie świadomy, że z czegoś można zrobić problem" cheeky

Druga rzecz to...  popełniłam mnóstwo błędów... uczcie się się na nich, bo po co ma się męczyć w wyniku "absurdu" kolejny rodzic, czy też tym bardziej dziecko.

Najważniejsza dla dziecka jest KOMUNIKACJA, czyli  MOWA i żadna siła tego NIE ZMIENI ! Żadna "podstawa programowa". Żadna "integracja".  Żadna nawet "najlepsza szkoła".

W pierwszej kolejności i na szczytowym miejscu... znajduje się MOWA lub zastępcza forma komunikacji ;-) 

 

A tak zmieniając temat to... Co to za Nauczyciel dla którego najważniejszy jest "Konkurs matematyczny", a dzieci to plan drugi?

Byłam osobiście świadkiem, gdy dziewczynka niepełnosprawna niefortunnie strąciła przygotowaną na konkurs wylewkę z gipsu. Rekcja Pani była zaskakująca...

głupia wylewka, ale problem ogromny ;-)

 

Jeśli… 

-mieszkasz w odpowiednim terenie, gdzie są dostępne najważniejsze rzeczy potrzebne człowiekowi, czyli np. jedzenie, woda, ciepły dom 

-żyjesz w czasie pokoju, czy też w czasach wolnych od epidemii lub innych zagrożeń 

A przede wszystkim… jesteś w pełni zdrowy Ty i członkowie Twojej rodziny to… 

Reszta to co Ciebie w życiu spotyka, to nie są problemy, a zwyczajne… doświadczenia życiowe tzw. codzienność życia

Do określenia "Problem" zaliczam wszelkie zdarzenia, których nie możemy zmienić i na które nie mamy żadnego wpływu lub ten wpływ jest nieznaczny.

Są rzeczy, które człowiek dostaje dosłownie w prezencie i tego nie docenia. Ja... praktycznie wszystko przez całe życie muszę zdobywać czasem bardzo mozolną pracą.

 

Zastanawiam się "Dlaczego takich ludzi jak ja... myślących  w sposób indywidualny i niezależny społeczeństwo przeważnie odrzuca?"

Gdzie tolerancja i akceptacja inności o czym się tak dużo mówi i pisze? 

Gdzie analizowanie i uwzględnianie różnych opcji?

W obecnych czasach dąży się do dawania nadmiernej ochrony ludziom, a szczególnie dzieciom, a  może to błąd? A może to jest przyczyna problemów ludzi i braku zaradności. Ja miałam także trudną przeszłość i jak widać daję sobie radę. Natomiast w filmach z serii "Przygoda z Bearem Gryllsem" dość często znane i popularne osoby opowiadają o swojej trudnej przeszłości i praktycznie każda z tych osób widzi w tym plusy, ostatnio np. Bobby Bones także powiedział fantastyczne słowa typu  Kiedy teraz wspominam swoje dzieciństwo... wiele ludzi użala się nad sobą. Ja się cieszę, że moje nie było łatwe... Byłem zdany sam na siebie...".  Kolejne fantastyczne słowa to... "Chce żeby ludzie wiedzieli, że różnica zdań to nie jest powód do nienawiści..." (oczywiście wypowiedzi były dłuższe) i kolejna ciekawa wypowiedź, to "Świetnie się uczyłem, to był jedyny sposób aby wyrwać się z mojego miasta. Wiedziałem, że chcę być komikiem i występować w radiu i telewizji już jako 5-latek. Niesamowite już jako małe dziecko miał plany na przyszłość, a niektórzy mają po 20 lat i nadal nie wiedzą co dalej ;-) Kilka wypowiedzi i od razu zyskał moją sympatię ;-)

Patrząc na przykład Andżeliki to prawdopodobnie byłaby w chwili obecnej w jakimś ośrodku dla dzieci niepełnosprawnych i byłaby szczęśliwa, bo nie byłaby świadoma, że można żyć w inny sposób, a tak dostała sporo, a miałaby jeszcze więcej gdyby nie zadzierała noska i nie cwaniakowała i pomimo tego wciąż ma jakieś absurdalne problemy np. zamiast się cieszyć, że... pracuje, chodzi do szkoły, ma normalne życie, ma rodzinę, ma kogoś kto wspiera i uczy,  ma kogoś komu zależy na jej przyszłości i kto walczy o to aby miała jak najlepiej to ze wszystkiego robi problemy i narzeka i jeszcze ja mogę mieć kiedyś problemy, bo Ktoś jej w mówi, że ja się nad nią znęcałam, a w obecnym absurdalnym prawie tak na to wychodzi smiley Nie zdecydowała bym się ponownie na adopcję tak trudnego dziecka, ponieważ człowiek ma ograniczone możliwości aby pomóc. Czasem aby uzyskać "coś" niestety trzeba coś poświęcić. Zastanawiam się, czy np. z takimi osobami jak Hitler dałoby się na spokojnie porozmawiać i przekonać, że źle postępuje i powinien zmienić swoje podejście :-) Tak samo jest z niektórymi dziećmi, a obecne prawo daje im możliwość manipulacji dorosłymi ludźmi na swoją niekorzyść. Kiedyś Pani z biologii mówiła do mojej mamy "Dziecko kocha się w nocy, a w dzień wychowuje"  i to są prawdziwe słowa. 

 

smiley  MAJ

01.V (niedz.) Łukasz zasypia może godz. 4:00. Wstaję aby sobie coś porobić, ale słyszę "Mamo trzymaj tak", a więc kładę się obok ćwicząc na Duolingo j. angielski, niestety zasypiam. Budzę się godz. 10:00. Odgrzewam herbatę i siadam popisać na stronce. Dzień mamy taki trochę chaotyczny. Godz. 12:10 siadam obok Łukasza i przepisuję zdania z j angielskiego z Duolingo. Godz. 14:40 Andżelika odpytuje mnie z biologii korzystając ze swoich notatek, które zrobiła z obecnego podręcznika "Biologia na czasie kl.2 dla Liceum i Technikum", a potem bierzemy jakieś starsze notatki z historii z podręcznika dla kl. 4-ej i najpierw odpytuje mnie, a potem ja ją. Notatki były robione w 2018 r. i pięknie obrazują jak bardzo od tego czasu poszła do przodu, ponieważ widoczny w nich totalny chaos, a to oznacza, że było słabe rozumienie czytanego tekstu np. 

-pyt. Jakie zamieszkiwały w Rzeczpospolitą? -odp. W Rzeczpospolitą zamieszkiwały na wschodzie Litwini i Rusini, a na północy Niemcy. W dawnej Polsce mieszkali także Tatarzy i Żydzi.

-pyt. W jaki sposób panowała tolerancja? -odp. Nie przeszkadzały im odmienne zwyczaje i religia.

-pyt. Co powstały i w którym wieku? -odp. Powstały utwory polskie w XVI w.

-pyt. Dlaczego w Polsce nazywano złotym wiekiem w XVI wieku? -odp.. W XVI wieku nazywano w Polsce złotym wiekiem, ponieważ czasy, w których gospodarka i kultura tak wspaniale się w Polsce rozwijały

Na podstawie tych notatek z 13.IX.2018 r. możemy stwierdzić, że zdecydowanie widać brak rozumienia czytanego tekstu sad

 

Następnie czytam hasła z kart "Prawda fałsz" i obie zgadujemy odpowiedzi i na koniec Andżelika odpytuje mnie ze zdań w j. angielskim spisanych z Duolingo. Pasuje mi taka formy pracy, ponieważ wymusza myślenie, a przy okazji wyłapuje braki co pozwala się nad nimi skoncentrować. Koniec naszej pracy godz. 17:00. Andżelika idzie dać jeść zwierzętom, a przy okazji bawi się ze swoimi oswojonymi kotami, a potem w domu relacjonuje zachowania kotów, który jaki jest i jak reaguje na różne sytuacje ;-) Godz. 17:40 siedząc obok Łukasza przepisuję zdania z j. angielskiego, a potem trochę zabiegów pielęgnacyjnych. Wieczór taki trochę kiepski, Łukasz też tak różnie, a więc godz. 21:30 oglądamy dwa odcinki filmu pt. "Muszkieterowie", a przy okazji trochę przepisuję j. angielski. Potem przysypiam na 1 h. Godz. 1:00 w nocy Łukasz chce aby Jemu odgrzać obiad, także schodzę do kuchni i przy okazji poświęcam 30 minut na umycie naczyń. Potem siadam obok Łukasza i trochę przepisuję zdania w j. angielskim. Godz. 4:30 Łukasz... liczy, to chyba taki sposób na wyciszenie, zresztą sama na to nakierowałam. Niestety zmęczenie powoduje, że nawet to liczenie po prostu mnie drażni, a więc mówię "Licz ciszej, bo mi głowa pęknie" i liczy nadal ale szeptem. Godz. 4:30 przez szczelinę nie zasłoniętego do końca okna widać, że się rozjaśnia. Łukasz pomimo tego, że ziewa i widać, że jest śpiący to sztywno siedzi i upomina się o filmiki na YouTube mówiąc "Oczka na niebieski telefon tak". Godz. 4:50 trzymam telefon z filmikiem pt. "KERWHIZZ", a Łukasz nawet na niego nie patrzy tylko na zegarek :-)  Niestety także bolą mnie nogi i gdybym wstała i pochodziła to byłoby inaczej. W końcu godz. 4:50 schodzę chociaż na chwilę do kuchni aby odgrzać sobie herbatę, a przy okazji biorę pasek czekolady. Po powrocie mówię "Łukasz śpij, bo zrobię o 7-ej pobudkę". Godz. 5:05 robię notatkę na telefonie w dokumentach Google, bo ostatnio stwierdzam, że to najlepsza forma zapisywania informacji, ponieważ siadając do komputera mam ją dostępną i łatwo skopiować, a poza tym telefon zawsze jest pod ręką i dość często w niego zaglądam np. na wiadomości, czy też na odzież w Bon Prix, gdzie w ostatnim roku zaopatrzyłam się w sporą ilość odzieży, a przede wszystkim sukienki i buty… . Uwielbiam buty ;-)  Godz. 5:10 Łukasz w końcu układa się do snu i zasypia. Na płycie kończą się piosenki i nastaje błoga cisza, tylko ptaki słychać. Godz. 5:25 Łukasz wybudza się i mówi "nie już starczy", ale nie wiem o co chodzi, a potem liczy, śmieje się i ponownie zasypia, a na moich nogach na wysokości ud kładzie się nasza kotka Blusia.

Są momenty, że zachowania Łukasza bardzo mnie irytują, ponieważ wiem, że to nie do końca jest w wyniku autyzmu, ale też cech charakteru typu np. upór, złośliwość i lenistwo.

W ciągu dwóch ostatnich dni (31.IV i 1.V)  przepisuję zdania w j. angielskim na 6-u stronach drobnym pismem linijka pod linijką, a także uzupełniam 5 stron w zeszycie. W międzyczasie fotografuję strony w zeszytach z opisów minionych dni z przeszłości, ponieważ długopis z czasem zanika. Chciałam skanować, ale brak czasu i zdjęcia będą szybciej. Mam takich zapisanych zeszytów ok 12-u

 

02.V (pon.) Budzę się godz. 8:00. Wstaję godz. 8:30 i... wrzucam jakieś pranie, robię herbatę, biorę pasek czekolady i siadam do komputera chwilę dochodząc do siebie. Godz. 9:30 uzupełniam na stronce opis niedzieli. Godz. 11:20 wstaje Andżelika i budzi Łukasza. Ja pozostaję przy komputerze i uzupełniam zeszyt z j. angielskiego... przepisując dosłownie całą książkę + to co na lekcji + tłumaczenia uzupełniające z innych źródeł. Z obecnego roku mam ok 5 zeszytów, albo i więcej, ponieważ pisanie ułatwia mi zapamiętywanie. Andżelika w tym czasie włącza muzykę i siada obok Łukasza, a potem włącza bajkę pt. "Ratunku jestem rybką". Godz. 13:00 wchodzę do pokoju Łukasza i mówię "cześć Łotr", a Łukasz na to " Cześć mama". Następnie Andżelika schodzi na śniadanie, a ja zostaję z Łukaszem, który mówi "podkolanówki czarne nowe nie stare, buty czarne lakierowane".  A chodzi o to, że Łukasz ma kolekcję lakierowanych butów szpilek i balerin i od czasu do czasu życzenie, abym ja lub Andżelika założyła podkolanówki i któreś z butów, a także aby puścić na nie światło np. z telefonu i... najpierw pokazać piętę, potem czubki i na koniec boki. Aby nie było zbyt łatwo mówię "Jest godz. 13:30, a ja założę o godz. 13:35". Za chwilę słyszę "Mama wstać tak, mama nie przeszkadzaj telefon", a więc pytam "O której mama ma wstać?". Łukasz podaje poprawnie godzinę "13:35", a więc tłumaczę "Jest godz. 13:32, a mama ma wstać godz. 13:35, to ile jeszcze minut musisz poczekać? Ile minut jeszcze brakuje?" i słyszę odpowiedź "dwa". Wyrabiam tym nawyk cierpliwości i podporządkowania i na razie jest to jest parę minut, bo dłużej nie wytrzyma, ale z czasem czas będę wydłużać... w pierwszej kolejności muszę wypracować samą "zasadę takiej zależności czasowej". Następnie tłumaczę, że… ubiorę, ale pod warunkiem, że Łukasz będzie miał cały dzień dobry humor, bo inaczej to już nigdy nie założę (oczywiście wiem, że to niemożliwe) :-) Godz. 13:35 Łukasz powtarza po mnie "mamo odłóż telefon i zeszyt, ponieważ jest już godz. 13:35, a obiecałaś że o tej godzinie założysz szpilki". Następnie według życzenia Łukasza zakładam czarne podkolanówki, a potem po kolei ubieram z Jego kolekcji szpilki… białe, pomarańczowe, miętowe, żółte i czarne :-) Tym razem nie dość, że oświetlam lampką z telefonu to jeszcze dodatkowo lampką z biurka. Potem podobną zasadę stosuję, gdy Łukasz chce aby jemu zawinąć rękę i powtarza m.in. zdanie "Mamo wstań i popraw mi zabezpieczenia ręki, ponieważ odwinęło się, a więc trzeba poprawić moją lewą rękę, ponieważ obiecałaś o 14.15, a już jest 14.16, czyli 1 min po czasie". W międzyczasie czytam trzy strony zapisanych przez Andżelikę zagadnień z historii dla kl. 5-ej. Godz.14:16 schodzę zrobić dla Łukasza zapiekanki, a przy okazji myję naczynia łapiąc w biegu kanapkę i jedną zapiekankę i idę do Łukasza, a Łukasz zamiast zjeść śniadanie, to… chce czarnuszkę i cukierki pudrowe Ups. Daję sądząc, że potem chętnie zje śniadanie, ale nic z tego. Andżelika sama od siebie czyta w Wikipedii o Zygmuncie Luksemburskim i dopytuje o znaczenie słów "utopijny pomysł, wygórowane ambicje, wysoka inteligencja". Bardzo często podczas czytania np. swoich podręczników prosi o wytłumaczenie różnych słów. Godz.15:30 po drobnych kombinacjach i chęci wykorzystania leżącej obok butelki z ketchupem do niecnych czynów, ale wyłapuję ubiegając z pomocą córki realizację niecnego zamiaru :-)

Andżelika w końcu po licznych upomnieniach ćwiczy na Duolingo, ale nie na długo bo szybko skasowała 5 żyć. Potem tłumaczę... popatrz w 4.5 h od 11-ej do 15:30 ty zjadłaś śniadanie i powiesiłaś pranie, a ja w tym czasie… przepisywałam j. angielski, uzupełniałam opis na stronce, umyłam naczynia, zrobiłam zapiekanki i przeprałam kilka rzeczy ręcznie. Godz. 16:00 sprawdzam Andżelice 10 zadań zrobionych z podręcznika dla kl. 5-ej i mamy m.in. duże liczby na osi liczbowej. Zadanie zrobione częściowo niepoprawnie, a więc tłumaczę i jedno poprawiam, a drugi przykład poprawia sama. Tego dnia tłumaczę także co to jest... liczba dwu i trzy cyfrowa i na czym polega obliczanie jej sumy; czym się różni cyfra od liczby; przypominamy sobie cyfry rzymskie i arabskie i zasadę ich tworzenia, aczkolwiek zawsze to muszę sobie przypomnieć i poukładać na nowo w głowie aby ponownie zrozumieć zasadę ich tworzenia; na koniec co to są... tysiące, dziesiątki, setki, i jedności… sporo tego :-) Poprawa i omówienie 10-u zadań trwa ok. 1.5 h. W międzyczasie Łukaszowi czytam pytania i odpowiedzi z historii dla kl. 4-ej zrobione przez Andżelikę w sierpniu.2018 r. i było fatalnie np. 

-Na co zbudowano po pożarze domach starych? -odp. Na ich miejsce zbudowano nowe fabryki i kamienice

-Jakim źródłem historycznym jest ważne od 100 lat -odp. Ważny źródłem historycznym od 100 lat są nagrania dźwiękowe i filmowe

-czym zajmuje się fotograf? -dp. Fotograf zajmuje się zdjęciami przedmiotycznych i miejscach, w których zostały one znalezione

 

Wieczorem Łukasz chce aby odgrzać zapiekanki, a więc odgrzewam. Andżelika ma czas wolny i wychodzi na dwór do swoich kotów. A ja obieram ziemniaki, wieszam kilka wypranych rzeczy, smaruję plecy Łukasza bo ma wysypkę, prawdopodobnie wynik zmiany proszku, a w międzyczasie piję herbatę. Łukasz znowu chce abym ubrała stare beżowe podkolanówki i buty, a więc w zamian proponuje chociaż uzupełnienie dwóch krzyżówek :-) 

Nie chce, to ja też "nie" i tłumaczę dlaczego :-) 

Godz. 18:15 spisuje zdania z telefonu z j. angielskiego z Duolingo i zapisuję 1 i ⅓ strony, ale ciężko się pisze, ponieważ Andżelika czyta biologię, Łukasz liczy i rozprasza mnie to. Łukaszowi w końcu nie bardzo pasuje, że obok siedzi Andżelika, a nie mama i jeszcze do tego czyta, a więc tłumaczymy, że jeszcze jedna strona i idziemy robić obiad. Następuje cisza, także też akceptacja. Godz. 19:30 - 20:15 robię na szybko obiad myjąc jednocześnie naczynia. Godz. 20:50 znowu spisuje zdania z j. angielskiego, a Andżelika nadal czyta tematy z działu "Układ oddechowy" w swoim podręczniku "Biologia na czasie kl.2 dla Liceum i Technikum". Godz. 21:30 Andżelika odpytuje mnie ze zdań w j. angielskim (ok. 40-u łatwych zdań). Godz. 22:00 oglądamy dwa odcinki filmu pt. "Muszkieterowie"

03.V (wt.) Pisze notatkę z minionego dnia wieczorem i już oczywiście nic nie pamiętam. W każdym bądź razie noc taka sobie, a sen przerywany. Łukasz zasypia może godz. 5:00? Ja jeszcze chwilę leżę, a potem wstaję i kładzie się Andżelika. Następnie robię herbatę, ponieważ nie mam kawy i siadam do komputera. Planuję popisać z j. angielskiego, a potem usiąść do maszyny ale czując brak chęci postanawiam 1h poświęcić na czyszczenie telefonu ze zbędnych obrazów, a potem przeglądam na dysku różne zeskanowane materiały sprawdzając, gdzie co jest, ponieważ powinnam powrócić do uzupełniania strony, którą zaniedbałam :-) 

Niestety jest już godz. 10:00, a więc schodzę jeszcze chociaż na godzinę cokolwiek pozszywać z czekającej ogromnej sterty i m. in. łatam podarty  przez Łukasza pokrowiec na materac, ale najpierw muszę trochę ogarnąć kuchnię. 

Godz. 10:30 budzi się Andżelika, a po 11-ej budzi Łukasza. Łukasz ostatnio nie chce jeść zwyczajnych kanapek i ogólnie niechęć do śniadań… nie mam pojęcia dlaczego? 

Dzień taki trochę gorszy jak na ostatnie czasy, a szczególnie porównując do dnia poprzedniego, ponieważ… wszyscy rozkojarzeni. Pomimo tego Andżelika robi 10 zadań z matematyki dla kl. 5-ej, a potem czyta swój podręcznik z biologii, a w międzyczasie rozmawiamy na różne tematy. Ja natomiast powtarzam zdania z j. angielskiego. Godz. może 18:00 robię naleśniki z serem. Godz. 20:30 mówię córce aby trochę poszła do swojego pokoju, bo praktycznie cały czas siedzi z nami co w moim odczuciu jest trochę męczące dla wszystkich. Jak pracuje i chodzi do szkoły, to jest zupełnie inaczej, bo jednak pół dnia jej nie ma. 

Włodek musiał iść do pracy i też pogoda w tym roku nie sprzyja roślinom, a więc jest "problem", ponieważ sytuacja w której nie mamy wpływu na pogodę. Godz. 23:30 Andżelika ogląda z Łukaszem bajkę, a ja uzupełniam opisy dni na stronce.

Łukasz mówi "Łukasz chce spaghetti", a więc tłumaczę, że tak to nie będzie, że On dostaje wszystko co chce i spełniamy jego zachcianki, a On od siebie nic nie daje i głupiej krzyżówki nie chce rozwiązać, a do tego krzyczy i kombinuje. 

Liczę na to, że Łukasz w końcu zrozumie, że metody, które stosuje po prostu się nie sprawdzają i zacznie postępować w inny sposób. 

04.V (Śr.) Godz. 23:30 Andżelika ogląda z Łukaszem bajkę, a ja uzupełniam opisy dni na stronce. Godz. 1:00 wracam do Łukasza. Włączam na Jego życzenie bajkę pt. "Rybki z ferajny" i zasypiam. Godz. 2:00 zostaję zbudzona kombinacjami Łukasza. godz. 3:00 czytam m. in. książkę z serii... Kto mnie przytuli? pt. "Piesek na medal". Czasem zadaję pytanie retoryczne, czyli "Gdzie piesek szafir jedzie z rodziną?" -"Piesek szafir jedzie z rodziną do babci". Na Łukasza życzenie przynoszę owoce i je... całe jabłko, kawałek pomarańczy i całą większą śliwkę. Chce także marchewkę, ale nie ma. Godz. 5:00 Łukasz sam od siebie układa się do snu, a więc gaszę lampkę będącą obok, ale pozostaje zaświecony globus i ściszam muzykę. Zastanawiam się, czy wstać i coś porobić, czy chwilę się przespać? Ale czując spore zmęczenie postanawiam pozostać w łóżku. Aby za długo nie spać ustawiam budzik na godz. 7-ą, ale gdy dzwoni, to zaspana wyłączam. Budzę się 8:30 i 15 minut leżenia. Potem schodzę do kuchni aby zrobić wodę z cytryną i miodem, a przy okazji wkładam pranie. Godz. 9:15 włączam muzykę na YouTube i uzupełniam opisy minionych dni. Godz. 10:20 szybka kąpiel, a potem przygotowuję na dwie blachy zapiekanki i jedną wkładam do piekarnika, a druga pozostaje dla Łukasza. W międzyczasie myję jakieś naczynia, ścieram suchą bułkę na bułkę tartą, a przy okazji chodząc łapię kanapkę. Godz.11:00 budzę Andżelikę, a ona Łukasza. Godz. 11:30… 15-minutowa prezentacja butów obiecana w nocy i obowiązkowo ubieram podkolanówki, a potem w rytualnej kolejności buty, które podświetlam światłem. Godz. 11:45 chwila odpoczynku i robię kawę, ale niestety standardowo nie piję. Godz. 12:35 omawiam z Andżeliką zapisane przez nia w 2018 r. zagadnienia z historii na podstawie podręcznika dla kl. 4-ej. Przy okazji poprawiam błędnie wpisane zdania i tłumaczę słowa, których nie zna pokazując dodatkowo w Internecie np. brona, pług, gramofon,... (tego było więcej, ale nie zapisałam). W godz. 14:00 -14:40 "Prawda fałsz" i także omawiamy dodatkowo różne słówka np.  waran, płazy, gady, jaszczurka, ssaki, systematyka zwierząt, itp. Godz.15:10 Andżelika odpytuje mnie z j. angielskiego -jedna strona ok. 35 krótkich zdań. W godz. 15:25 -16:35 sprawdzam 10 zadań zrobionych z matematyki i tym razem m.in. mamy pojęcia... (.............) , a na koniec "jedności tysięcy, jedności dziesiątek" i tu na temat zapisu mamy odmienne zdanie z Włodkiem. Oczywiście moja racja ;-) Godz.17:00 Łukaszowi zapiekam zapiekanki przygotowane rano i podaję, a sobie odgrzewam z dnia wczorajszego naleśnika i chwila czasu wolnego. Łukasz w tym czasie ogląda bajki z serii "Masza i Niedźwiedź" i też jest trochę sam w pokoju. Andżelika robi swoje obowiązki na dworze, a potem czyta tematy w podręczniku z j. polskiego. Godz. 20:10 oglądamy dwa odcinki filmu pt. "Muszkieterowie". film trochę za trudny dla Andżeliki, także w międzyczasie dopytuję o szczegóły i niezrozumiałe sytuacje, co mi z kolei urywa wątki, a więc w końcu upominam "Oglądaj, a nie gadasz":-) Łukasz ma dzień wyjątkowo spokojny, ale wieczorem trochę gorsze humorki. w nocy upomina się o owoce i je jabłko. Godz. 3:00 czytam... Łukasz układa się do snu, a ja chce jeszcze poćwiczyć na Duolingo, ale zasypiam ?

05.V (czwartek) Noc kiepska i w sumie to nic z niej nie pamiętam, bo byłam w jakimś sennym amoku. Łukasz chyba nie spał wcale, a ja zasypiałam i budziłam się naprzemiennie. Trochę kombinował. Człowiek zmęczony i senny, a więc i reakcje bardziej pobudzone. Godz. może 7:30 budzę się. Łukasz wciąż nie śpi i chyba nie spał wcale. Potem leżymy i słuchamy muzyki, a potem na życzenie Łukasza włączam bajkę pt. "Masza i Niedźwiedź, a także czytam tematy w podręczniku z historii dla kl. 4-ej.  Zamierzam się tak oczytać, że w końcu zapamiętam informacje :-) Godz. może 11:30 Łukasz zasypia i tak nie bardzo wiem co robić... czy budzić? Czy dać pospać? ale w końcu wstaję, robię kawę i zabieram się za porządkowanie m. in. myję naczynia, składam odzież i prasuję. Godz. 15:20 siadam przy Łukaszu i robię zadania na Duolingo, ale oczka się zamykają, pomimo tego zaliczam jakiś poziom. Na szybie dudni deszcz, a z odtwarzacza  słychać dość głośno włączoną muzykę :-)  Najpierw utwór Agnieszki Chylińskiej, a potem Sinead O'Connor. Słucham jednocześnie opisując miniony dzień :-) Nagle w głośnikach cisza, a więc włączam ponownie tą samą płytę. Pilot jest zawsze obok mnie, bo jak zniknie to… afera. Jednocześnie budzę Łukasza ale on ponownie przysypia. Godz. 16:00 wraca reszta rodzinki. Rozmawiamy. Łukasz wyjątkowo upomina się o śniadanie, ale najpierw chce babeczkę z mlekiem, która jest na półce od kilku dni. Potem upomina się o śniadanie w postaci kanapek, czym zostaje zaskoczona, ponieważ ostatnio nie chce. Godz.16:30 powinnam się szykować, ponieważ 18:30 muszę wyjechać na j. angielski, ale jeszcze zabezpieczam Łukasza np. poprawiając zawinięte ręce, odgrzewam i jem spaghetti przygotowane poprzedniego dnia przez Włodka, a przy okazji odgrzewam porcje dla Andżeli, Łukaszowi daję babeczkę obowiązkowo z mlekiem, a potem bułkę, ale w międzyczasie chce czarnuszkę i te swoje wynalazki typu czarnuszka, chia, błonnik, pyłek pszczeli, nasiona konopi, siemię lniane, karob i stewia, a na koniec słonecznik. Potem chce do końca bułkę i już zerkam niespokojnie na zegarek, bo jest godz. 17:50. Wyjazd godz. 18:40 i jestem ok. 5-u minut spóźniona. Ogólnie zajęcia w miarę ok., bo czasem jestem na wyłączniku i wtedy nieobecna. Niestety ogromną trudność sprawia mi zrozumienie mowy słyszanej m. in. dlatego, że inaczej się pisze, a inaczej mówi, także słysząc wyrazy dość często odtwarzam najpierw ich zapis, a potem analizuje co on oznacza :-) Drugi problem, to ja nie rozróżniam wyrazów w j. angielskim np. ostatnio włączyłam w j. angielskim film "Muszkieterowie" i wciąż … nie rozpoznaję słów. Koniec zajęć godz. 20:45 i idę na drobne zakupy do Biedronki, a przy okazji chociaż krótki spacer :-) Godz. 22:05 jestem w domu. Na szybko rozpakowuje zakupy. 22:30 siadam w pokoju Łukasza i piję herbatę. Łukasz był bardzo grzeczny. Andżelika mówi, że "bajka była włączona, ale Łukasz uparcie wpatrywał się w godzinę będącą na zegarze :-)  Godz.22:40 siadam z telefonem -odpoczynek :-)  Andżelika po godz. 24-ej nie może wyjść z naszego pokoju i wciąż gada, co nie pasuje Łukaszowi, a więc mówi "Andżelika wyjdź". W końcu ustalam, że jest 24:20, a Andżelika wyjdzie 24:25. A ona nadal gada, a więc przypominam "jutro idziesz do pracy". "No faktycznie" - odpowiada :-) Andżelikę trzymam na dystans, ponieważ była taka potrzeba, aby nie weszła mi na głowę, ale… w obecnym czasie super się dogadujemy i w moim odczuciu jest pomiędzy nami wieź. Zresztą nawet sama Andżelika powtarza "ja nie wiem dlaczego, ale ja Ciebie lubię". No cóż czasem spędzamy ze sobą praktycznie całe dnie :-)

06.V (piątek)  W nocy Łukaszowi pokazuję filmiki na YouTube, ale bolące nogi nie dają leżeć w końcu wstaję chociaż na chwilę zrobić sobie herbatę. Łukasz zasypia godz. 3:00. Budzimy się godz. 9:00 i Łukasz rytualnie ogląda bajki "Masza i Niedźwiedź". Gdy schodzę na dół to od razu woła "mama trzymaj tak", a więc ja już w stresie, bo nawet kanapki nie mogę spokojnie zrobić. Fakt, że Łukasz mnie od razu woła powoduje, że latam góra - dół :-) Praktycznie za każdym razem gdy schodzę, to myję kilka naczyń, a dzięki temu po kilku zejściach mam umyte wszystkie :-) W kuchni robię herbatę i kanapkę i wracam na górę. Godz. 11:15 siadam obok Łukasza opisując w telefonie miniony i poprzedni dzień. Godz. 12:20 -13:40 ćwiczę na Duolingo. Łukasz w tym czasie ogląda bajkę pt. "Lilo i Stich". Poranek spokojny, a więc w ramach odpoczynku siedzę obok Łukasza i piszę :-) Uff co za luksus cheekyGodz. 14:00 1h ogólnego usuwania nadmiernej ilości kurzu m. in. z podłogi. Godz. 15:00 prasuję, ale Łukasz trochę niespokojny także siadam na ok. 20 minut obok niego, a potem powrót do prasowania. Godz. 16:00 wraca Włodek z Andżeliką i chwilę rozmawiamy. Godzina może 17:20 (?) po sugestii córki, że w ramach odpoczynku kładzie się obok Łukasza rzucam propozycję "idę na rower". Andżelika na to, "ale najpierw zrobię swoje obowiązki". Niestety jak już wyjdzie to ciężko jej wrócić. A ja w efekcie końcowym stwierdzam, że lepiej mi  popisać z j. angielskiego. Godz. 18:30 Andżelika zostaje z Łukaszem, a ja schodzę spożyć spaghetti zrobione poprzedniego dnia przez Włodka, a przy okazji grzeję porcję dla córki, a potem… Łukasz chce śniadanie, a więc robię bułkę i grzeję kiełbaski, a w międzyczasie wymyśla aby podać czarnuszkę i resztę wynalazków i na koniec słonecznik :-) A potem chce mleko i swojego zająca, który stoi na półce od wielkanocny, a potem zaskakuje mówiąc "mama tabletki, woda tak", bo ostatnio nie chce ich brać i w efekcie końcowym mam wolne może godz. 19:00? W moim pokoju bałagan, a więc jeszcze ogarniam i robię opis na mojej stronce. Łukasz do pewnego czasu był spokojny, aż się w końcu uparł "Mama tak" i błąd zrobiłam, ponieważ powinnam była do niego pójść, ale słyszę, że córka mówi "Mama wyjechała". Łukasz chyba nie uwierzył. W każdym bądź razie ustalam z córką, że na przyszłość bez podawania zakłamanych wyjaśnień, bo będzie tak, że faktycznie wyjadę, a on nie uwierzy. Niestety ten błąd sporo mnie kosztował, bo krzyk i kombinacje ok 1h , a potem jeszcze mnóstwo liczenia. Godz. 1:00 mówię "Idziemy spać" i ja szybko zasypiam, ale Łukasz chyba też

Andżelika osiągnęła bardzo dużo. Przeskok rozwojowy jest zaskakująco pozytywny, ale to spowodował maniakalny upór i konsekwencja, a nie miłość i dobroć...  smiley Praktycznie swoją edukację zaczęła w momencie, gdy zamieszkała z nami i można powiedzieć, że startowała od zera. Irytujący jest fakt, że niektórzy tego nie doceniają i tylko widzą jakieś braki np. ostatnio w pracy wmawiano jej, że marnuje czas będąc w szkole kucharskiej. A ja pytam "A do jakiej miała pójść skoro musiała iść do zawodówki?" Do krawieckiej? Do fryzjerskiej? Umiejętność gotowania zawsze się przyda, aczkolwiek z tego co słyszę to przeważnie myje naczynia, a sporadycznie coś innego np. obiera warzywa, robi jogurty lub sałatki, coś smaży... Ja pomimo tego jestem zadowolona, bo jakby nie było to są nowe doświadczenia i sytuacje w których musi się odnaleźć i w moim odczuciu super sobie radzi. Biorąc pod uwagę, że edukację zaczęła w wieku lat osiem możemy powiedzieć, że to tak jakby 18 lat odjąć osiem, czyli to trochę tak jakby dziecko np 12-letnie wysłać do pracy... do tego prowadzą absurdy przepisów. Chciałam aby poszła do Liceum i nawet robiliśmy badania w poradni, aby odpowiednio ukierunkować temat. Niestety zamiast odpowiednich opisów zaproponowano nam szkołę specjalną sad Nie rozumiem przede wszystkim "Dlaczego słabszych dzieci nie pozostawia się w tej samej klasie?", to i tak dzięki nauczaniu domowemu uzyskałam rok, bo przecież jak uczyła się w domu, to nie ważne, że zrobiła spore postępy i trzeba było pozostawić dla zasady, a raczej w wyniku złośliwości, co mi akurat bardzo pasowało cheeky co dziwniejsze z j. angielskiego kompletnie nic nie umiała i miała 2, a z j. niemieckiego naprawdę sporo potrafiła i dostała 1 wink

Poniżej znajduje się wiersz, który napisała Andżelika, a ja poprawiałam i takich wierszy ma więcej. Andżelika bardzo lubi pisać i sprawia jej to satysfakcję, ale w tym temacie niestety moje umiejętności już ograniczają dalszy rozwój pisania córki :-)

A poniżej życzenia od Andżeliki dla mnie z okazji moich urodzin cheeky

Dzisiaj wstało słońce promieniejąc jak złoto,

a blask światła jest jak przezroczyste szkło

i mocne jak żelazo.

To dla Ciebie droga mamo jest ten wiejący wiatr,

który nieustannie porywa...

szalony, niestabilny i niespokojny jak małe dziecko.

Rozkołysuje drzewa, które gibią się zachęcając człowieka do tańca, a więc...

Droga Mamo porwij się w ten wir wiatru, który będzie Cię kołysać, oraz tańcz razem z drzewami,

a żar Słońca niech zagości w Twoim sercu każdego dnia,

a zwłaszcza w dniu Twoich urodzin, które niech będą...

wspaniałe i gorące jak najpiękniejsze lato,

a także radosne jak śpiew ptaków i nigdy niezapomniane.

Życzę Ci przede wszystkim dużo zdrowia, wytrwałości i siły w życiu :-)

 

A tu trochę informacji o wcześniejszym rozwoju http://wedrujac.rafkom.net/node/201

Andżelika urodziła się w 2003 r.

 

 

07.V (sob.) Zasypiamy może godz. 1:00. Budzimy się godz. 5:00. Godz. 5:40 Łukasz mówi "Mama zjadła spaghetti", a raczej dopytuje, ale wciąż problem ze słowami abstrakcyjnymi typu "Czy". Chodzi o spaghetti, które podgrzałam w nocy i nie zjadł w wyniku kombinacji i dopytuje, czy ja zjadłam :-) W efekcie końcowym gaszę światło boczne mówiąc "śpij jeszcze", a Łukasz na to "zapalić globus". Zasypiamy. Wstaję godz. 8:00, a w zamian kładzie się Andżelika. Siadam do komputera i robię opisy, ale nagle mi się coś zawiesza. Godz. 9:30 pobudka dzieci i robię na szybko zapiekanki i o dziwo nawet je Łukasz, ale w międzyczasie chce aby podawać jagody, a po śniadaniu upomina się o gruszkę. To takie rytualne upominania o coś co powinien był spożyć wcześniej, a np. nie dokończył i wtedy aby zjeść cos kolejnego musi najpierw to poprzednie wink  Godz.10:30 jesteśmy wszyscy po śniadaniu. Godz. 12:10 do 13.10 powtarzamy tematy z historii korzystając z notatek zrobionych przez Andżelikę w 2018 r. Trudniejsze słowa potrzebujące dodatkowych tłumaczeń to np. słoma, siano, łodyga, sianie, obora, łuczywo, gwara, parlament, senator, poseł, pług,... Godz. 13:10 Andżelika ogląda bajkę z Łukaszem, a ja w swoim pokoju przepisuje czasowniki nieregularne. Godz. 14:30 Andżelika robi 10 zadań z matematyki i czyta tematy w podręczniku szkolnym z j. polskiego, a ja w tym czasie czytam historie, a potem przepisuje na dwie strony zdania z j. angielskiego z Duolingo. Łukasz chce czarnuszkę, a więc w ramach ćwiczeń cierpliwości mówię "dobra jak zapisze do końca tę stronę". Godz. może 17:00 przysypiam na chwilę siedząc obok Łukasza. W ciągu całego dnia w międzyczasie ćwiczę zdania z j. angielskiego. Godz. 20.00 córka odpytuje mnie z j angielskiego, a potem zamiana i godz. 20:20 40-i minut ja odpytuję córkę  z biologii wykorzystując zrobione notatki przez Andżelikę z obecnej książki do biologii. Godz. 22:10 film pt. "Muszkieterowie" i oglądamy aż 3 odcinki.

8.V (niedz.) Łukasz wyjątkowo zasypia godz. 1:00 i to w ułamku sekundy. Ja nie bardzo wiem co mam robić, a więc leżę obok i bez sensu zaglądam w telefon. Godz. 2:30 schodzę zrobić herbatę, a potem siadam przy biurku i sprawdzam, czy mi się odblokowało zapisywanie tekstu na stronce i niestety nie. Następnie kładę nogi na biurku i biorę telefon, w którym opisuję miniony dzień. Bardzo brakuje mi takiej wolności i czasu dla siebie. Godz. 4:10 kładę się do łóżka, ale nie jestem przekonana, bo potem będę chodzić nieprzytomna. Budzę się godz. 9:00 i nie mam pojęcia jaki to dzień tygodnia, sądzę, że poniedziałek, a więc pierwsza myśl  "Andżeliki nie ma bo w szkole". W efekcie końcowym okazuje się, że to niedziela ;-) Schodzę do Włodka i wybieramy pomoce do nauki, czyli różne książki m. in. Agnieszki Stelmaszyk, ponieważ bardzo spodobała mi się książka z serii "Kto mnie przytuli -Piesek na medal". A także bierzemy różne quizy, które super się sprawdzają podczas pracy nad poszerzaniem wiedzy. Godz. 12:30 czytam Łukaszowi... baśnie H. Ch. Andersena "Dzieje roku", a potem "Piesek na medal - Kto mnie przytuli".  Andżelika w tym czasie daje jeść zwierzętom na dworze, a po powrocie zdaje relacje z zachowań jej kotów, ale ona w ogóle bardzo dużo mówi. Tego dnia w ramach odpoczynku daję córce do czytania łatwiejszą książkę pt. "Piesek na medal", ale gdy wchodzę do jej pokoju, to udaje, że czyta, a tak naprawdę ma telefon. Oczywiście zadowolona nie byłam. Z Łukaszem natomiast mam zabiegi higieniczno-zabezpieczające. Godz. 14:30 Łukasz mówi "Dużą czarnuszkę tak", a więc daję serię nasion. Godz. 14:50 szybki 10-o minutowy prysznic. Godz.14:55 j. angielski i powtarzam zdania z Duolingo, a potem czytam przy Łukaszu podręcznik "Moja historia kl. 4-a" i  "Legendy polskie -Polish legends" (wersję dwujęzyczną), a w międzyczasie odpytuję Andżelikę z prostych zdań w j. angielskim. Godz. 21:40 oglądam film pt. "Muszkieterowie", ale w j. angielskim i niestety wciąż mam problem z wyodrębnianiem pojedynczych słów, a tym samym ze zrozumieniem. Spać idziemy 1:30

09.V (poniedziałek) Budzimy się godz. 7:20. Godz.7:50 czytam bajkę pt. "Calineczka" i historię dla kl. 4-ej, a potem leżymy. Łukasz chce czarnuszkę, a więc ustalam...  jest godz. 11:23, a dam o godz. 11:30, ale ma się upomnieć i podpowiadam co ma powiedzieć "Mamo jest godz. 11:30, a więc proszę daj mi czarnuszkę, ponieważ obiecałaś " itp. Łukasz rano po zbudzeniu trochę kombinuje, a potem niespokojny, a więc liczy lub trochę mruczy ale gdy leżę obok to widoczne wyciszenie tylko nie mogę wyjść i  trzeba cały czas uważać. W ciągu dnia w międzyczasie przepisuje zdania z j. angielskiego zapisane w telefonie za pomocą zrzutu podczas ćwiczeń na Duolingo, a także przysypiam przy Łukaszu. Godz. 14:40 czytam "Piesek na medal" 4-ry rozdziały i też przy okazji omawiam zadając pytania i jednocześnie odpowiadając. Następnie czytam... zdania w j. polskim i w j. angielskim w książce pt. "Legendy polskie - Polish legends" bardzo udana propozycja,  podręcznik z historii dla kl. 5-ej, a także przepisuję znowu zdania z j. angielskiego. Wieczorem. latam, czyli… gotuję Łukaszowi ryż i odgrzewam żeberka. Andżelika już podejrzliwie ocenia sytuację, że Łukasz je żeberka, a Ona krokiety, ale nie uwzględnia, że ona jadła żeberka przez dwa dni, a ja i Łukasz wcale i potem powie, że my jemy żeberka, a jej żałujemy. Ja raptem zjadłam dosłownie malutki kawałeczek z żeberka. Piszę o tym , bo ludzie często błędnie oceniają sytuacje mając tylko i wyłącznie jakieś poszlaki, a czasem przekazują tylko te informacje, które chcą lub też nawet nie do końca pamiętają zdarzenia poprzedzające daną sytuację... czasem mamy pretensje do Kogoś, a tak naprawdę to my prowokujemy takie zachowania, a nie inne ;-)  Daję Łukaszowi jeść, ale wlatuje pszczoła i co robić aby pogonić? Łapię ręcznik będący na łóżku. Pechowo na ręczniku był talerz z ryżem i żeberkami :-) No to robota dodatkowa. Godz. 20:00 siadam po bieganinie i włączam na życzenie Łukasza filmiki na You Tube, a jednocześnie na drugim opisuję miniony dzień. Potem ćwiczę na Duolingo do godz. 23:30, a w międzyczasie odpytuje Andżelikę z j. angielskiego i mobilizuję do zrobienia trochę zadań na Duolingo, a także do czytania, bo ostatnio leniuchuje.

Pewnego dnia do Łukasza pierwszy dzień przyszła nauczycielka i zamiast uczyć to zaczęła sobie rozmowę typu " czy mamusia Ciebie bije po głowie po rękach", Dziecko z którym jest bardzo ograniczony kontakt ona zadaje takie pytania już pomijając fakt, że mnie nikt nie pyta, czy mnie dziecko bije, a ja po kl. 1-ej miałam całe ręce w siniakach, a po kl.... nosek zarysowany ząbkami, co miało miejsce na plaży. Ja po każdym dłuższym pobycie Łukasza w domu miałam idealnie funkcjonujące dziecko, problem za każdym razem powstawał po powrocie do szkoły. Łukasz był tak zdyscyplinowany, że mieliśmy w sklepie sytuację w której pewna pani słysząc, że to autysta stwierdza "Ale on taki z tych spokojnych", pomyślałam tylko :akurat"

10.V (wtorek) Andżelika ma dzisiaj w szkole 2 nic nie wnoszące religie, w-f na którym dość często nic nie robią np. wczoraj siedzieli na dworze, kultura językowa przez kilka minut na lekcji, a reszta wolna, matematyka ale nie ma, ponieważ nie ma Pani, no i z całego dnia wychodzi, że tylko j. polski… a więc zostaje w domu. Łukasz budzi się z kiepskim humorkiem 5:30. Godz. 6:20 mobilizuję córkę do czytania w ramach odpoczynku łatwiejszej książki pt. "Piesek na medal", a potem uzupełnia krzyżówki Supełek, a ja z Łukaszem jeszcze przysypiam. Budzę Łukasza godz. 8:30 i czytam na głos jeden rozdział "Piesek na medal". A potem z Andżeliką omawiamy karty z gry "Prawda fałsz" i zagadki "Zgaduj zgadula" -GRANNA, a także zagadki ".?." i właśnie nie znam nazwy, bo brak na nich nawet logo, ale być może z wydawnictwa Harmonia? Nowe słowa dla Andżeliki to m. in. beret, treser, rajd, brelok, drwal, oaza, kant, kalarepa, order, broszka, rondel, kort, frak, proca, reżyser, orkiestra, rabarbar, reflektor i perkusja ( trzy ostatnie słowa nawet ja słabo znam). Potem Andżelika mnie odpytuje z j. angielskiego jednocześnie osłuchując się z nowymi zdaniami. Godz. 11:00 robię na śniadanie tosty i nawet Łukasz je, a także z Andżeliką ogarniamy trochę kuchnię. Ja łapię tosta myjąc naczynia. Łukasz do herbaty wyjątkowo życzy sobie cytrynę w plasterkach, ale pomimo tego i tak muszę przynieść dwie połówki i wycisnąć. Godz. 12:00 siadam obok Łukasza i opisuje miniony dzień. Łukasz w ramach uspokojenia siebie... liczy. Godz. 13:10 sprawdzamy i poprawiamy 10 zadań zrobionych z matematyki z podręcznika dla kl. 5-ej i mamy m.in. zasadę mnożenia przez zero, a także mnożenie działań na dużych liczbach -zasada z przepisywaniem zer. . Trudność była także z zadaniem typu "....."

i na koniec jeszcze raz zagadki. Godz. 15:00 Andżelika ma czas wolny, ale jeszcze rozmowy mobilizujące do pracy i naprowadzające na pozytywne myślenie. Godz.15:38 wychodzi na dwór dać jeść zwierzętom. Tego dnia mam jechać na j. angielski, ale Łukasz ma zmienne humorki, a więc rezygnuje. Z Łukaszem w chwili obecnej jak z jajkiem, trzeba działać z wyczuciem i przemyśleć każdy ruch np. gdy zejdę do kuchni to zaraz woła "Mama tak", ale jeśli uprzedzę mówiąc "idę zrobić tosty" to czasem udaje mi się zyskać trochę czasu, także czasem w tym samym pokoju popisze, poprasuje,... albo po prostu chwilę odpocznę :-) Godz. 17:10 Andżelika ma 1h z telefonem, a ja ćwiczę na Duolingo i czytam historię dla kl. 4-ej. A potem odgrzewam na szybko coś w ramach obiadu. Godz. 23:10 Andżelika wciąż w naszym pokoju i nie może się nagadać. W końcu Łukasz upomina "Andżelika nie mówi", a gdy to nie pomaga, to mówi "Andżelika wyjdź do swojego pokoju". w końcu ja mówię "Idź Ty dziewczyno już idź spać" :-) Godz. 23:45 telefon wypada mi z ręki, bo zasypiam, a Łukasz jeszcze "Dużą łyżkę czarnuszkę tak".. Godz. 00:10 czekając, że zaśnie Łukasz zwijam bandaże i ogarniam trochę pokój. Godz. 00:40 w końcu zasypia, a więc chodzę zrobić herbatę i siadam do komputera.

11.V (środa)  Łukasz zasypia może 00:40. Leżę czekając na głębszy sen, a potem... wstaję, siadam do komputera, uzupełniam opis na stronie ale zablokowała się i nie wchodzą teksty. W efekcie końcowym skanuję 5 sztuk ćwiczeń. Idę spać 5:20. Andżelika budzi mnie godz. 8:00, ale dobudzam się z 20 minut i dopiero wstaje, a potem… wkładam pranie, robię fotki zdjęć z opisów dni z 2018 r. , jem makaron z mlekiem, opisuję miniony dzień, rozmawiam z Andżeliką. Andżelika w tym czasie czyta po cichu leżąc obok Łukasza  i numeruje mi zeszyty z opisami minionych dni. Godz. 9:40 budzimy Łukasza ale chwilę trwa zanim się dobudza. Godz. 10:34 - 11:10 odpytuję córkę z jej notatek z historii z 2018 r, a jeśli czegoś nie wie to naprowadzam podając skojarzenia. Andżelika robi 10 zadań z matematyki, a ja w tym czasie czytam historię i baśń pt. ".....". Łukasz zainteresowany drzewem genealogicznym i pokrewieństwem, a więc po swojemu coś dopytuje. Potem na chwilę przysypiam i może godz. 12:00 śniadanie i przy okazji parę naczyń, potem kawa i przekładam dwa ciastka nutellą. Łukasz oczywiście zainteresowany co ja mam i chce tak samo, a do tego mleko. Godz. 13:50 poświęcamy 30 minut "prawda - fałsz" i problem ze zrozumieniem wypowiedzi typu ... "Chrabąszcze nie są szkodnikami?" - odp. "Nie. Larwy chrabąszczy żerują na korzeniach roślin". Mam problem ze zrozumieniem tego typu wypowiedzi, zresztą Andżelika podobnie. Godz.14:00 Andżelika uzupełnia krzyżówkę "Supełka" i jest mocno zaskoczona ja i sama Andżelika, bo jeszcze niedawno miała spory problem i bardzo duzo słów nie potrafiła odgadnąć, a na chwilę obecną tylko 2-3 wyrazów nie wie góra z 5  i na takich przykładach pięknie widać ten jej wciąż postępujący rozwój cheeky Tego dnia nawet Łukasz robi mi wyjątkowo 5 stron.  

12.V (czwartek) Zasypiamy może godz. 2:00? Niestety także padłam. Godz. 7:00 budzi mnie budzik, ale wyłączam i zasypiam, potem budzę się godz. 8:00 ale zasypiam i w efekcie końcowym budzę się godz. 9:00. Trochę leżę, a potem wstaję i siadam do komputera ale niestety nadal się blokuje. Łukasza budzę chyba 10:30.  Godz. 11:10 pokazuję filmiki na YouTube. Godz. 12:00 Łukasz śniadanie i mleko z makaronem i sobie do tego życzy… cukier i cytrynę, a potem rytualnie...  wąchanie mleka w misce , wąchanie mleka z makaronem na łyżce, także spożycie śniadania to jest wyższa szkoła. Niestety tego dnia jestem nieogarnięta, rozkojarzona i całkowity brak organizacji.  Godz. 16:00 wraca Andżelika z Włodkiem. Mam jechać na j. angielski ale najpierw nie mogę się pozbierać aby w ogóle zacząć się szykować, a po drugie Łukasz jest tak bardzo grzeczny, że aż szkoda mi go zostawiać… jak zaczarowany sad  W końcu korzystam z kąpieli ale nadal odczuwam bezsilność i brak chęci na wyjazd. Godz. 18:20 wciąż się zastanawiam co zrobić i nawet ubieram sukienkę, ale odczuwam niemoc i myślę "Nie ma co na siłę, jeszcze coś złego stanie się po drodze". Zostaję  w domu, ale myję podłogi, ponieważ jak przeszłam po niej to stopy czarne ogarniam swój pokój i trochę próbuję pisać na stronce, ale blokuje się. Łukasz w tym czasie ogląda bajki siedząc z Andżeliką i Włodkiem. Godz. 21:30 chcę przejąć Łukasza, ale Andżelika mówi, że mam czas do 20-ej, a więc jeszcze siadam do maszyny, ponieważ znalazłam fajną ściereczkę i szyję z niej fartuszek do pracy dla Andżeliki  smiley Godz. 22:00 siadam obok Łukasza, ale on humorek taki sobie, apotem liczy, liczy, liczy... Godz. 3:00  kończy się płyta "The Best Love", Łukasz przestaje liczyć, godz. 3:40 zasypia i następuje błoga cisza

Łukasza drażnią szczegóły np. Włodek siedząc stuka palcem o krzesło. Łukasz popatrzył z wyrzutem jakby chciał powiedzieć "co Ty to wyprawiasz" W każdym bądź razie to spojrzenie wystarczyło aby Włodek przestał stukać. W obecnym czasie to chociaż czasami  powie o co chodzi, bo kiedyś to wkurzał się i nie wiadomo dlaczego. W szkole, w większej grupie dzieci raczej nie jesteśmy w stanie zapewnić odpowiednich warunków do współpracy. 

13.V (piątek) budzę się godz. 8:00. Wstaję 8:30. W ramach śniadania podgrzewam mleko i biorę pasek białej czekolady z orzechami. Siadam do komputera i próbuję pisać na stronie ale niestety raz tekst wchodzi, a za chwilę już nie. Godz. 9:30 siadam obok Łukasza próbując zbudzić, ale kiepsko idzie... mi brakuje siły przebicia, a Łukasz w głębokim śnie. Budzi się  godz. 11:30. Godz. 12:00 czytam trzy rozdziały w książce pt.  "Piesek na medal". Potem na życzenie Łukasza czarnuszka i cała reszta rytualnych produktów. Łukasz mówi "Mama wstać", a więc dopytuję "wstać i co mam zrobić?" -odp. "Pójść do swojego pokoju" -nie wiem o co chodzi. Godz. 13:10 robię śniadanie, a po nim przepisuję zdania w j. angielskim i czytam książkę. Godz. 16:30 wraca Andżelika niezadowolona, że w pracy o parę minut dłużej. Wieczorem Andżelika chwilę zostaje z Łukaszem, a ja wychodzę na ogród zerknąć na truskawki i trochę wyrywam chwasty. Godz. 18:00 czytam podręcznik z historii dla kl. 4-ej, ale nie za długo, bo słyszę "Mamo nie czytaj". wieczorem oglądamy film pt. "....."

Łukasz wciąż używa niepoprawnych zwrotów typu : "Łukasz chce ser tak"; "Łukasz chce herbatę tak"; wszystko zaczyna się od "Łukasz chce...", a więc poprawiam mówiąc "Mamo podaj kanapkę z serem"; "Mama podaj herbatę" itp.

14.V (sobota) W nocy może godz. 2:00 zabiegi pielęgnacyjne Łukasza m.in. zmieniam bandaż na lewej ręce i myję. Potem Łukasz chce abym założyła różową lakierowaną sukienkę, którą sam wybrał do kupienia w Internecie, ale tłumaczę "Muszę się wykąpać, bo jestem brudna", a więc mówi "Mama kąpiel tak". Łukasz zasypia może godz. 4:00? Ja wstaję z nadzieją, że popisze na stronce ale niestety nadal tekst nie wchodzi także stwierdzam, że idę spać. Łukasz budzi się przed godz. 8-ą i upomina się o poluzowane zawinięcie na ręce, ale ja się ociągam więc niezadowolony trochę kombinuje, a więc stwierdzam tłumacząc "To teraz poprawię o godz. 8:30". Andżelika włącza bajkę pt. "Spotkanie w Paryżu", a potem na życzenie Łukasza "Potwory & Obcy". Ja tego dnia mam problem z ogarnięciem siebie. Piękny słoneczny dzień i można by było gdzieś pójść np. na spacer, na rower, wyjechać w góry, pojechać nad jezioro,... czy zrobić cokolwiek, a z Łukaszem na dzień obecny takie rzeczy odpadają to jeszcze póki jest Andżelika to jesteśmy do niego we dwie, a jak jej nie będzie to będę sama, ale mam nadzieję, że do tego czasu wyjdziemy na prostą. Godz. 12:30 przepisuję jedną stronę zwrotów z telefonu w j. angielskim z Duolingo zapisane w obrazach. Mój dzień taki kiepski -zero organizacji. Natomiast Łukasz grzeczny jakby ktoś zaczarował, albo podał antidotum przeciwko złości ;-) Łukasz cały dzień ogląda bajkę pt. "Masza i niedźwiedź cz.6-a" naprzemiennie  z innymi bajkami, a mianowicie "Potwory & Obcy" i "Masza i niedźwiedź cz. 6-a", "Ratunku jestem rybką" i znowu "Masza i niedźwiedź cz.6". Opis soboty robię następnego dnia, a więc nie jestem wstanie przypomnieć sobie szczegółów, ale na pewno plączę się po pomieszczeniach nie wiedząc co zrobić z czasem... pewnie odzwyczaiłam się od takiego luzu. Popołudniu mobilizacja i sporo prasuję, a wieczorem odgrzewam Łukaszowi obiad. Godz. 21:00 oglądamy Eurowizję i w moim odczuciu polska  piosenka była najlepsza, ale niestety uplasowała się dopiero na pozycji 12-ej. Andżelika ma dzień wolny w ramach ogólnego odpoczynku, a także my nawzajem musimy odpocząć od siebie ;-) Oczywiście co robi? Siedzi przy komputerze. Łukasz tego dnia dopytuje o poprzednią kotkę Ritę, a więc tłumaczę, że serduszko przestało bić i umarła. Łukasz zainteresowany tematem jeszcze wielokrotnie powtarza moje zdanie jakby chcąc się upewnić , czy też próbując zrozumieć i tez pyta "Dziadek umarł?". a więc tłumaczę "Tak , też serduszko przestało bić. Kiedyś mam też umrze, ponieważ wszystkie istoty (organizmy) żywe rodzą się i umierają". Potem Łukasz dopytuje o różne święta i ich daty np. 1 maj, 2 maj, 3 maj, 26 czerwiec, a więc tłumaczę pokazując w telefonie. 

Łukasz ma płyty z Eurowizji z roku...                 ........................

15.V (niedziela) Budzę się może godz. 8:00. Film całkowicie urwany, a więc chwila na ogarnięcie myśli. Godz. 11:25 czytam książkę pt. "Piesek na medal". Godz. 11:40 Łukasz mówi "mama nie czytaj". Natomiast Andżelika zabiera się za prasowanie swoich rzeczy i mówi, że w żelazku nie ma wody, a Łukasz od razu zerka zainteresowany o co chodzi, a więc tłumaczę zasadę działania wody i pary w żelazku i w jakim celu jest potrzebna. Natomiast z córką mam rozmowy pt. "zasady zależności życia w rodzinie i mieszkania pod jednym dachem" m. in. obowiązki, bo według Niej w moim odczuciu czasem wychodzi na to, że to my mamy być jej sługami i od nas wszystkiego się żąda, a ona od siebie nic np. Włodek ma jej wozić tyłek rano i popołudniu, a ona robi łaskę, że poczyta książki, czy popilnuje chwilę Łukasza, a więc zarządzam, że dzisiaj ma iść do swojego pokoju aby nie musiała pracować, ale od poniedziałku rano i popołudniu chodzi na pociąg na piechotę. Godz. 12:20  smażę Łukaszowi chleb maczany w jajku i z żółtym serem… i nawet chce dokładkę. Godz. 13:15 siadam obok Łukasza. Łukasz czyta zagadki i ma zgadywać, ale nie ma ochoty na współpracę, a więc mówi  "nie wiesz, nie wiem", a więc to nie ma sensu. Potem czytam książkę pt. "Piesek na medal" pokazując tekst, ale Łukasz jest chętny czytać (sam zaczyna czytać) i czyta 4 strony i nowy rozdział, ale mówi "starczy tak". Potem uzupełniamy 6 stron krzyżówek z serii "Supełek". Łukasz dość często mówi "nie wiesz nie wiem" nawet gdy wie, ale pomimo tego jest ok współpraca, a więc pracujemy np. mamy znaki zodiaku, a także ćwiczy wypowiadanie zdań np. "mamo wpisz pod cyfrą 1 literę A" 

"Mamo 3 razy po 10 słoneczników" 

"Mamo źle zrobiłaś" 

Koniec pracy 14:50 i bajka "Roboty" Godz. 15:20 krótkie odreagowanie. Godz. 16:00 chce mi się spać, ale wstaję i robię gorący kubek z dodatkiem ziemniaków i koperku,  a także odgrzewam kawę i jem czekoladę, staje na wagę i nie jest dobrze, bo 70 kg, czyli ok 5kg nadwagi, no cóż podjadanie słodyczy szczególnie nocne nigdy nie kończy się dobrze. A z drugiej strony przecież ja cały czas leżę przy Łukaszu, ja nawet na dwór nie mogę wyjść, a już nie mówiąc o czymś więcej. Andżelika jak jest w domu ti wspaniała dziewczyna… chętna do wszystkiego, a tylko pójdzie do szkoły od razu… bunt, przekora, niezadowolenia, lenistwo i ogólnie ona nic nie musi… nie wiem o co w tym chodzi, myślę że brak zasad na terenie szkoły.  

 

Godz. 18:20 czytam historie, a Łukasz liczy. 18:50 mówi "Mama wstać" 

 

Andżelika wróciła ze szkoły na wyłączniku, jeszcze Pani funduje lekcje o prawach ucznia co jednak zawsze podprogowo ma negatywny wpływ, nie dość że szkoły nic nie robią to jeszcze karmią dzieci tymi chorymi teoriami 

Niestety ten dzień nie był tak bardzo udany jak poprzedni, ale nie było też najgorzej, trochę kombinacji, których nie rozumiałam sensu np. podczas obiadu, być może dlatego, że do klusek był brokuł i mizeria? Ale to tylko przypuszczenia

 

Z krzyżówek szosa, angina, grypa, knot, neon, ekranik, listwy

 

......

......

......

24.V (wtorek) Łukasz zasypia godz. 5:00, ale jest fajnie ponieważ jest grzeczny i przytomny. W nocy oglądamy na YouTube teledyski i oczywiście włączam utwory według życzenia Łukasza. Godz. 9:30 budzi nas Andżelika, ale wstaję godz.10:10, ponieważ muszę się dobudzić. Jem śniadanie i jednocześnie myje naczynia. Godz. 11:25 powtarzamy mój angielski - czasowniki nieregularne. W międzyczasie ćwiczenia mowy z Łukaszem, który powtarza po mnie "Andżelika proszę zmień płytę", "mamo weź pilota, ponieważ trzeba włączyć odtwarzacz" itp. Staram się w ciągu dnia gdy Łukasz coś chce to wymagać powtarzania zdań i to coraz dłuższych, ponieważ chcę usprawnić mowę w bardziej złożonych wypowiedziach. Godz. 11:50 do 12:30 Quiz o Europie w którym są bardzo fajne zagadnienia, a obawiałam się, że będzie za trudny. Następnie poprawiamy zabezpieczenia Łukasza. Godz. 13:50 farbuję włosy, których dawno nie farbowałam, bo mi bardzo wypadały prawdopodobnie spalone podczas ostatniego farbowania, wnioskuję tak, ponieważ po zmyciu farby miałam sztywne siano. Następnie robię dla Łukasza i Andżeliki zapiekanki, a także zaliczam kąpiel i szykuje się do wyjazdu. Tego dnia wyjazd wyjątkowo wcześnie, bo godz. 16:00, ponieważ chcę się z Kimś spotkać i porozmawiać. W Dzierżoniowie idę na herbatę, a także zaliczam spacer po rynku. Potem siadam na ławce chcąc zrobić na szybko zadania domowe, ale pada także wchodzę do budynku i robię je na korytarzu. Godz. 19:20 do 20:40 zajęcia. W drodze powrotnej jeszcze drobne zakupy w Biedronce w Ząbkowicach. W domu jestem godz. 22:00. Szybkie rozpakowanie zakupów, a także herbata zagryzana białą czekoladą i przejmuje Łukasza. Według relacji Andżeliki... Łukasz do pewnego momentu był spokojny, ale się nakręcił z niewiadomych przyczyn … tak to czasem ma :-) Andżelika będąc z Łukaszem... czyta całą książkę pt. "Wścibscy", a także oglądają film pt. "Dzieciak rządzi".  W międzyczasie także próbuje zmobilizować Łukasza do czytania książeczki pt. "Mały Olbrzym" ale oczywiście nie chce, a także daje pierogi ze szpinakiem, a on… chce, nie chce, chce i mruczy. Następnie córka włącza bajkę "W głowie się nie mieści", ale w tym momencie zaczynają się kombinacje. Andżelika prosi o telefon, a więc zgadzam się do godz. 1-ej :-) Da się? Oczywiście, że się da zdobyć telefon w uczciwy sposób i nie trzeba zabierać cichaczem. Łukasz trochę jeszcze kombinuje, a potem spoko. Oczywiście  włączam filmiki z muzyką na YouTube, a także na Instagramie. Spać idzie godz. 3:00 

Łukasz zębami podarł koszulkę i teraz kombinuje, że ja mam ją pozszywać, a więc mówi np. Łukasz do kąpieli, do prania, do prasowania, szyć nitki potwory zielone, wow, zszyć igłą potwory tak, potwory zielone pralkę, nitki zaszyć dziurę tak, zszyć nitki, krawiec i mamy zdania niepoprawne co prawda, ale są to zdania, nie do wywalenia koszulki. Koszulka miała nadruk z oczami i ząbkami, a więc dlatego Łukasz mówi "zszyć potwory". Mówię Łukaszowi, że zakupię białe koszulki i zrobię na nich różne minki, oczywiście uparcie powtarza, że mam pozszywać starą koszulkę ;-) Łukasz jest bardzo uparty i konsekwentny co dodatkowo utrudnia życie. Ludzie zapominają, że jednak KAŻDY ma inne cechy charakteru, a także predyspozycje i dziecko mniej buntownicze i spokojne jest o wiele łatwiej wychowywać aniżeli  kogoś takiego jak ja, czy Łukasz, a sądzę, że nie jestem najgorszym przypadkiem ;-) 

 Łukasz będąc wstanie napięcia dość często odreagowuje śpiewem i wręcz fenomenalnie czasem dobiera słowa piosenki do swojej trudnej sytuacji np. "Czego ona chce kto to wie "

 

Ulubione utwory Łukasza to m.in. Tanita Tikaram "Twist in My Sobriety", Sting "Desert Rose", Kate Bush "Running Up That Hill, Madonna "Frozen", Ewelina Flinta "Żałuję", Agnieszka Włodarczyk "Czas pokaże", Madonna "Papa Don't Preach", Michael Jackson "Remember The Time", Coolio "Gangsta's Paradise, Madonna "Take a Bow", Savage Garden "To The Moon & Back", Peter Gabriel "Don't Give Up", Robbie Williams "Supreme", Paula Abdul "Rush, Rush", Spice Girls "Viva", Barbara Streisand "Woman in Love, Jennifer Lopez "Brave", Kendji Girac "Andalouse", Enej "Kamień", Halina Mlynkowa "Kawa", Phil Collins "Another Day In Paradise, tego jest oczywiście więcej cheeky Utwory spisałam w takiej kolejności jak słuchał na YouTube

25.V (środa) Budzę się 8:30 i trochę pisze. Łukasz też się przebudził, ale chciał wodę i zasnął. Gwiazda śpi. W pokoju półmrok, bo okna zasłonięte i pochmurno i tylko słychać spadające krople deszczu. Godz. 9:00 budzę Andżelikę i jemy śniadanie, myjemy naczynia, ja wrzucam pranie Andzia wiesza, myję podłogę i trochę układamy śmieci w piwnicy na schodach. Godz. 10:40 budzę Łukasza, ale znając życie to trochę potrwa zanim się obudzi :-) Andżelika jedzie do Barda na pocztę po przesyłkę, a ja w tym myję górę Łukasza, bo mnie o to upomina. Godz. 13:00 Andżelika ćwiczy j. angielski na Duolingo zapisując trzy strony. Ja siedzę obok Łukasza i uzupełniam opisy dni na telefonie :-) 

Robię Łukaszowi śniadanie, a w międzyczasie gotuję makaron i mieszam z miodem i makiem z puszki 

Godz. 15:15 po śniadaniu i wszystko ma znaczenie kiedy podany i z czym chleb, a nawet od której strony, w jakiej kolejności podane kanapki z różnymi serami, kiedy parówka, a nawet od której strony ukrojona, i herbata z dużą ilością cytryny. Godz. 16:00 poprawiamy matematykę przez 1h. Godz. 17:00 Andżelika idzie dać jeść zwierzętom i przepada na 2h, bo narodziły się kolejne kotki :-)  Łukasz w tym czasie mleko i babeczka, a także witaminy z wodą i bake rolls. Godz. 18:45 robię obiad i w ok. 55 minut, a w tym obieram ziemniaki, a potem z pomocą Andżeliki robimy mizerie z ogórków, pomidory z cebulą i śmietaną, smażymy stripsy i jeszcze robimy wafel z przepisu na opakowaniu mleka w proszku. Była ostra jazda bez trzymanki :-) Jemy i nawet Łukasz je bez kapryszenia. Godz. 20:00 siadam obok Łukasza i odpoczynek po gonitwie, a Andżelika myje do końca naczynia. Godz. 20:50 historia kl. 4-a, a w międzyczasie czarnuszka itp. mój j. angielski, jemy nasze wafle, ale Łukasz woli z masą kajmakową, a więc Jemu smaruję, a do tego mleko i też bake rollsy z wodą i witaminą. Godz. 22:30 idę do swojego pokoju, a Andżelika pozostaje z Łukaszem i Łukasz ogląda bajkę pt. "Masza i niedźwiedź", a także "W głowie się nie mieści", Andżelika na telefonie, a ja siedzę w swoim pokoju i próbuję cokolwiek zrobić, niestety na stronce nadal się zawiesza, a więc wkurzam się ponieważ nie mogę pospieszyć. Godz. 1:00 wracam do Łukasza i jeszcze z pomocą córki uzupełniam opis minionego dnia. Łukasz chce jeszcze bajkę pt. "Masza i niedźwiedź" i Andżelika włącza ale mruczy, a więc figa :-) Kładę się na nim i włączamy muzykę 

26.V.2022 r. (czwartek)  Budzę się godz. 6:30. Chcę wstać, ale Łukasz słabo śpi i jest "trzymaj tak". Godz. 7:30 do Łukasza przechodzi Andżelika, a ja... robię herbatę, biorę kawałek wafla zrobionego poprzedniego dnia i siadam do komputera. Uzupełniam opisy na stronce i małymi ilościami w miarę wchodzą, irytuje trochę taka zabawa ale ok. ważne, że wchodzi. Andżelikę planuję zbudzić godz. 9:30, ale w efekcie końcowym budzi się 10:45, a Łukasz 11-a. Siadam obok Łukasza i powtarzam czasowniki nieregularne na sprawdzian.  Andżelika kąpiel i śniadanie. Ja przy Łukaszu, a więc Andżelika robi mi dwie kanapki i przynosi na górę, bo Łukasz ma taki sobie humorek. Widząc, że Łukasz jest spokojniejszy schodzę na chwile do kuchni, ale niestety woła mnie. Godz. 12:45 Andżelika czyta Łukaszowi "Drzewo do samego nieba". Godz. 13:10 odpytuje mnie z j angielskiego. Godz. może 14:00 Quiz z historii -10 kart po 3 pytania. W międzyczasie Andżelika przerwa na telefon, a ja z Łukaszem zabiegi pielęgnacyjne. Godz. 14:30 Andżelika idzie na dwór do zwierząt, a ja w tym czasie będąc przy Łukaszu zasypiam na 1 h. Włodek wraca ze szkolenia godz. 16:00, a więc pojadę na j. angielski. Godz. może 16:00 poprawiam zabezpieczenia Łukasza np. zawinięte ręce itp. Godz. 16:30 szykuje się do wyjazdu, a przy okazji ogarniam  trochę swój pokój.  Słyszę jak Włodek zagaduje Andżelikę "jakie dzisiaj święto?", a ja wołam  "całe szczęście, że zapomniała bo nie przepadam za takimi świętami' :-) Przed godz. 17-ą wyjazd na zajęcia do Dzierżoniowa, gdzie jeszcze mam chwilę czasu, a więc idę na drobne zakupy do Biedronki, a przy okazji chociaż krótki spacer :-) Zajęcia od godz. 19:20 i tego dnia jest całkiem ok., ponieważ dość łatwe i zrozumiałe zdania, a ja dość przytomna, bo czasem siedzę i jestem w zupełnie innym wymiarze, bywało nawet, że Nauczyciel mnie upominał widząc, że coś jest nie tak ;-). Mamy naprawdę bardzo fajnego Nauczyciela, młody Mężczyzna ale REWELACJA i oby takich więcej. Widać, że Jemu zależy i nie lubi gdy opuszczamy zajęcia, a poza tym świetny wykładowca. Godz. 21:35 jestem w domu. Łukasz w tym czasie był bardzo grzeczny, a wręcz jak zaczarowany. Oczywiście oglądał bajki ale cały czas rytualnie te same, czyli  2 razy "Masza i niedźwiedź" i dwa razy "W głowie się nie mieści". Andżelika czyta książkę pt. "Drzewo do samego nieba" i tego dnia przeczytała w całości. Łukasz zjadł w normalny sposób obiad, bo różnie to ostatnio bywa. 

Godz. 22:30 wkładamy z Andżelika koła do samochodu, aby nie trzeba było wstawać rano, ponieważ wypada zmienić na letnie :-) Łukasz ogląda "W głowie się nie mieści", ale płyta się zacina, potem znowu "Masza i niedźwiedź cz. 2. Oczywiście męczy Andżelikę z obieraniem słonecznika" trzy razy po dziesięć stop". W międzyczasie je resztkę Bace Rollsów, delicje, jedna kostka czekolady. 23:30 odpoczywam, a raczej zasypiam.

27.V (piątek)  Godz. 2:30 prawdopodobnie budzi mnie Łukasz. Nie jestem pewna, bo może sama się obudziłam, a być może w wyniku jakiś drobnych kombinacji mojego dziecka. Wracając z j. angielskiego kupiłam jakieś żelki, które fajnie wyglądały i świństwo, bo straszny posmak po nich. Na życzenie Łukasza zmieniam płytę i musi to być kolejna część z  tego samego opakowania, a aktualnie jest włączona “ The Best Love... Ever !”. Potem Łukasz upomina się co chwilę o wodę do picia, a także aby ściągnąć skarpetki, a więc przy okazji myję stopy. Łukasz zasypia po godz. 4-ej. Godz. 9:00 budzi nas Andżelika, ale ja nieprzytomna i muszę chwilę do siebie dość. Wstaję 9:10 i schodzę do kuchni, gdzie córka je śniadanie. Także siadam z jakąś kanapką, ale już słychać niezbyt zadowolonego Łukasza. Andżelika włącza muzykę, ale ja proponuję bajkę, ponieważ chcę usiąść do komputera. Godz.10:45 Andżelika z Łukaszem ogląda bajkę pt. “Król lew cz. 2”. Oczywiście Łukaszowi nie pasuje, że jest to bajka wybrana przez córkę, a nie z jego ulubionych ale akceptacja takich faktów przychodzi coraz łatwiej  smiley W międzyczasie Łukasz słysząc, że jestem w domu woła mnie, ale tłumaczymy, że przyjdę jak się skończy bajka.  Godz. 11:45 koniec bajki, ale Andżelika daje mi jeszcze 15 minut mówiąc, że będę o godz.. 11-ej, a ja przypominam aby o tej ustalonej godzinie Łukasz mnie wołał... oczywiście Andżelika musi podpowiadać stymulując mowę i uaktywniając jak największą ilość słów. Godz. 12:30 do 13:55 omawiamy historię dla kl. 4-ej korzystając z notatek Andżeliki. Wynika problem z ustalaniem wieku jakiejś daty, a więc ćwiczymy, czyli ja podaję datę, a córka podaje, który to wiek. Aby było łatwiej rozpisuję. Tematem interesuje się nawet Łukasz, a więc pokazuję i tłumaczę. Potem w ramach śniadania grzeję dla Łukasza mleko z makaronem i… mam do tego przynieść cytrynę, a jedzenie to… wąchanie mleka w misce,, nabranie mleka na łyżkę i dodanie cytryny, wąchanie mleka na łyżce  i dopiero spożycie i tak za każdym razem… nie muszę pisać, że schodzi na to sporo czasu. Podczas jedzenia u Łukasza jest mnóstwo rytuałów. Andżelika w tym czasie mieli kawę w ziarnach, którą Włodek dostał od znajomego jako, że niby z naszego terenu i najlepsza w Polsce i załamana ile czasu trzeba aby zmielić. Potem zaparzam kawę dla mnie i Andżeliki. Godz. 14:45 siadam obok Łukasza i piję kawę plus ciastko i uzupełniam opisy. Łukasz chce też ciastko ale do tego musi być mleko, a więc grzeję. Córka pyta, “czy morze czarne było kiedyś w Polsce?” Czasem pojawiają się absurdalne pytania, ale wiedzę z historii ma dość obszerną. Godz. 15:20 do 16:10 omawiamy 10 kart z gry Aleksandra typu quiz “Ciało człowieka”. W  międzyczasie wchodzi Włodek, a więc chwilę rozmawiamy. Godz. 16:20 poświęcamy 40 minut na Quiz “Przyroda i geografia Polski”, także omawiamy 10 kart. Godz. 17:30 Andżelika robi swoje obowiązki na dworze, a ja po prostu leżę z Łukaszem i w ramach odpoczynku słuchamy w ciszy muzyki, bo cały czas z Andżelika rozmawiamy. Godz. 18:15 obiad, który przygotował Włodek i mamy ziemniaki młode w mundurkach, jajko i ser biały ze śmietaną. Po obiedzie Łukasz upomina aby poobcinać z materaca zmechacenia. Godz. 19:00 do 19:40 czytam “Dropsik potrzebuje pomocy”, a  córka robi 11 zadań z matematyki dla kl. 5-ej. Godz. 21:00 córka ma czas wolny, a ja z Łukaszem odpoczywam. Godz. 22:30 Andżelika jeszcze na godzinę pozostaje z Łukaszem. Pogoda taka, że tylko siedzieć i uczyć się, bo cały dzień pada, dopiero wieczorem trochę lepiej 

Ja u Łukasza miałam już niejednokrotnie wszystko pięknie wypracowane, ale każdy powrót do szkoły rozwalał jego całkowicie i tak w kółko… koniec wakacji idealna kondycja, kilka tygodni w szkole i problemy od nowa z tym, że był dużo mniejszy, a więc było zdecydowanie łatwiej nad nim zapanować i ogarnąć, a teraz to koszmar ze względu na wielkość dziecka, a raczej dorosłego mężczyzny, ale ja na dzień obecny wiem, że i z tego wyjdę  ….

W obecnym czasie kładę ogromny nacisk aby Łukasz ponownie nauczył się podporządkowywać, dopasowywać, akceptować różne sytuacje nawet gdy nie są po jego myśli, ponieważ na tym m.in. polega integracja, czyli … ustępowanie drugiemu człowiekowi. Andżelika wieczorem kładzie się na nogach Łukasza i zero buntu

28.V (sobota)  Budzę się godz. 6:00 ale muszę poleżeć aby dojść do siebie. Godz. 6:40 wysyłam obok Łukasza Andżelikę, a potem robię herbatę i siadam do komputera. Niestety w opisach trochę chaosu mi się wkradło i mam pomieszane daty. Uzupełniam i porządkuje opisy. Andżelika z Łukaszem budzi się godz. 11:00. Godz. 11:30 robię śniadanie, a mianowicie zapiekanki z chleba tostowego z masłem, serem i różnymi przyprawami plus wrzucam do piekarnika jakieś cienkie kiełbaski. Godz. 12:30 jesteśmy po śniadaniu. Łukasz ma gorszy humorek, a więc siadam obok niego, ale przychodzi Andżelika i mówię "zostań na chwilę z Łukaszem" i tym sposobem robię wafle wykorzystując przepis na opakowaniu mleka w proszku. Godz. 14:00 wracam do Łukasza. Andżelika w tym czasie czyta książkę pt. "Cukierku ty Łobuzie" lektura dla kl…. i zachwycona stwierdza "niesamowite, że nauka może być przyjemna". To tak właśnie jest jak jest dłuższy czas w domu to się wciąga i nauka staje się pasją, a wraca do szkoły i wszystko szlak trafia, bo przecież wstaje godz. 6:00, dojazd, lekcje i powrót ok 15- lub 16-ej, czasem wcześniej, a więc wychodzi, że ok. 9- 10 h wyjętych z doby, zostaje 13, z czego 8h na sen, to zostaje 5 h, chociaż 1h odpoczynku plus obiad i już mamy 3,5 h z doby… co ja w tym czasie mogę zrobić??? Tym bardziej, że dziecko zmęczone po całym dniu. 

Andżelika po czytaniu bierze Duolingo i zapisuje 3 strony zwrotów, a także uzupełnia krzyżówki Supełka - 5 stron 

Ja zaliczam przy Łukaszu jeden poziom na Duolingo 

Godz. 15:00 padłam siedząc przy Łukaszu i śpię ok 1,5 h. Wstaję i idę na 30 min. na ogród zaczerpnąć chociaż trochę powietrza, a przy okazji wyrywam parę chwastów z truskawek bo zarośnięte na maksa. Godz. 17:15 dłuższa i spokojniejsza kąpiel nawet z użyciem jakiejś kawy :-) Leżąc w takiej cieplutkiej wodzie czuję jak odchodzi zmęczenie. W tym czasie Andżelika ogląda z Łukaszem "Alwin i wiewiórki". Godz. 18:15 kładę się obok Łukasza pijąc herbatę dodającą energii yerba mate. Andżelika je obiad i idzie do psów, gdzie jest ok. 1,5 h. 

 

Andzelika opowiadając przeczytaną książkę mówi "Pod komorę" zamiast "pod komodę", niestety wciąż są luki w zasobie słów nawet na poziomie podstawowym  ;-)

Andżelika idzie spać godz. 24:00, ale kilka razy upominałam o to aby poszła spać, bo zasypiała wcześniej, a Ona uparcie NIE. 

Łukasz tego dnia ma bardzo kiepski, a wręcz wyjątkowo kiepski dzień… wieczorem trochę chwilowego wyciszenia i wtedy je makaron z Bakusiem, ale potem znowu kiepsko 

 

Ja w międzyczasie na Duolingo (sprawdź czas w galerii) 

Życie narzuciło mi twardych zasad i mocnego stąpania po gruncie, ponieważ musiałam się w tym wszystkim odnaleźć. Tak naprawdę, gdy mamy problemy to jesteśmy zdani sami na siebie :-)

 

...

....

....

W maju Andżelika będąc więcej w domu zmobilizowana zaczęła czytać książki i przeczytała sama od siebie 

,,Wścibscy," - Dorota Gellner.

,,Drzewo do samego nieba" - Maria Terlikowska

,,Cukierku ty łobuzie" - Waldemar Cichoń

,, Niesamowite przygody Dziesięciu skarpetek" - Justyna Bednarek

,, Detektyw Pozytywka" - Grzegorz Kasdepke

,, Dziewczynka z parku" - Barbara Kosmowska

,, Pamiętnik Czarnego Noska" - Janina Porazińska

,, Zagadka Srebrnego Ducha" - Agnieszka  Stelmaszyk

A także tworzyła zagadnienia na podstawie podręcznika z biologii i historii

smiley CZERWIEC

1.VI (środa) Budzę się godz. 6:00. Wstaję 6:30. Następnie… robię herbatę, biorę wafel i siadam do komputera. Kopiuje poprawiony tekst, wrzucam i nie wchodzi, a nawet znika :-) Poprawiam na nowo, wrzucam i to samo…, a więc wyłączam komputer uznając, że to bez sensu. Biorę j. angielski i przepisuje czasowniki, ale kiepsko idzie, ponieważ  mam ogromne zaległości na szerszej płaszczyźnie. Godz. 8:30 słyszę ulubione słowa "mama trzymaj tak". Biorę stertę zeszytów i siadam obok Łukasza, ale pomruki powodują, że kładę się wtulając i zasypiam :-) Andżelika tego dnia w szkole miałaby  tylko dwie normalne lekcje, a więc zdecydowała, że zostaje w domu. Mi to bez różnicy :-) Wstaje godz. 9:20, a miała o 9-ej ale nie ważne. Przychodzi do naszego pokoju i czyta książkę pt. "Dziewczynka z parku". Łukasza nastrój lepszy, a więc mówi po swojemu i się śmieje :-) Godz. 12:00 Andżelika z Łukaszem ogląda film pt. "Za niebieskimi drzwiami", a ja na dworze na słoneczku co jest moim mega luksusem smiley Oczywiście  także powtarzam jakieś zwroty z j. angielskiego i myję podłogę na tarasie. Proszę córkę jeśli Łukasz zacznie być niespokojny to wołaj. Niestety lekceważy moją prośbę i finał końcowy kiepski… to tak to jest, że proszę Kogoś o coś i jestem totalnie lekceważona, a potem jak dzieje się źle to każdy umywa rączki, a nawet ma pretensje i szuka winnego. Potem Andżelika ćwiczy j. angielski z Duolingo przepisując zdania do zeszytu. Zresztą ja też zapisałam 1,5 strony. 

Łukasz próbuje wymusić czekoladę Milka, a więc trochę kombinacji, głos zdecydowany i żądający, a gdy mówię "nie dam milki bo nie jadłeś śniadania i obiadu", to unosi ton głosu i dodaje okrzyk, widać że próbuje manipulować, a wręcz wymusić, ale w moim odczuciu jest to bardziej kontrolowane, na zasadzie sprawdzania na ile może sobie pozwolić. 

Wieczorem Andżelika zostaje z Łukaszem i ustalamy godzinę kiedy wracam, a gdy kombinuje to dokładamy 30 minut :-) 

02.VI (czwartek) Budzę się godz. 6:00. Słyszę jeszcze szykującą się córkę, ale nie wstaję. Godz. 6:30 schodzę do kuchni. Czekając na wodę myję naczynia, a potem robię herbatę i dwie kanapki i siadam z tym do komputera. Uzupełniam i sprawdzam wpis na stronie. A potem wrzucam jeszcze jakieś pranie i robię ręczną przepiórkę, bo nie wszystko można wrzucić do pralki. Godz. 9:20 słyszę "Mama trzymaj tak", a więc siadam obok  Łukasza, ale on zasypia. Dobudzam moje dziecko dopiero godz. 10:20, także za późno. A potem... przepisując powtarzam zdania z j. angielskiego, czytam książkę pt. "Piesek na medal - Dropsik potrzebuje pomocy", a także sprzątam pokój Łukasza. Godz. 15:00 Łukasz upomina się o czekoladę Milka, a więc proponuję "Poczytasz to będzie Milka". Łukasz czyta bajkę pt. "Szafir psiak na medal" i rozdziały "Mały pensjonariusz" -6 stron i "Pomyłka" -7 stron. Czytanie bardzo chętne, widoczne zainteresowanie, a także pojawia się śmiech gdy czyta jak weterynarz daje zastrzyk pieskowi. Dzień taki dziwny, ponieważ słabo jestem zorganizowana i praktycznie cały dzień tradycyjnie z Łukaszem, a w międzyczasie porządkuję jego pokój. Popołudniu mam j. angielski ale Włodek ma coś tam w pracy, a więc mówi "szykuj się będę o godz.18:15", ale ja za dobrze znam życie aby uznać tą informację jako pewnik ;-) U Andżeliki także zauważam brak chęci chęci, a więc tłumaczę "Dziewczyno nie chcesz to powiedz to wprost, a nie będziesz się zmuszać" . Niestety samej mi się też nie bardzo chce jechać, także wszystko jest przeciwko, a więc daruję sobie ;-) Ja podchodzę na luzie do nauki j. angielskiego i bardziej traktuje to jako formę relaksu  w mojej dziwacznej rzeczywistości. Na dodatek jeszcze Łukasz słysząc, że mam jechać na j. angielski dostaje słowotoku... "Nie papa, niedowidzenia, niepowodzenia, nie buziaczki, zostajesz z mamą tak, mamo trzymać się mocno bidulki, zostajesz z mamą" cheeky tego było więcej, ale nie nadążyłam pisać :-) Łukasz widząc, że to nie pomaga zaczyna kombinować

Córka ostatnio narzeka, ze w pracy musi być trochę dłużej i... mogłabym z tego robić problem tak jak ona, ale pytanie "Po co?" i "Co mi to da?" Mówię do niej aby nie narzekała, bo i tak ma bardzo dobrze, ponieważ ma transport do pracy i z powrotem, a więc czasowo i tak wychodzi na plus. Tłumaczę "A teraz wyobraź sobie, że masz sama dojechać i wrócić", odpowiada "to musiałabym wstać o godz. 5-ej i zapłacić sobie za dojazd".  Oczywiście, że tak. Po drugie tłumaczę "Przecież nie musisz siedzieć, możesz o 3-ej wyjść i iść na autobus, to będziesz jeszcze później". A po drugie córka nie dostaje najniższej płacy jaka przysługuje podczas praktyk, ale zawsze dostaje parę złotych więcej, czasem jest to 100 zł, a czasem nawet więcej, także nie mało :-) I to jest dokładnie sytuacja  o jakiej wspominałam na początku, gdy dosłownie "z niczego" jest robiony problem, bo "prawo". Ja patrzę na to w obiektywny sposób. 

04.VI Łukasz zasypia godz. 3:00, a może nawet 4:00. Ja wstaję pół godziny później, robię sobie kawę, biorę napoleonka i odpalam komputer. Niestety w pokoju standardowo bałagan, a więc ogarniam  chociaż z wierzchu . Godz. 6:30 łamie mnie spanie, a więc szybka kąpieli kładę się chociaż na chwil...

 

05.VI (niedziela) 

Budzimy się przed godz. 8-ą. Łukasza humorek taki nie wiadomy i sam chyba to czuje, bo upomina "mama trzymaj". Na dzień dobry chce czarnuszkę, błonnik, pyłek pszczeli itp. rzeczy. Gdy uzupełniam notatki w Internecie to słyszę 

"Oczka na czarny telefon", a więc tłumaczę, że mam coś jeszcze zapisać, a więc jest 8:15 i pokaże za 15 minut. Godz. 8:30 pokazuję filmiki na YouTube, ale tylko 15 min. bo mruczy a więc czytam głośno moje opisy ze stronki, a przy okazji nanoszę poprawki. Godz. 9:30 chce znowu czarnuszkę, ale nie ma wody, a więc podpowiadam co ma mówić aby przekonać mnie do zejścia po wodę. Wszystko powtarza bez problemu. Godz. 10:13 ćwiczymy 10 minut mowę wykorzystując do tego zdania z Duolingo typu "Mamy dosyć soku na wieczór" i zadaję pytania "Czego mamy dość?", "Na kiedy mamy dość soku?," Kto ma dość soku? "... tym samym 

wchodzą nowe określenia typu… on - chłopiec, mężczyzna, ona - dziewczynka, kobieta, my -mama + Łukasz (my mamy, my chcemy, my lubimy)

 Płeć męska - chłopiec, mężczyzna i żeńska -dziewczynka, kobieta 

Łukasz naszą pracę przerywa mówiąc "Mama zawijać rękę". Łukasz pilnuje tych zawinięć. Określam, że za 2 minuty. Godz. 11:00 Łukasz czyta książkę z serii "Kto mnie przytuli. Piesek na medal" - "Szafir psiak na medal -Nowy supermarket" czyta 13 stron. A potem ja czytam ostatni temat z historii dla kl. 4-ej. Może godz. 13:0015:00? robię zapiekanki i tosty. 

 

 Tego dnia toczę bardzo długie rozmowy z córką na temat jej ostatnich zachowań, wyłączeń i robienia łaski, że się zajmie Łukaszem. Tłumaczę, że ona w domu także ma obowiązki i pozostawanie z Łukaszem to w ramach różnych innych rzeczy, których nie robi. Andżelika jak jest w normalnym stanie to rewelacja, a jak się wyłączy to jest nie do zaakceptowania. Cały dzień słuchamy płyt z Eurowizji i czasem dość głośno. Andżelika robi 20 punktów na podstawie książki z historii dla kl. 5-ej i na wyłączniku to robi to cały dzień. Wieczorem nakazuje aby siedziała naprzeciw mnie na krześle i ma nawet z tym problem, bo wyłączona. Oczywiście liczne tłumaczenia w temacie "życie". 

Łukasz wieczorem upomina się o batony Lion, które ostatnio tato kupił aż …. sztuk, każdy o innym smaku. Tłumaczę, że dostanie jak zje obiad i popracuje. Łukasz je obiad i czyta Piesek psiak na medal Szafir psiak na medal - "Słodki Karuzo" 4-y strony i uzupełnia trzy drobne krzyżówki. Dostaje nagrodę, czyli swoje batoniki z każdego kawałek, a do tego mleko. Wieczorem jeszcze ja czytam do końca książkę pt. "Kto mnie przytuli - " Spać idziemy przed godz. 24-ą

Wierzę, że będzie dobrze, ponieważ widzę zmiany zwiastujące poprawę ale jeszcze potrzeba trochę czasu. W każdym bądź razie w obecnym czasie główny cel to nacisk na mowę i ustabilizowanie zachowań. Był moment, że ja naprawdę nie widziałam już niczego na przyszłość… straciłam wszystkie jakiekolwiek punkty zaczepienia i gdyby nie…. to ja bym z tego nie wyszła. Na dzień obecny "zalewanie mową" 

Tłumaczę, że… uczę ją, wspieram, staram się aby miała w przyszłości lepiej, a Ona gada bzdury… przecież to nie trzyma się kupy bo to sa dwie sprzeczne teorie… taki właśnie finał karmieniem przez media bzdurami, że dzieciak zaczyna kombinować, bo Jemu wciska się różne bzdury

 

 przepisuję j. angielskiego ok. 1,5 strony 

 

Andżelika czyta "Zagadka srebrnego Ducha" 

06.VI (poniedziałek) Budzimy się godz. 4:30. Łukasz chce wody i zasypia. Ja uzupełniam opisy dni i idę do swojego pokoju, ale 5:40 już słyszę "mamo trzymaj tak" i jestem zła, bo w dzień nie mogę nic zrobić i w nocy podobnie, bo zaraz trzymaj. Godz. 7:45 mówię do Andżeliki "Idź tam do niego" bo co chwilę "mama trzymaj i nic nie mogę zrobić". Po chwili znowu ulubione hasło i idę zobaczyć. Łukasz widząc mnie mówi "Andżelika trzymaj mocno". W efekcie końcowym kładę się obok Łukasza i stwierdzam "robimy pobudkę". Niestety nie może się dobudzić, a na wszelki nacisk ostrzegawczo pomrukuje :-) W efekcie końcowym ja zasypiam. Budzę się godz. 9:30. Schodzę na śniadanie ale zaraz "trzymaj tak", a więc biorę śniadanie na górę. Potem czytam baśnie "Pasterka i kominiarczyk", a także "Stokrotka". Rozmawiam z córką na różne tematy m.in. dorosłych kobiet, które są wciąż nadgorliwie otoczone opieką rodziców i tłumaczę, że taka kobieta odcina się i koniec, a nie robi z tego problem. Łukasz czyta 4-y strony z książki "Kto mnie przytuli?" i jest to "Szafir psiak na medal - Co się dzieje z tatą? " A w zamian oczekuje naprzemiennie wafelka z ciastkiem HIT... wycwanił się smiley  Godz.16:00 omawiamy ok. 1 h 12 karty z quizu "Historia Polski". Godz. 17:00 Andżelika odpytuje mnie z biologii i pytania ma bardzo dobrze zrobione, ale dla mnie zupełnie nowy temat, także nic nie wiem. Potem chwilę czytam historie z kl. 4-ej, a także ćwiczę z Łukaszem pytania i odpowiedzi na prostych zdaniach w Duolingo.  i trochę czasu bez organizacji. Godz. 19:00 1 h biegania, ponieważ Łukaszowi zaproponowałam krokiety z parówką i serem, a Łukasz na to coś w rodzaju "Krokiety z parówką i sos majonezowo czosnkowy, na deser z Nutellą  i sos cukrowy"  ....Rozbawił mnie ten "sos cukrowy", bo chodziło o śmietanę z cukrem... Spryciarz wink Praktycznie z jednego aktywnego zajęcia wskoczyłam w drugie, gdyż zabrałam się za zabiegi pielęgnacyjne, a na koniec w nagrodę ciepłe mleko razy dwa kubki i seria batoników o różnych smakach z każdego po kawałeczku :-) Godz. 22:15 w końcu siadam i słyszę "Oczka na czarny telefon tak", a więc pokazuję Łukaszowi filmiki na YouTube, a także w obrazach "Kobieta mówi błyszczyk".

Andżelika tego dnia również czyta 2 rozdziały, czyli 20 stron w książce pt. "..............", a także ćwiczy zdania na Duolingo. Czytając dopytuje o znaczenie słów "zawtórowali, waśnie, filtr"

Kupiłam białe koszulki i maluję na nich różne minki :-) 

Stwarza się błędne koło, ponieważ nakręca się ludzi, że wszystko to krzywda, a więc ludzie słysząc takie nowinki rady specjalistów… nakręcają się, a potem dziwić się problemy psychiczne. Ojciec adopcyjny pił, rodzina paliła, a ja jestem wolna od uzależnień i zastanawiam się czasem jak można się od tego uzależnić :-) sorki, że nie rozumiem 

To jest prosty schemat szczególnie dla ludzi podatnych, a mianowicie… szef coś powiedział i opowiada koleżance, a ona okazuje oburzenie i nakręca temat, a więc idzie do szefa i od razu z pretensjami, a więc w odpowiedzi też ma atak w obronie i tak się zaczyna problem :-) a z drugiej strony mamy osobę obiektywną, która np. zaczyna podpowiadać " a może nie chciał, może miał kiepski dzień, a może źle odebrałaś" i wierzcie mi, że ta druga sytuacja jest zdecydowanie bardziej korzystna 

Okazuje się, że ja czasem nawet w telefonie nie mam czasu zrobić notatki 

W każdym bądź razie w ostatnich dniach także staram się osłuchiwać na YouTube z wypowiadanymi zdaniami w j. angielskim 

 

 

07.VI Łukasz zasypia godz. 24:15. Chwilę leżę przeglądając coś bez sensu w telefonie. Godz. 1:00 wstaję, wyciągam pranie. Godz. 1:30 robię herbatę i siadam do komputera. Godz.  02:40 muszę iść spać i jeszcze wskoczyć pod szybki prysznic

Pisanie dla mnie jest wciąż jak układanie puzzli, ponieważ robię to poprzez wielokrotne czytanie i przestawianie wyrazów oraz zdań :-)

 

Jeżdżę na j. angielski do Dzierżoniowa i jeżdżę już drugi rok w miesiącach październik - maj. Na początku pierwszego roku szło mi bardzo dobrze ale to ze względu na fakt, że był to materiał, który już miałam opanowany. Potem trudna sytuacja z Łukaszem uniemożliwiła mi całkowicie naukę. Z końcem roku daję informację typu "lepiej by było gdybym ten rok powtórzyła", czułam, że nie opanowałam wystarczająco aby iść dalej. Odpowiedziano mi coś w rodzaju "to bez sensu, ponieważ  cofnie się pani i będzie nudzić na zajęciach, a także inni będą czuć się niezbyt komfortowo, że pani już wszystko wie". Ok. grzecznie poszłam dalej i męczyłam ten drugi rok cały rok ;-)  Sporo zajęć ze względu na Łukasza musiałam opuścić, ale pomimo wszystko w moim odczuciu i tak poszłam bardzo ładnie do przodu i nie odczuwam abym była słabsza od reszty osób. Pytam niedawno "które mam do napisania zaległe testy?" i dostaję informację typu... "trochę za późno na zaliczanie sprawdzianów, tym bardziej, że jest ich 3. Poza tym sugerowałbym pani powtórzenie tegorocznego kursu lub przejście na inny tryb nauki, bo jak sama pani zauważa są niestety braki i zaległości w stosunku do reszty grupy.  A w tej sytuacji pisanie sprawdzianów już niewiele zmieni" Co za bezsens... przecież kolejny okres szkolny zaczyna się dopiero w październiku i w moim odczuciu na dzień 1 października ja mam być gotowa na podjęcie dalszej edukacji w tej grupie, a nie innej, a nie że Ktoś mi wnioski i sugestie wyciąga już dzisiaj. Po drugie co znaczy "pisanie testów bez sensu?". Jak zawsze "ROBIENIE PROBLEMU Z NICZEGO" Przecież ja do października mam mnóstwo czasu na nadrobienie tym bardziej, że ostatnio zaczęłam to ostatnio ogarniać tylko u mnie ma to zupełnie inny proces przyswajania wiedzy, ponieważ nawarstwienie i szerszy materiał dopiero daje mi możliwość przyswojenia całości np. czasowniki musiałabym mieć od razu przedstawianie w trzech formach (be, was, were, been; do, did done; go, went, gone) a nie tylko w jednej , bo potem potrzebuję sporo czasu na ogarnięcie tego ponownie tym bardziej, że "do" to też operator. Obszerniejszy zapis jest dla mnie bardziej zrozumiały i konkretniejszy do zapamiętania.  Drugi problem o którym pisałam, to ja słysząc słowo odtwarzam obraz jego zapisu, a potem analizuję co oznacza..

To zdarzenie u góry jest bardzo podobne do tego co miało miejsce z Łukaszem, ja także sugerowałam, że "NIE JEST DOBRZE", tłumaczyłam co dzieje się z Łukaszem po powrocie do szkoły. Raz podczas badań kwalifikujących dziecko do odpowiedniej szkoły mówię... To jest bez sensu aby pisał po pięć stron literę "A" skoro Łukasz fantastycznie radzi sobie z pisaniem. Usłyszałam na to z nutką pretensji  w głosie "A może On dlatego tak dobrze funkcjonuje". Zamilkłam, bo po co rozmawiać Kimś Kto jest nastawiony anty? A prawda jest taka, że tego pisania Łukasz miał dość, a ja się denerwowałam bo byłam świadoma, że tracę na tym czas, ale szłam w kierunku "Chcecie to macie". Ja na każdym praktycznie kroku miałam styczność... z całkowitym brakiem zrozumienia, a nawet słuchania tego co ja mówię, a także lekceważenie mnie jako matki i człowieka. W szkole była Pani Psycholog Pani Ita, która było widać, że naprawdę chce pomóc i ogromny szacunek za to, ale myślę, że po prostu nie była wstanie :-) Bywa, że czasem nie da się dokonać zmian, ponieważ te zmiany są także uzależnione od woli innego człowieka.

 

9.VI

Dla mnie emocjonalnie najgorszy dzień w ostatnim czasie, po prostu nałożyło się kilka rzeczy, które trochę podcięły mi skrzydełka, ale to taka jednodniówka wink 

sad NIE ROZUMIEM DLACZEGO i JAKIM PRAWEM KTOŚ obcy w trąca się w moje życie, w życie Andżeliki... widzę, że ostatnio znowu na wyłączniku i nie dziwne skoro w pracy ma zbyt "mądre kobiety", które nie znając przeszłości  Andżeliki i poziomu funkcjonowania w chwili zamieszkania u nas i na dzień obecny podpowiadają jej, a raczej wciskają w głowę informacje typu, że... powinna zrobić sobie prawo jazdy, powinna mnie nie słuchać, także twierdzą, że Andżelika jest nadmiernie uzależniona od mojej osoby np. chciały jej opchnąć jakąś używaną sukienkę, a gdy powiedziała, że chce się doradzić mamy, to od razu skoczyły, że to jej decyzja i mama nie ma nic do tego.  "Troskliwe kobiety" także podpowiadają, że ma nie słuchać mamy, ma znaleźć sobie bliską koleżankę której o wszystkim będzie mogła powiedzieć, powinna mieć chłopaka, ba nawet  była sugestia, że dziecko im wcześniej to lepiej?   Andżelika na to odpowiedziała "o wszystkim rozmawiam z mamą", bo tak jest... poruszamy dosłownie każdy temat. Ja nie wiem "JAKIM PRAWEM"? Nie dość, że cały czas walczę o normalność Andżeliki i prawidłową relację pomiędzy nami, to zawsze znajdzie się Ktoś, Kto ma dużo do doradzenia... jak nie w szkole, to znajdzie się Ktoś inny, a już nie pisząc, ze Internet naszpikowany przeróżnymi informacjami. Mamy czasy w których sami sobie i innym ludziom wciskamy negatywne myślenie, a także różnego rodzaju choroby i zaburzenia :-) Mi przez całe życie Ktoś kopie doły. Czy ja się Komukolwiek wtrącam "Co ma robić?" i "W jaki sposób?" Mówię do Włodka, że należy im zwrócić uwagę, a On na to, że "Nie teraz, bo będą złośliwe" i tak było zawsze... nigdy nie był dobry moment na nic. Kiedyś proponowałam "pojedźmy do Synapsis" i usłyszałam "A jak nasza Pani Psycholog (Psychiatra) się dowie to będzie obrażona" (czy coś w tym rodzaju). Aczkolwiek to i tak chyba niczego by nie zmieniło.

Dziewczyna w wieku 8-u lat zaczęła edukację, w wieku 8-u lat zaczęła dopiero swoje życie i... mając dziecko po narodzinach my kształtujemy jego charakter, a w tym przypadku miałam dodatkowo spaczone cechy charakteru, gdyż dziecko nauczyło się "jak przetrwać  w trudnych warunkach", a wejście w normalny świat niczego nie zmieniało, a wręcz przeciwnie komplikowało, bo wymagało podporządkowania i współpracy.

Jakby dla potwierdzenia absurdu teorii współpracownic Andżeliki w czwartek miał miejsce tragiczny wypadek, w którym zginęła 19-letnia kobieta podczas próby wyprzedzania. Ja zrobiłam prawo jazdy dawno temu, jakoś jeszcze przed narodzinami Łukasz i ja mnóstwo lat nie jeździłam wcale, ponieważ nie czułam że jestem gotowa. Raz pojechałam sama z koleżanką i czułam, że moje rozkojarzenie jest zbyt duże aby prowadzić pojazd.

10.VI 

Łukasz przeczytał 26 stron "Szafir psiak na medal"  w książce z serii "Psiak na medal" cheeky

11.VI

Godz. 11:00 siadam przy komputerze z kawą i babeczką... Może że mi Ktoś nie wierzyć, ale ja nawet nie mam kiedy usiąść do komputera. Ja nie mam czasu na podstawowe rzeczy typu... kąpiel, mycie zębów, wyjście na dwór, popisanie z j. angielskiego, poprasowanie

Od Andżeliki padło kolejne absurdalne pytanie "Ile wzięliśmy za nią za adopcję pieniędzy?" Do informacji... dziecko zostało adoptowane na pełnych zasadach, czyli nawet ze zmianą numeru PESEL. Miał być to mój "Cukiereczek" do osłodzenia życia, ale niestety rzeczywistość wszystko zweryfikowała. Niektórzy wysnuwają teorie typu, że wzięliśmy... aby zajmowała się Łukaszem, albo nami na starość... Ludzie błagam wyhamujcie z tymi absurdalnymi teoriami. Andżelika jeśli ma ochotę to już dzisiaj może się spakować i wyprowadzić i ja jej na pewno nie będę zatrzymywać, ponieważ jest pełnoletnia. Dlaczego zdecydowałam się na adopcję, a więc gdy byłam małą dziewczynką i... leżałam w łóżku wystraszona co za chwile wykombinuje mój napity ojciec, rozmyślałam o tym jak to kiedyś  w przyszłości stworzę wspaniałą rodzinę i adoptuję dziecko. Choroba Łukasza zatwierdziła ten pomysł dodatkowo, ponieważ obawiałam się, że drugie dziecko będzie także chore, a po za tym byłam świadoma, że Łukasz wymaga zbyt dużo czasu aby zająć się małym dzieckiem, ale... być może to był błąd? Tego już nigdy się nie dowiem.

Piszę o tym wszystkim aby zobrazować jak wygląda realnie rzeczywistość... aby pokazać absurdalne sytuacje, które niestety niejednokrotnie doprowadzają nawet czasem do tragedii, przez głupotę ludzką, brak zrozumienia i nie dostosowane do danej sytuacji reakcje

12.VI (niedziela) Dzień spokojny, bez jakiś akcji, ale Łukasz delikatnie napięty co odreagowuje w liczeniu. Ja praktycznie cały dzień z doskoku sprzątam pokój Łukasza, ponieważ na podłodze bardzo dużo śmieci i nazbierała się pełna szufelka. Po Południu odgrzewam Łukaszowi obiad i są to kupione kotlety mielone, na które Łukasz dopytuje czy to steki. W międzyczasie także myję naczynia. Łukasz wieczorem chce baton Lion, a więc proponuję w zamian czytanie. Niestety następuje szybkie zniechęcenie, a więc odkładam książkę. Może po godzinie drugie podejście i tym razem rewelacja, ponieważ... czyta z ogromnym zaangażowaniem 6 stron,  a nawet pojawia się śmiech z opisywanej sytuacji gdy… dziewczynka szuka buta, ponieważ idzie z tatą do kina i okazuje się, że  buty i różne inne rzeczy schował piesek pod łóżkiem ;-) Także piękny akcent czytanych słów i zwrotów np "oszalał z radości". Także uzupełnia jedną stronę krzyżówki. W nagrodę pięć batoników Lion i muszą być podane w tej samej kolejności co ostatnio, oczywiście z każdego kroję po kawałku plus filiżanka mleka i taka porcja razy dwa ;-) Andżelika tego dnia zmobilizowana sprząta łazienkę, a także myje naczynia, odgrzewa samodzielnie obiad i robi truskawki ze śmietaną, wieczór z telefonem. Córka jak ma narzuconą większą ilość zajęć to od razu lepiej funkcjonuje, bo nie ma czasu na wymyślanie głupot. Sądzę, że właśnie ludzie, którzy zagubili swój cel życiowy, a także mający nadmiar czasu na rozmyślanie mają skłonności do problemów emocjonalnych. Ja w swoim przypadku w takich okresach aby złapać równowagę muszę się w pewnym sensie wyłączyć i odizolować. W sumie dzień udany.

 

13.VI (poniedziałek) Budzę się godz. 9:00, ale 45 minut potrzebuję aby się podnieść. Dni mijają nawet nie wiem kiedy. Rano budzę się zmęczona, a więc potrzebuję chwilę czasu na złapanie równowagi,. Ostatnio siadła mi dolna część kręgosłupa, ale mam nadzieję, że to tymczasowy problem ;-) Na plus fakt, że pomniejsza się nadmiar brzuszka pozostałego po zimie.  Do Łukasza pokoju przychodzi Andżelika, która obecnie nie chodzi  do szkoły, ponieważ bycie w tym okresie w szkole mija się z celem. Ja wstaję a obok Łukasza pozostaje córka. Robię herbatę i godz. 10:00 jestem przy komputerze. Uzupełniam opisy, ale kiepsko mi idzie.

Godz. 12:10 wracam na chwilę do komputera

14.VI (wtorek)  Kolejny zimny prysznic, a raczej gorący ponieważ mieliśmy pierwszy raz napad epilepsji. Było pogotowie. Zespół specjalistów, który do nas przyjechał erką z Ząbkowic... REWELACJA, wyczuwało się pełne zrozumienie, na spokojnie... Lekarz m.in. stwierdził "Są państwo zrażeni do Specjalistów", wyczuł to u mnie i się nie dziwię, bo tak jest... nie mam zaufania do nikogo. Tego dnia jeszcze nie wiedziałam, że była to epilepsja, ale na dzień 27.VI już wiem. Takie konsekwencje na siłę "podstawy programowej" i "integracji", nie dość, że na tym straciliśmy mowę Łukasza, to zaliczyłam mnóstwo regresów  i stresu... brak  elastyczności, empatii, zrozumienia, realnego podejścia do rzeczywistości...  Ani ja, ani nasza prowadząca Pani Psycholog nie miałyśmy tak naprawdę pojęcia jak Łukasz funkcjonuje w szkole, a szkoła jak to szkoła wszystkie przydatne fakty ukrywa, bo przecież "niby" sobie świetnie radzi, a jeśli problem z jakimś uczniem to oczywiście wina rodzica. 

15.VI (środa) Budzę się godz. 7:00 ale zasypiam. Wstaję godz. 9:00. Schodzimy do kuchni, a tam na łóżku i dookoła niego reklamówki, papiery, po prostu śmieci. Faktem jest, że na łóżku jest stary dziurawy, pogryziony przez Łukasza pokrowiec z łóżka, a także materiał aby uszyć materace, ale… po poskładaniu całej reszty okazuje się, że pomimo tego jest miejsce aby usiąść. Także... myje naczynia, ogarniam kuchnię, wieszam pranie i wkładam kolejne. W międzyczasie jemy śniadanie… ja łapię kanapkę w biegu, a Andżelika je na spokojnie. Następnie... w telefonie opisuję miniony dzień, rozmawiam z córką i sprzątamy ganek, bo tam ostra jazda bez trzymanki zresztą jak zawsze… oczywiście nikt się za to nie weźmie tylko ja muszę. Godz. 12:10 uzupełniam opis dnia w telefonie. Godz. 12:40 budzę Łukasza, który na dzień dobry chce aby pokazać buty, a więc rzuca hasło "Buty szpilki czerwone sandały lakierowane czterdziesty drugi rozmiar na allegro tak". A także mówi "nie lipiec, nie sierpień, czerwiec", ponieważ chce aby kupić teraz, a ja  tłumaczę, że kupimy w sierpniu na Jego urodziny. Na śniadanie tosty, a przy okazji ćwiczenie zdań typu "Mamo weź nóż i przekrój kolejnego tosta", "Mamo nalej keczup na kolejnego tosta", "Mamo weź nóż i rozsmaruj keczup na toście", "Mamo daj mi herbatę". Niestety mamy zbyt mocno utrwalone zwroty typu "herbata tak" co jest ciężko wyeliminować. Godz. 13:50 kończymy śniadanie. W ciągu dnia w międzyczasie rozmowy z Andżeliką i np.. tłumaczę, że będziemy ją stopniowo wprowadzać w świat Łukasza zaczynając np. od 10-u minut. Andżelika jest jedyną osobą, której jestem w stanie zaufać. Postanowiłam, że ten rok, a może i przyszły poświęcam całkowicie Łukaszowi i choćbym miała paść to wyprowadzę go z tego i nauczę mówić. Dnia wczorajszego Łukasz chciał aby włączyć płytę Vangelis, a tego dnia włączam Hansa Zimmera i nawet upomina się o zgłośnienie, a także aby pokazać opakowanie z płyty. Łukasz upomina się o loda, a więc w zamian czytanie i czyta… stron ostatni rozdział w książce pt. "Szafir psiak na medal" i przynoszę trzy i wszystkie je, ale są to typu sorbet truskawkowy, kaktus boom i sorbet pomarańczowy. A potem upomina się o wafel z masą kajmakową i mleko. Godz. 17:55 omawiamy z Andżelika przy Łukaszu 14 kart po 3 pytania quizu z  Historii. Godz. 18:50 Łukasz czyta 1-y rozdział w książce pt. "....", a Andżelika robi wafel z przepisu na opakowaniu z mleka w proszku. Godz. 19:17 w nagrodę za czytanie ciastko HIT. Godz. 20:00 chwila odpoczynku, a więc siedząc obok Łukasza piszę. Godz. 20:25 Andżelika pyta "To co jeszcze robimy do 21-ej?", a więc przerabiamy 4-y strony historii z kl. 4-ej korzystając z notatek Andżeliki. Córka miała udany dzień, a więc godz. 21:00 3h z telefonem i da się zdobyć w uczciwy sposób?. Oczywiście, że tak. Godz. 20:35 Łukasz upomina się o kolejne ciastko "Mamo wstać mleko milka tak". Godz. 22:00 włączam Łukaszowi filmiki na YouTube, a On chce aby wybrane piosenki z YouTube wpisywać na Instagramie i schodzi na to 2h.

Tego dnia podczas jedzenia śniadania, a także jakiś wafelków mobilizuje Łukasza do podnoszenia się w celu ugryzienia kanapki, czy też picia herbaty w celu zwiększenia ruchu. Nogi były bardzo chude, ale już jest lepiej nabierają masy, ponieważ pilnuję podnoszenia tyłeczka, a także czasem odpycha nogami napierające moje ciało.

Łukasz gdy kończy się jakaś płyta to planuje kolejną mówiąc "koniec Wiśniewska włączyć Brodka". Przekrój słuchanej muzyki w moim odczuciu mamy dość szeroki, a także sporą ilość płyt przeróżnych wykonawców. Łukasz chętnie słucha muzyki z serii RMF FM,  Eurowizja, The Best Love... Ever, Romantyczne przeboje Wszechczasów, a po za tym są to utwory zarówno wykonawców polskich jak i zagranicznych np. Monika Brodka, Sylwia Wiśniewska, Dido, Sugababes, ,  i wiele, wiele,...  innych, a ostatnio w Empiku dostaliśmy gratis płytę Kasi Sochackiej i także się spodobała  smiley

Może mi Ktoś nie wierzyć, ale ja w ostatnim nawet nie mam czasu nawet pisać na telefonie i aby tylko skopiować i wkleić. Dni uciekają nie wiem kiedy. Z Łukaszem siedzę przeważnie od godz. .9-ej do godz. 1-ej, 2-ej w nocy, a czasem nawet do 6-ej rano. Ja nie mam czasu na spokojną kąpiel, a czasem na umycie zębów. Moim ogromnym wsparciem jest Andżelika pod warunkiem, że nie jest na wyłączniku, a te wyłączniki powoduje szkoła i ostatnio także negatywny wpływ mają Osoby w Jej miejscu pracy. Dojrzałe kobiety i wtrącają się  w nie swoje sprawy. Czy ja się komukolwiek wtrącam w Jego życie???   Postanowiłam, że ten i przyszły rok poświęcam się całkowicie Łukaszowi, nawet rezygnuję z j. angielskiego. W ostatecznych sytuacjach będzie z Łukaszem Andżelika. Niestety ale jestem jedyną osobą, która może pomóc Łukaszowi. Słyszę ostatnio, że niektórzy Logopedzi  biorą dzieci na 20- 30 minut, twierdząc, że dziecko jest zbyt zmęczone aby dłużej. Szczerze, to bym od takich Specjalistów unikała no chyba, że mamy gwarancję, że nasze dziecko jest faktycznie taki czas wykorzystać na maksa, ale mnie to i tak mnie nie przekonuje. Ja znając problem jestem świadoma, że czasem 30 minut trwa nawiązywanie samego kontaktu z dzieckiem, a co dopiero mówić o pracy nad konkretnymi rzeczami. W tym przypadku każdy lepszy moment dziecka warto wykorzystać do współpracy i dlatego jest bardzo ważna praca w domu, ale jeśli szkoła nawala, to ciężko jest cokolwiek wypracować. 

W moim przypadku nie da się funkcjonować w normalny sposób i to nie jest wynikiem zaburzenia, ale specyficznej sytuacji w której ja muszę się odnaleźć i dostosować reakcje do zaistniałych sytuacji aby sobie z tym poradzić i przetrwać. Ludzie mnie w to wpakowali ich egoizm, brak empatii, brak zrozumienia, brak chęci pomocy i Ktoś wymaga, że mam zaufać kolejnej osobie??? 

Co jest w tym wszystkim najgorsze??? SAMOTNOŚĆ i BRAK ZROZUMIENIA. Ostatnio poznałam Kogoś w Internecie i sądziłam, a raczej uwierzyłam, że będzie z tego fajna relacja, ale niestety kolejne bolesne rozczarowanie. Powiedziałam sobie "NIGDY WIĘCEJ"  już nawet nie będę próbować komukolwiek zaufać !!!!! Ktoś określa jako "Wariatkę" osobę, która krzyczy za coś, ale czy ten Ktoś uwzględnia fakt, że skoro do Kogoś mówi się w spokojny sposób 100 razy i ta informacja wciąż nie dociera, to co w takim przypadku ma zrobić? Robić samodzielnie dla świętego spokoju? Uważam, że "rodzina" polega na tym, że wszyscy jej członkowie współpracują ze sobą, a także sobie wzajemnie pomagają, a w przypadku gdy to tak nie działa, to zakładanie rodziny jest bez sensu, ponieważ wszyscy na tym cierpią, a szczególnie gdy pojawiają się dodatkowe problemy typu chore dziecko.

16.VI (czwartek)  Łukasz grzecznie zasypia godz. 00:40, a ja siedząc obok… pisze, słucham muzyki i płaczę, taki standard :-) Budzę się godz. 6:00. Przeglądam odzież w sklepie internetowym Bon Prix, a także odsłuchuję czytane teksty w j. angielskim na You Tube. Godz. 6:50 robię kawę na samym mleku, biorę spory kawałek andruta zrobionego przez Andżelikę, zaliczam szybki prysznic i siadam do komputera popisać na stronie. Godz. 10:30 budzę Łukasza, ale głęboko śpi także siadam obok niego uzupełniając opis minionego dnia i przeglądając notatki. Jest mi ciężko… Łukasz budzi się godz. 12:30. Na dzień dobry chce wafelki, a potem delicje i ciastko Milka z mlekiem. Daję 3 wafelki (truskawkowy, waniliowy i kokosowy), a na to ostatnie ma poczytać, a więc godz. 12:50  Łukasz czyta 7 stron książki pt. "Bruno, gdzie jesteś?" rozdział "Wspaniała niespodzianka" i w zamian nagroda. Godz. 14:20 do 14:40 kolejne czytanie i tym razem za batoniki Lion, bo doszłam do wniosku, że spróbujemy innej techniki, czyli zamiast szarpanie się o to, że "nie wolno słodyczy" to używanie ich jako nagrody w celu mobilizacji współpracy i tym razem Łukasz czyta 8 stron z książki "Bruno, gdzie jesteś?" rozdział "Ach, jak trudno wstać". Następnie odgrzewam zrobione w ramach śniadania zapiekanki i herbatę. Oczywiście podczas jedzenia ćwiczymy różne zdania typu "Mamo nalej keczup na tosta", "Mamo przekrój tosta", "Mamo podaj mi herbatę" . Łukasz sam od siebie upomina aby na zapiekankę wolno nalewać keczup, a więc układam do powtarzania odpowiednie zdanie  :-) Potem leżąc słuchamy głośno muzyki i Łukasz chce jeszcze głośniej, ale mieszkamy na wzniesieniu także to niesie na całą wioskę :-) Łukasz słysząc ostatnią piosenkę mówi "Koniec płyty rmf fm jesień cd druga" wypowiedź błędna, a więc Łukasz powtarza po mnie poprawnie powiedziane zdanie… "Mamo gdy skończy się płyta RMF FM jesień cd jeden, to włącz płytę RMF FM cd dwa" i tak w ciągu dnia każdy możliwy moment wykorzystuję do ćwiczenia mowy :-)  Następnie Łukasz czyta 5 stron z książki "Bruno, gdzie jesteś?" rozdział "Nerwowy poranek" chyba w zamian za ciastko hit :-)  Godz. 17:30 gramy z Andżeliką w grę "Masza i Niedźwiedź" i Łukasz jest niechętny, ale mobilizuje tłumacząc i obiecując, że w zamian dostanie ciastko hit o które prosi. Łukasz ma ręce zawinięte, a więc kostkę nakładam na pionek Łukasza, czyli Maszę i rzuca w zamian za Łukasza kostką. Łukasz chce czarnuszkę, błonnik, pyłek pszczeli, nasiona konopii, błonnik, karob, stewię i siemię lniane, a więc znowu dobry moment do ćwiczeń mowy typu… mamo otwórz pojemnik i nabierz na łyżkę czarnuszkę… każde słowo dla lepszego zapamiętania wypowiadając obrazuję np. otwórz - uchylam i zamykam pokrywkę, pojemnik - pokazuję pojemnik, nabierz - pokazuję na niby nabieranie łyżką, itp. i jest naprawdę dobrze :-) i tak razy dziewięć :-) 

Łukasz chce aby pokazać coś na moim telefonie, a więc tłumaczę, że jest godz.19:07, a pokażę o godz. o godz. 19:15. godz. 19:20 chwila przy telefonie, a potem pierwszy raz od dłuższego czasu 10 minut wstępnego siedzenia na łóżko z opuszczonymi nogami.

Godz. 20:30 odpoczywamy słuchając głośno muzyki. Łukasz słysząc ostatni utwór mówi "Koniec płyty, nie bajka…", mówi tak, ponieważ mamy uzgodnione, że po zakończeniu muzyki godz. 21:35 włączamy film pt. "Step Up -Taniec zmysłów" :-) Podczas oglądania filmu Łukasz mówi "Andżela nie ruszaj głową", a więc córka siada obok mnie. Godz. 23:20 po filmie i Łukasz upomina się o słodycze, a ja w zamian proponuję zmierzenie ciśnienia i golenie zarostu :-) Zgadza się i jest wyjątkowo cierpliwy. Ciśnienie całkiem ok. bo 132/79 i 84, ale jest bardzo zmienne  :-)  Godz. 0:45 gaszę światło. Godz. 1:00 Łukasz chce jeszcze telefon i pokazuje teledyski, a na swoim trochę piszę ale padam :-) 

Łukasz przeważnie ustala podczas ostatnich piosenek jaką mam włączyć następną płytę, nie wiem jak to możliwe, że pamięta od jakich piosenek zaczynają się dane płyty, a także jakie utwory są na końcu, a kto wie może i wszystkie po kolei zapamiętuje. 

W obecnym czasie dochodzi do wyciszenia i odzyskania kontaktu, a więc wszystko odbywa się na zasadzie… negocjacji, stopniowego przesuwania granic, ogromna ilość tłumaczeń z próbą wyczucia kiedy na ile mogę sobie pozwolić… to jest ostra jazda bez trzymanki, ja po całym dniu to nie mam siły na prysznic, a czasem nawet umyć zębów. To są wszystko konsekwencje przeszłości i nie prawidłowo dostosowanych wymagań do możliwości dziecka. Włączenia niczym nie różniące się od tych w dzieciństwie, ale dziecko jest zdecydowanie bardziej silniejsze i także na swój sposób inteligentniejsze, także dochodzą dwa dodatkowe utrudnienia

 To co opisuję to nie jest dokładnie wszystko z danego dnia, ponieważ np. w międzyczasie podaję częściej czarnuszkę itp. produkty wymienione powyżej; podaję posiłki, ponieważ ręce są owinięte; zadbać o czystość i poprawiać zawinięte ręce; a przede wszystkim staram się sporo mówić zarówno w kierunku ćwiczenia mowy poprzez różnego rodzaju rozmowy i powtarzanie, a także z podejściem psychologicznym tłumacząc jego nieprawidłowe zachowania, tego konsekwencje i przekonywać na różne możliwe sposoby do zmian tego. Nie mierzę nigdy czasu, ale wiem, że czasem to jest godzina, dwie, a nawet bywa, że trzy godziny. To samo było z Andżeliką tłumaczenia bez końca.

 

2022.VI.17 (piątek)  Andżelika budzi się godz. 6:40. Przychodzi do naszego pokoju, ale jeszcze wraca do swojego łóżka. Wstajemy godz. 7:00 i sprzątamy Łukasza pokój, ponieważ godz. 8:00 przyjeżdża pielęgniarka aby pobrać do badania krew Łukaszowi. Miałam ogromne obawy ale okazały się zbędne, ponieważ Łukasz dał sobie pobrać krew lepiej od niejednego zdrowego człowieka, właśnie to nie pierwszy raz, że w takich sytuacjach zaskakuje jakby wiedział o co chodzi. W każdym bądź razie wszyscy byli bardziej przerażeni aniżeli Łukasz. Niestety za słabo przytrzymałam rękę i pierwsze ukłucie nie trafione, ponieważ obrócił rękę ale przy drugim podejściu udało się. Potem czarnuszka i cała reszta dla Łukasza, dla mamy i znowu dla Łukasza i znowu dla mamy i tak pół dnia . Na śniadanie przynoszę płatki i mleko, ale muszą odczekać swoje aż Łukasz zdecyduje, że chce jeść. Godz. 11:00 siedząc obok Łukasza uzupełniam opisy dni w telefonie. Andżelika w tym czasie pisze zagadnienia na podstawie podręcznika do kl. 5-ej i dopytuje co oznacza "tłumów urzędników". Może godz. 14:00 omawiamy karty z quizu "Przyroda i geografia", ale ja nie jestem wstanie, bo siedząc i mówiąc zasypiam. Ok godz. 15-ej omawiamy historię korzystając z notatek Andżeliki. Godz. 16:15 do 16:40 Łukasz czyta 6,6 strony książki pt. "Gdzie jesteś Bruno?" rozdział "Mecz".

Wieczorem z Andżeliką odgrzewamy obiad. Godz. 19:30 oglądamy film, ale Łukasz godz. 20:00 zasypia na ok. 1h. Potem pokazuję Łukaszowi na telefonie Jego lubione filmiki, ale trzymając telefon zasypiam i budzę się może 23:30. W nocy jeszcze podaję Łukaszowi na Jego życzenie jakieś ciastka z ciepłym mlekiem, a także parę chipsów z wodą z różnymi tabletkami (magnez, witamina C i multiwitamina)

Łukasz w ostatnim czasie powtarza "Google Internet Przepis na ciasto na pizzę

Gdy na przeciwko siedzi Włodek to upomina "Tato nie ruszaj okularami" . Łukasza wszystko drażni.

 

18.VI (sobota)  Wstaję godz. 9:00 i powinnam usiąść do komputera, ale muszę ogarnąć kuchnię. Siadam w końcu do komputera ale jeszcze sok trzeba umieścić w lodówce, więc schodzę ogarnąć lodówkę. Wracam do komputera i próbuję coś popisać, ale wchodzi i zagaduje Andżelika, za chwilę Włodek, potem znowu Andżelika, a jest już godz. 11:30 także trzeba iść do Łukasza. Godz. 11:55 budzę Łukasza, ale jeszcze chce coś wydrukować. Łukasz chwila moment i już zniecierpliwiony pomrukuje. Andżelika zagaduje, ale od razu pomruki niezadowolenia, a po ostatnim przeżyciu widać nacisk, abym cały czas była obok, ewentualnie na chwilę sam. Tłumaczę… "Pan Doktor powiedział, że Łukaszowi nie wolno krzyczeć, złościć się, mruczeć i Łukasz musi się cały czas śmiać i wychodzić na spacery, bo będą trzy razy dziennie zastrzyki aż będzie tyłek czerwony i nie będziesz mógł na nim siedzieć". Łukasz w końcu luzuje i się uśmiecha. Na dzień dobry upomina o wafelki… truskawkowy, waniliowy i kokosowy, a więc daję. Godz. 13:10 do 13:55 przerabiamy 10 kart po 3 pytania z Quizu "Przyroda i geografia Polski" i ta moja wiedza jest całkiem ok. W kartach mamy zdanie "Rzeszów położony jest w województwie podkarpackim, czy dolnośląskim", a więc bierzemy mapę, a przy okazji ćwiczenie z Łukaszem zdań typu "Warszawa jest na terenie województwa mazowieckiego, Gdańsk jest w województwie pomorskim itp.". Mamy także pytanie typu "Do największych w Polsce należy port handlowy w Gdańsku, czy Kołobrzegu", więc naprowadzam mówiąc "nawet w historii często się przewija ten temat, czyli pierwsze transporty towaru z Krakowa do Gdańska" i pytam "Dlaczego miał miejsce transport z Gdańska do Krakowa?" -Andżelika odpowiada "Dlatego, że Kraków był stolicą Polski?" A więc tłumaczę "Nie, bo była rzeka" i się śmiejemy z tego ;-) Rozmowa oczywiście była dłuższa w każdym bądź razie zakończona śmiechem. Oczywiście podczas omawiania quizu ja także wielu rzeczy nie wiem i np. zupełnie nowe słowo to "endemitem". Andżelika jeszcze wciąż ma problemy z logicznym myśleniem, a więc czasem nawet celowo tworzę sytuacje w których musi przeanalizować przyczynę - skutek i odnaleźć rozwiązanie :-) Nie ma łatwo ;-)

Godz. 14:00 informuje Łukasza "idę zrobić śniadanie, a Andżelika zostaje i pilnuje aby osy nie wleciały". W kuchni szykuje Łukaszowi kanapki, herbatę i parówkę z serem, a jednocześnie w locie łapię bułkę i parówkę. Zanoszę na górę i czekam na polecenie aby podać, ale delikatne kombinacje, a więc siadam obok z ręką na Łukaszu i tłumaczę, że tak nie wolno i powtarzam stałe regułki czego nie wolno robić i dlaczego. Godz. 15:00 luzuje, a więc odgrzewam parówkę. Łukasz bez problemu powtarza coraz dłuższe zdania typu "Mamo podaj mi bułkę z serem łososiowa zatoka" , "Mamo ukrój mi kawałek parówki" itp. Podczas śniadania parówki nie mam prawa zamoczyć w keczupie bez polecenia, to samo z podawaniem. Łukasz mam wrażenie jakby próbował wszystko kontrolować, albo sprawdza granice na ile może sobie pozwolić. Podczas posiłków mamy błędne zdania typu "herbaty tak, Łukasz chce herbatę", a więc poprawiam "mamo podaj mi herbatę" z naciskiem na "mi". Godz. 15:35 po śniadaniu chwila rozmowy i badamy ciśnienie. Łukasz upomina się o lody, a więc wykorzystuję je aby zmobilizować do siedzenia na razie po 10 minut. Proponuję ściągnięcie zabezpieczeń z ręki aby samodzielnie zjadł, ale nie chce. Godz. 16:00 3 lody... Bounty, Kaktus BOOM i sorbet Solo truskawkowy i udaje się posiedzieć 15 minut, a przy okazji ćwiczenia mowy z pytaniem "Co ma zrobić Andżelika?" i odpowiedziami "Andżelika ma zejść do kuchni, otworzyć zamrażarkę, wziąć lody, zamknąć zamrażalkę, przynieść lody na górę, otworzyć lody, podać mamie i mama ma dać Łukaszowi". Godz. 16:25 omawiamy 20 minut 10 kart z quizu "Ciało człowieka". Godz. 17:50 uzupełniam z Łukaszem przez 50 minut krzyżówki Supełek. Natomiast Andżelika idzie na dwór dać jeść zwierzętom i poobserwować swoje udomowione kotki. Jeden z kotów Andżeliki jest do niej zdystansowany a więc udzieliłam kilka wskazówek opierając się na "Metodzie behawioralnej", a także stopniowym zbliżaniu się i przełamywaniu barier i... córka mówi, że widać poprawę ;-) Godz.19:50 chwila odpoczynku. Godz. 20:10 Andżelika pyta "Co jeszcze robimy?" Godz. 20:45 szybka kąpieli i odpoczynek. Następnie Andżelika  włącza wybrany przez siebie film pt. "W pustyni i w puszczy". Łukasz nie zainteresowany patrzy na zegarek i mówi "Koniec filmu mleko i Prince polo", a ja uzupełniam opisy w telefonie. Po filmie Łukasz dostaje nagrodę, Andżelika odpoczynek z telefonem, a ja włączam dla osłuchania opowiadania w j. angielskim, ale zasypiam.

Podczas pracy z Andżeliką wychodzą różne luki w słownictwie i tym razem nie wie m.in. co to "płód ludzki" i skrót "mln", to tak bywa, że trafiamy na zwroty i słowa, które powinna mieć dawno opanowane ale przy takiej ilości wiedzy jaką my nadrabiamy nie łatwo o jakieś przeoczenia. To i tak Specjaliści powinni brać z niej przykład co można zrobić z dzieckiem pomimo późnego wieku, a co dopiero gdy zaczynamy w wieku lat trzech. Niestety to była czasem mordercza praca ale mamy tego efekty. Nie ma nic za darmo i czasem jak to mówią "wybieramy mniejsze zło" ;-) Godz. 16:50 omawiamy 35 minut historię na podstawie notatek Andżeliki z 2018 r. i mamy kolejne dowody na brak rozmienia czytanego tekstu w 2018 r., czyli  kolejne błędne pytania i odpowiedzi typu... Jak kiedyś podróżowano? -odp. Bardzo dawno temu podróżowali koczowniczym trybie życia, a później zaczęli prowadzić osiadłe życie; Co to jest koczowniczy? -odp. Koczowniczy to przenoszenie się z miejsca na miejsce w trybie życia; Kto osiadł się w czwartym tysiącleciu? -odp. W czwartym tysiącleciu osiedlili Sumerowie; Jakie osady założyli, jakich dotąd nie było na świecie? -odp. Założyli oni osady, jakich dotąd nie było  na świecie -miasta. Andżelika w tego dnia czyta książkę pt. "Ania z Zielonego Wzgórza", a także sprawdza w Internecie jak zakłada się ciśnieniomierz, ponieważ wciąż ma z tym problem. Do Andżeliki wciąż powtarzam "Nie masz zaliczać materiału i zdobywać ocen, ale zdobywać wiedzę i to jest główny cel"., a więc nie bierz za trudnego materiału, ponieważ dochodzi do znużenia, zniechęcenia, nie rozumiesz co czytasz i marnujesz tylko czas. 

Andżelika jest dowodem na to, że z dzieckiem można osiągnąć bardzo dużo pomimo późnego wieku i ogromnych braków , ale potrzebna… konsekwencja, maniakalny upór, wielogodzinne ćwiczenia mowy tu nie ma przypadku, ale ogromne ilości pracy. Człowiek to wytrzymała istota, ale pod warunkiem, że nie pozwoli się na nadmierne leniuchowanie, a czasem trzeba udowodnić, że może zrobić zdecydowanie więcej.

 

Ja nie jestem wstanie w ciągu dnia nawet zapisywać tego co robimy, dlatego potem są takie pourywane informacje, ponieważ pisze na szybko skrótem, a potem sama nie wiem o co chodzi .

Skreślamy osmioliterowe zbak za pytań

19.VI  (niedziela)

20.VI (poniedziałek) W nocy może 2:00 podaję Łukaszowi mleko w filiżance razy dwa i wafelki.  Idziemy spać godz. 3:00. Andżelika budzi nas godz. 10:00. Godz. 14:00 mamy trzeci, czy czwarty dzień siadania i tym razem 40 minut plus trzy odbicia ręką

W ciągu dnia  sumie Łukasz dość napięty i taki nie ruszaj nie dotykaj, ostatnio taki  jest że z byle powodu napięcie i złość z absurdalnych powodów np. podanie ziemniaka bez pozwolenia, ale też pogoda nieciekawa  Łukasz obecnie zdecydowanie w lepszym nastroju, zdecydowanie więcej się śmieje i przede wszystkim mówi. To jest tak, że z jednej strony jest rewelacyjny, bo kontaktowy i rozmowny, a z drugiej strony strasznie szybko z byle powodu napięty i zaraz odreagowuje. Cały czas pracuję nad likwidacją tych stanów napięcia. Ciężko jest, ponieważ to jest za bardzo utrwalone. Gdy Łukasz na wyłączniku i napięty mruczy to mówię "Andżelika pająk Tobie idzie po nodze". Łukasz od razu trzeźwo i z zainteresowaniem patrzy na Andżelikę i za chwilę powrót do mruczenia. 

Walka o przetrwanie i jak najlepszy humor Łukasza. Uważam na każdym kroku, a jednocześnie nie mogę dać się zupełnie podporządkować, bo jednak muszę mieć ustalone jakiekolwiek granice. Ciężko.. 

Tego dnia z Andżeliką przerabiamy historie na podstawie notatek Andżeliki z kl. 5-ej, 8 kart z … i sprawdzam zadania z matematyki zrobione w maju 

Andżelika pyta co oznacza słowo "Zwolennicy" pertraktacje

Tego dnia zadzwoniłam do psychiatry umawiając wstępna wizytę, a także poszukałam neurologa i napisałam Włodkowi, że ma dzwonić. Mówiłam Włodkowi aby Kogoś znalazł, ale z nim skontaktować 

Żyję w ciągłym i wiecznym stresie od zawsze aż dziwne, że wciąż jeszcze chodzę po tym świecie 

00:30 uzupełniam w telefonie opisy i zasypiam

1:15 słucham j. angielskiego

 

21.VI (wtorek) Budzę się godz. 9:00. Wstaję 9:10. Odpalam komputer. Schodzę zrobić herbatę i muszę powiesić pranie, ale najpierw ściągnąć poprzednie, a także myję kilka naczyń. Godz. 10:00 siadam do komputera, ale muszę budzić Łukasza. Poprawiam jakiś opis na mojej stronie i dopiero godz. 11:10 budzę Łukasza. 

Ostatnio dokładnie 14.VI w dzień wtorkowy pojawiły się komplikacje  i znowu mam pod górę jeszcze nie wiem jak się rozwinie dalej sytuacja. Podejrzenie mam także o coronavirusa, ponieważ w ostatnim czasie miałam problem z dość nieciekawą wysypką na plecach i rękach Łukasza, ale sądziłam, że to zmieniony proszek, obecnie widząc zdjęcia w Internecie zastanawiam się, czy to nie coronavirus, ponieważ także były duszności (problemy z oddychaniem) i i kołatanie serca.

23.VI (czwartek) Miałam ciężki tydzień i musiałam być cały czas przy Łukaszu, ponieważ w ubiegły wtorek (14.VI) miałam znowu komplikacje i zimny prysznic, ale... te komplikacje wyciszyły Łukasza. Wierzę już, że będzie dobrze.

Zasypiam ok. godz. 23:40 na  1 h. Budzi mnie Łukasz, który chce aby podać paluszka i budyń. Łukasz zasypia 1:05, a ja wstaję. Godz. 2:00 w nocy jem zupę, ponieważ nie miałam kiedy ze względu na Łukasza. Godz. 2:20 robię sobie herbatę i biorę się za prasowanie . Dawno nie miałam takiego luzu, ponieważ dzień zajęty, a w nocy padam ;-)

26.VI (sobota) Budzę się godz. 7:00 Wstaję 15 -e minut później. Usuwam z pojemnika kostki lodu i nalewam wody na następne. Sprawdzam w łazience, czy coś nie leży za długo w wodzie, ponieważ czasem zostawię ubrania w misce i zapomnę i faktycznie moczy się jakaś koszulka, a więc piorę ręcznie, a przy okazji wkładam pranie. Następnie robię sobie herbatę i godz. 8:00 siadam do komputera i oczywiście piszę na mojej stronie. Młodzież budzi się ok. godz. 10-ej. Rano proponuję córce aby wzięła książkę i poczytała leżąc w łóżku, ale nie chce oczywiście za chwilę już sięga po telefon. Potem było dłuższe przekonywanie aby została w Łukasza pokoju w celu popracowania, ale nie chciała także mówię "nie chcesz to nie spadówa do swojego pokoju" i słysząc to nagle zmiana decyzji i bardzo chce zostać z nami, ja czasem nie nadążam. Ja nie rozumiem... ja gdy chciałam się uwolnić od nadmiernej ingerencji mojej mamy to wyszłam za mąż i stoczyłam wręcz walkę o niezależność, a Ktoś ma z tym problem. Na dzień obecny nie utrzymujemy kontaktu wcale, ponieważ m.in. sprzedała mieszkanie na które liczyłam, że będzie moje. Niejednokrotnie słyszałam od rodziny, że powinniśmy je remontować, bo to będzie kiedyś nasze, ale ja przecież ludziom nie wierzę i kolejny raz miałam rację. Mieszkanie poszło za marne pieniądze, mało tego Włodek proponował, że odkupimy i nie było nawet takiej opcji. Aby było jeszcze ciekawiej, to od wielu lat mieszka w lokalu, który w połowie jest nasz, ponieważ za niego zapłaciliśmy ;-) Zależało mi na tym mieszkaniu, może nie było w nim szczęśliwego dzieciństwa, ale ja jestem sentymentalna, po drugie było to idealne miejsce do zamieszkania w przyszłości z Łukaszem  i przede wszystkim dom  w którym mieszkamy jest służbowy :-) No cóż ale już w przeszłości, zaraz po ślubie gdy umarł ojciec zostały pieniądze, które w części przechodziły prawnie na mnie. Moja mama zażądała abym się zrzekła... ok. zgodziłam się, ale okazało się, że wtedy przechodzą na Łukasza, także pobrałam je i oddałam mojej mamie. Ludzie często mają pretensje o to jaki Ktoś jest, ale ten Ktoś przeważnie jest taki jakim Jego ukształtowało życie, społeczeństwo , a przede wszystkim ludzie będący najbliżej tej osoby ;-) Na przestrzeni lat doświadczamy przeróżnych sytuacji i im więcej negatywnych przeżyć tym bardziej jesteśmy przeciwko drugiemu człowiekowi ;-) Tak to niestety dziwnie działa

28.VI Łukasz zasypia godz. 2:00, a ja wstaję robię kawę i godz. 3:00 siadam do komputera ;-) Godz. 4:40 muszę przygotować do odesłania buty, bo termin minie, a także trochę ogarnąć swój pokój. Ok. godz. 10-ej budzi się młodzież. 

Łukasz ostatnio nie chce wcale jeść, nie chce swoich nasion typu czarnuszka, lekarstwo aby połkną tego dnia przekonuję od godz. 18-ej do 1-ej w nocy... to jest czasem tak, że człowiek już nie wie czy ma się z tego wszystkiego śmiać, czy płakać? 

W chwili obecnej walka o wyciszenie, a wcześniej przed tym dziwnym nowym objawem (epilepsji?) była walka o współpracę... na razie wszystko odstawiłam i jestem trochę jak marionetka w rękach Łukasza aż nowe hobby zniknie ;-)  Oczywiście momentami nadużywa tego, ale... prawdopodobnie dochodzi do dalszych etapów wyciszenia. Niby na tym etapie epilepsja pod wpływem leków powinna się cofnąć. Najgorsze to jest to, że momentami mam odczucie, że sam siebie językiem poddusza, po prostu nowy nawyk autystyczny. Ja żyję z ciągłym stresie i niepewności czekając "Co będzie za chwilę?". To jest mega "rollercoaster", czasami nawet kilka dni jest rewelacyjnych, a za chwilę znowu w drugą stronę, bo wyłączenia. 

Ja w obecnym czasie znowu jestem przy Łukaszu praktycznie 24 h na dobę, ewentualnie jak śpi, a ja nie zasnę, to mam czas wolny, ale problem jest w tym, że przeważnie zasypiam wcześniej . Ostatnio przestał także słuchać muzyki. Mam odczucie, że pozmieniały się nadwrażliwości, czyli... potrzebował głośnych dźwięków, a w chwili obecnej wszystko drażni i nawet głos musimy z ciszać. Podobnie nadwrażliwość dotykowa nie można dotknąć. W obecnym czasie aby rozproszyć niepokój po prostu włączam jakiś film lub bajkę.

Także na razie utraciłam współpracę, ponieważ nie mogę do niczego zmuszać, a z czasem mam nadzieję, że powrócimy do wszystkiego.

Nacisk w chwili obecnej na mowę i przekaz informacji typu "Andżelika nie rozmawiaj z mamą; Mamo nie mów; Andżeliko nie stukaj; Mamo nie dotykaj; nie będę jadł;..." itp. w tym także wyćwiczenie zasady, że Jego sprzeciw ma znaczenie na Jago sytuację.

Ogólnie ostatnie zdarzenia wytrąciły mnie trochę z równowagi i wprowadziły sporo niepokoju, ale pomimo tego jest stabilnie. Na razie zastopowałam z pisaniem 

Zastopowałam z pisaniem, ponieważ pojawiła się epilepsja więc znowu zostałam wytrącona z rzeczywistości. Początkowo po pierwszym ataku nie byłam pewna, czy faktycznie to jest to, czy to kombinacje kolejne Łukasza. Było oczywiście pogotowie. Niestety podczas drugiego ataku już było zdecydowanie widać, że kierunek myślenia jest prawidłowy. Zrobiliśmy badanie krwi i w sumie wyniki są w porządku. Po drugim ataku dwa dni spędziliśmy na poszukiwaniu Specjalisty, który przyjedzie do nas do domu i Lekarz na którym nam zależało chory, inni na urlopach, a gdzie nie dzwonimy, to każdy nam mówi "nikogo nie znajdziecie w ten sposób". Na szczęście udało się nam skonsultować i dostaliśmy jak się potem okazało najbardziej popularny lek Depakine chrono 500. Również był u nas Psychiatra, ale niestety okazuje się, że autyzm to wciąż abstrakcja. Ja się bardzo szybko podniosłam z kolejnego ciosu, teraz Łukasza trzeba przede wszystkim do końca wyciszyć, a potem porobić jakieś badania. Nie wiem jak to będzie. Zabranie w chwili obecnej na teren szpitala wprowadziło by nam ponowny regres. Już sama wizyta kilkuminutowa Psychiatry rozwaliła mi Łukasza na cały dzień. W chwili obecnej muszę bardzo uważać na niego, a  Łukasz bardzo szybko to wyłapał i oczywiście wykorzystuje poprzez szantaż emocjonalny, czyli  tworzy sytuacje typu... jedzenie obiadu przez 1-2 h, a w międzyczasie mnóstwo życzeń typu "daj ciastko", "podaj czarnuszkę i resztę nasion", potem "zagrzej obiad" itp., a także jest "mama daj wody", gdy sięgam po butelkę to stanowcze "nie", a za chwilę znowu "daj wody" i tak na zmianę . Każdy problem rozpoczyna kolejną falę jakiś zdarzeń, a one często tworzą "błędne koło". Ja momentami jestem wykończona, także np. czasem w nocy słysząc odgłosy Łukasza moja głowa z ledwością wytrzymuje. Pomimo wszystko wciąż wierzę, że w końcu ta cała sytuacja się ustabilizuje, aczkolwiek ja w to wierzę od samego początki i nic z tego. Ludzie nawet nie rozumieją, że autysta może mieć wybraną jedną osobę z którą będzie miał najlepszy kontakt. Ktoś inny wejdzie  i będzie traktował jak powietrze i nie zareaguje na żadne pytania. Łukasz po pierwszym ataku kilka dni bardzo wyciszony, myślę, że się sam wystraszył ale poczuł się lepiej i kombinacje na nowo :-) Pierwsze dawki leku raczej  działają korzystnie. W czwartek kolejna konsultacja z Psychiatrą. Jakby mało było to Włodek w ostatnich latach dostał dnę moczanową i ledwo chodzi. W moim odczuciu sam trochę sobie zapracował na kiepską kondycję m.in. brakiem ruchu i nieodpowiednia dietą. Czasem mam odczucie, że jestem jakimś mutantem, a nie człowiekiem... u mnie... cios... trochę wyłączenia i walka z samą sobą, a potem do przodu, a niektórzy byle problem i koniec świata np. zasuszony garnek do umycia, ja tam bym wolała myć takie garnki cały dzień aniżeli mierzyć się z tym co mam. Wolałabym... rowy kopać, sprzątać ulice, pracować w ogrodzie... cokolwiek aby nie mieć tego co mam ;-) Autyzm zabrał mi całkowicie wolność

W moim odczuciu dość często każde dziecko chce się traktować w podobny sposób, a ja w stosunku do Łukasza , czy też Andżeliki używam przeróżnych metod. Ostatnio Andżelika znowu przekorna, a więc mówię "jak nie pasuje to zawsze możesz się wyprowadzić" ;-) Ktoś jej zasugerował i teraz zarzuca nadmierną ingerencję w jej swobodę, a ja na to mówię... Nie pasuje? Nie chcesz? Proszę bardzo napisz mi oświadczenie, że mam się nie wtrącać  w Twoje życie. Także niejednokrotnie proponowałam... umów się z koleżanką lub z kolega i idźcie na rowery, albo do kawiarni, albo jedźcie do Wrocławia ;-) Niestety to są czasy komputerów i świat online, a niektóre dzieci nawet nie potrafią ze sobą rozmawiać. Idą obok siebie i każde z telefonem :-) Oczywiście znajomości online też proponowałam aby założyła konto np. na fotka.pl. A potem do mnie zarzuty, że niby ja ograniczam

Jest godz. 3:49 ja przy komputerze, na dworze słychać pierwszy świergot ptaków... co za luksus... siedzę samotnie w pokoju w ciszy i spokoju ;-) Moja głowa pulsuje, a duszę rozdziera przeszłość

Mój czas na odpoczynek jest tylko będąc przy Łukaszu gdy jest spokojniejszy. Ewentualnie jak śpi. Nikt nie jest sobie wstanie wyobrazić jak wyglądało całe moje życie. Pełna nadziei i optymizmu pomimo ciągłych przeszkód. Pisanie niczego nie odda i jeszcze Ktoś nie znający się na rzeczy i nie mający pojęcia o moim życiu będzie mnie oceniał, czy też jeszcze lepiej wystawiał jakieś chore diagnozy typu Choroba afektywna dwubiegunowa, czy też różne inne cudactwa. Ostatnio wpakowałam się w jakąś dziwną znajomość w Internecie i temat jest absurdalny, ponieważ gościu mnie dosłownie prześladuje, a zwala na mnie, że to niby ja się do niego przyczepiłam. Ludzie się dosłownie nudzą. Naprawdę... mamy czasy w których na siłę ludziom się wciska, że są chorzy i zaburzeni, a ludzie na siłę szukają sobie problemów. Przede wszystkim... NIE MA LUDZI CAŁKOWICIE ZDROWYCH I BEZ ZABURZEŃ !!! Jak dobrze obejrzymy każdego człowieka, to każdemu coś znajdziemy, ale po co to wyciągać i wmawiać, że to choroba?! Ja ze swoją przeszłością powinnam już dawno wylądować w zakładzie psychiatrycznym, czy też już być na innym świecie. Podam prosty przykład... Jeden dom, ta sama rodzina, a zupełnie inne problemy np. proszę o zrobienie herbaty i Włodek ma problem w jakim kubku, Andżelika jaką herbatę, a ja... czy dam radę wypić tą herbatę ;-) W tym przypadku ani rodzaj kubka, ani rodzaj herbaty nie ma znaczenia ;-) 

 

 

smiley LIPIEC

1.VII (piątek)  W nocy czekam, że zaśnie Łukasz aby wstać i usiąść do komputera, ale w końcu zasypiam. Łukasz zasypia może godz. 3:00? Budzę się godz. 6:00. Wstaję parę minut później. Schodzę na dwór zaczerpnąć świeżego powietrza. Na dzień dobry Coca-Cola z lodem, ale także herbata i czekolada. Siadam do komputera i piszę ;-) Godz. 10:00 budzi się Andżelika, a ja biorę szybki prysznic i po chwili budzi się Łukasz :-) Siadam obok Łukasza i przede wszystkim podajemy z Andżeliką dwie najważniejsze tabletki. Potem pytamy Łukasza co woli "film, czy muzykę?", brak zdecydowanej odpowiedzi, a więc włączamy muzykę, czyli płytę Anity Lipnickiej ale Łukasz po chwili upomina się aby włączyć inną, a więc podpowiadam potrzebne zdanie "Andżeliko zmień płytę", a córkę uprzedzam "proszę zmień bez kombinacji", bo czasem zbędnie przekorna :-)  Chcę zejść z córką na śniadanie ale Łukasz upomina o poprawienie zawiniętej ręki, a więc myję i zawijam w czyste bandaże i ręczniki. Potem Andżelika siedzi naprzeciwko Łukasza, a ja schodzę na kanapkę ale już "mama trzymaj", a więc... robię bułkę, biorę colę i idę do Łukasza. Wyczuwając Stany napięcia od razu mówię coś w rodzaju "nie, no proszę, nie wolno się negatywnie nakręcać, trzeba się uśmiechać, no nie ratunku pomocy, pan doktor zakazał złości, bo dostaniesz mega gigantyczny zastrzyk, chcesz być zdrowy to trzeba się uśmiechać…".  Godz. 12:20 czytam 30 minut książkę z serii" Kto mnie przytuli? - Drobinka ma wielkie serce". Czytam płynnie ale pomału akcentując każdy wyraz; głos ściszam ale Łukasz słyszy, ponieważ czasem powtarza jakieś słowo; aby tekst był jaśniejszy dodaję swoje słowa typu Pan Leonard… "tato Oskara" ; Pani Gabriela… "mama Oskara", drobinka -"kotka" drobinka; birmanka… "kotka" birmanka itp. a także tłumaczę nowe słowa… rwetes, irytował, apatyczna, zignorował, rozgardiasz (Andżelika także niektórych nie zna).  Łukasz tego dnia ogląda m.in. bajki "Jej Wysokość Zosia" (lubi tą bajkę, także oglądał to na You Tube), "Bidżamersi (to bez sensu podsunęła coś Andżelika), 'Dziennik Cwaniaczka" i film z serii "Katastrofa w przestworzach". Andżelika czasem gdy jesteśmy napięci stara się zagadywać o czymś innym i... czasem to pomaga, a czasem drażni dodatkowo Łukasza… naprawdę tu nie ma jednego kierunku działań wszystko na zasadzie prób i błędów, a im lepiej znamy dziecko to łatwiej trafić z wybraną opcją terapii i sposobu dotarcia do danego dziecka :-) Łukasza wszystko drażni, a więc podpowiadam co ma mówić... Andżeliko nie stukaj nogą;  Andżeliko nie kręć tą zakładką; Tato nie śpiewaj... Ta nadwrażliwość Łukasza ma także na mnie wpływ, ponieważ chcąc wyłapać rzeczy, które mogą jemu przeszkadzać sama odczuwam mocniej, czyli np. drażni mnie skubanie słonecznika przez Andżelikę pomimo tego, że jest w swoim pokoju ;-) 

Andżelika czytając książkę pt. "Ania z Zielonego Wzgórza pyta czy się zgadzam ze słowami wypowiedzianymi przez Panią Linde  "Ludziom, którzy w życiu na nic nie liczą jest łatwiej bo nie przeżywają rozczarowań"? Odpowiadam "tak jak najbardziej" 

Sądzę, że niejeden traktuje mnie jak "Psychopatkę" no sorki ale skoro kobietę, która walczy o lepsze jutro swoich dzieci określamy takim mianem to jak nazwiemy Kogoś Kto celowo robi krzywdę drugiej osobie?"

2.VII (sobota) Budzę się po godz. 5-ej. Wstaję przed godz. 6-ą. Robię herbatę i siadam do biurka. Na dzień dobry przeglądam odzież w moim  obecnie ulubionym sklepie bonprix, gdzie ostatnio kupiłam super pidżamę w formie kombinezonu za... 25 zł ;-) Godz. 6:50 szybki prysznic i poświęcam trochę czasu na kosmetyki, ponieważ brakuje czasu nawet na posmarowanie twarzy kremem. Godz. 7:20 siadam przy komputerze i piszę. Godz. 8:00 

Doszłam do wniosku, że jestem typem osoby, która się nie nadaje do życia w rodzinie, ponieważ mnie wszystko drażni...  nie skoszona trawa, nie umyta i brudna podłoga, zawalony garaż i w wyniku tego samochód stojący na zewnątrz,  porysowane płyty i popsute pudełka, nie poodkurzany dywan, zapalone światło za dnia, popsuta szafka, resztki jedzenia w zlewozmywaku,... itp. W moim odczuciu gdy proszę o zrobienie czegoś, to powinnam to powiedzieć raz góra trzy, ewentualnie pięć, niestety to tak nie działa, a więc gdy mi na czymś nie zależy to odpuszczam, gdy jest to coś co mogę zrobić sama to po prostu robię, a gdy mi zależy i brak reakcji na prośby to w końcu po prostu krzyczę na pół wioski ;-) Rodzinę tworzy się aby wspólnie dążyć do jakiegoś celu, aby wzajemnie wspierać się i pomagać, aby okazać zrozumienie drugiej osobie i w razie potrzeby podać choćby nawet ten głupi kubek herbaty. Wiem z doświadczenia, że tak to nie działa, a więc w takim przypadku lepiej być samemu :-)

 

4.VII (poniedziałek)  Zastopowałam z pisaniem, ponieważ muszę skupić się na Łukaszu i nie bardzo mam kiedy i jak. Walka w obecnym czasie idzie o doprowadzenie do pełnej stabilizacji, aczkolwiek negatywne zachowania są tak bardzo zrytualizowane, że będzie ciężko, a czasem zastanawiam się czy to jeszcze w ogóle możliwe. Łukasz dostaje leki i widać, że raczej działają. Gdy widoczne napięcie staram się to rozproszyć słownie "no przestań taki duży facet, a krzyczy, to dzieci porozumiewają się za pomocą krzyku, a Łukasz musi mówić, bo ja nie rozumiem co przekazujesz krzycząc; ................................. itp. Widać, że te informacje raczej  docierają, może nie zawsze pomagają ale na pewno coś tam się w tej głowie odkłada.

5.VII (wtorek) Nie nadążam, ponieważ cały dzień pochłania doszczętnie autyzm. Łukasz zasypia może godz. 2:00? A może i później, bo dopóki delikatnie kombinuje to leżę bliżej niego tłumacząc, że nie wolno, a gdy odpuszcza to w ułamku sekundy zasypiam.  W każdym bądź razie wydaje mi się, że gdy przebudzam się godz. 5:00 to wciąż nie śpi. Z Łukaszem jest problem tego typu, że np. godz. 22:00 widać, że jest śpiący i ziewa, ale on patrząc na zegarek określa sobie, że to za wcześnie i tak przełamuje swój sen, a potem nie może zasnąć ;-) Budzę się godz. 7:00. Schodzę sprawdzając, czy jest Włodek, ponieważ jest  tydzień na urlopie  ze względu na Łukasza, bo Andżelika ma praktyki, a ja na razie boję się być sama. Co prawda za dużo nie pomoże, bo kondycja fizyczna w  moim odczuciu 70-letniego mężczyzny, ale zawsze to nawet inne poczucie bezpieczeństwa. W mojej sytuacji dość często brakuje mi takiego muskularnego faceta z jajami ;-)  Włodek jest zdecydowanie za spokojny. Godz. 7:30 spokojna kąpiel w wypełnionym wodą brodziku z olejkami, a nawet masaż ciała kawą. Godz.8:30 poświęcam 20 minut w kuchni na śniadanie, a potem siadam do komputera dopijając jeszcze kakao.

08.VII (piątek)  Budzę się godz. 4:00. Wstaję godz. 5:00. Schodzę do kuchni. Grzeję mleko i już "mamo trzymaj tak" krew się gotuje, bo nie dość, że w dzień nie mogę odejść od Łukasza aby cokolwiek zrobić to jeszcze w nocy to samo. Nie daję rady nawet pisać raz, że z braku czasu, a dwa na pewno też po tym wszystkim opadły trochę ręce :-)  Co wstanę to "mama trzymaj tak" i tym sposobem oczywiście zasypiam. Budzimy się godz. 9:40. Łukasz śmieje się, a więc jest dobrze :-) Godz. 10:15 czytam, ale od razu słyszę " Nie już starczy". Potem trochę średnich kombinacji. Godz. 11:55 Łukasz ogląda film z serii "Przygoda z Bearym Gryllsem"", chciał Myszka Miki, ale wytłumaczyłam, że włączymy jako następny :-) "Nie chichramy" upomina mnie Łukasz gdy się śmieję. Następnie Łukasz ogląda z dużym zainteresowaniem bajkę pt. "Myszka Miki" , a czasem śmieje się i nie dziwię się, bo słownictwo jest na Jego poziomie. Ja w tym czasie nawet schodzę do kuchni zrobić sobie kakao, a potem piję siedząc przy komputerze, ale powrót bo znowu trochę kombinacji :-) Trzymam mocno górę, a Włodek nogi i mamy szybkie wyciszenie. W takich momentach bardzo ważne jest mocne przytrzymanie, ponieważ prowadzi do wyciszenia, a w momencie gdy dziecko poczuje, że daje radę to dostaje mega mocy ;-) Dzień dzisiejszy zdecydowanie spokojniejszy po dwóch poprzednich i nawet po południu mogę trochę odejść od Łukasza. Godz. 17:40 słuchamy na życzenie Łukasza dwie płyty Phila Collinsa, a potem  Kate Bush, Spice Girls i płyta Forever, Lionel Richie, Belinda Carlise... Także przegląda filmiki na YouTube typu "place zabaw". Zasypiamy po godz. 24-ej

W obecnym czasie siedzę z Łukaszem po 24 h na dobę tocząc rozgrywkę o doprowadzenie Łukasza do końca do pełnej stabilizacji i mam nadzieję, że w tym pomogą leki aczkolwiek nie do końca w nie nie wierzę, oczywiście mogą pomóc, ale to nie wszystko ponieważ w tym przypadku trzeba dotrzeć słownie do umysłu :-) W każdym bądź razie jest to ciągłe upominanie o dobry humor, a nawet jęczenie Łukasza zmieniam w formę zabawy, a mianowicie mówię np.... o nie znowu słyszę te dziwne dźwięki, moje uszy, ała bolą mnie, one nie chcą tego słyszeć, odpadną, muszę schować się pod kołdrę aby nie słyszeć...  itp. Łukasz śmieje się i za chwilę znowu mruczy mówiąc "Ała" , a więc upomina abym tak wolała, ale czasem nie rozpoznaję, czy w wyniku gorszego nastroju, czy przekomarzając dla zabawy :-) Włodek miniony tydzień na urlopie i przeważnie siedzi w Łukasza pokoju, ponieważ jestem przewrażliwiona po ostatnich zdarzeniach. Przez jakiś czas też spała w naszym pokoju Andżelika, ale minionej nocy już nie, ponieważ Łukasz trochę hałasuje, a ona rano wstaje do pracy, a po drugie doszłam do wniosku, że raczej już nie ma takiej potrzeby

Przekonałam się, że mogę liczyć przede wszystkim na siebie, zresztą Łukasz też ma największe do mnie zaufanie,  w związku z tym jestem zmuszona na dzień obecny zrezygnować z j. angielskiego, czy też dalszej edukacji poza domem, ponieważ muszę być na 1000 %  z Łukaszem.  Nawet gdy miałam wyjazdy na j. angielski to niejednokrotnie mówił "mama nie język angielski, mama nie jedzie" nie chciał abym wyjeżdżała... teraz żałuję, że ważniejszy był j. angielski aniżeli Łukasz.

Łukasz obecnie bierze dwa razy dziennie Depakine Chrono 500 i do tego 2-3 razy dziennie ziołowy Nervomix, ponieważ ufam bardziej lekom ziołowym i bardzo żałuję, że podawałam tylko 1-2 tabletki dziennie, bo trzeba był minimum z 5 skoro można 12 -e. Gdy leki bierze człowiek zdrowy to jest wstanie określić jak się po nich czuje, czy lepiej, czy gorzej, czy coś go boli... w Łukasza przypadku to jedna wielka niewiadoma, a już mieliśmy jeden lek po którym źle się czuł, zresztą gdy ja go wypróbowałam na sobie to także myślałam, że odlecę ;-) Ogólnie jest niby ok. ataków epilepsji więcej nie było, humor zmienny ale zdecydowanie więcej śmiechu, mniejsza wrażliwość na dotyk, ale to tak stopniowo, przestał także obsesyjnie i głośno słuchać muzyki ale zastępuję to filmami i bajkami :-)  Po ostatnich zdarzeniach było widać żal i niechęć nawet do mnie.

Błędne koła... szkoła wymaga rzeczy niemożliwych, ja widzę że to wszystko idzie w złym kierunku, szkoła nie słucha się tego co mówię, a w wyniku tego powstaje problem w zachowaniach Łukasza, bezsilność u mnie powoduje podenerwowanie, a to negatywnie wpływa na Łukasza plus niekorzystna sytuacja w szkole i uruchamiamy błędne koło, które z czasem nabiera szybkości... 

Problem z jedzeniem nie wiem czy brak apetytu np. w wyniku nowego leku, czy nagle stwierdził, że nie nie musi wszystkiego jeść :-)

9.VII W sumie dzień spokojny. Kilka drobniejszych kombinacji. Najgorsze to te próby podduszania siebie, czyli język pomiędzy dolną wargę, a zęby i zaciskanie gardła. Obecnie można powiedzieć, że mam bardzo dobry kontakt z Łukaszem. Praktycznie prawie wszystko określa co chce, swoimi słowami, ale ja się z mim świetnie dogaduję. W sumie sprawia wrażenie jakby się bawił nową umiejętnością dawania poleceń i panowania nad tym co się dzieje dookoła :-)  Polecenia te wydaje nerwowym głosem i muszą być od razu wykonane , ale pracuję nad tym i jest coraz. Tego dnia Łukasz zafascynował się nowym słowem "głodny", to słowo oczywiście było w codziennym użyciu ale dopiero tego dnia zwrócił na nie szczególną uwagę, a więc dorzuciłam też drugi wyraz "spragniony". Łukasz tego dnia wyjątkowo dużo się śmieje, ale nad tym także cały czas pracuję tłumacząc "musisz się śmiać jak chcesz być zdrowy musisz się cały czas śmiać, lewym uchem gdy Łukasz krzyczy wchodzą czarne robaczki i one są szkodliwe dla umysłu, a prawym uchem wchodzą białe robaczki i one są bardzo potrzebne one się pojawiają, gdy się śmiejesz i wtedy w głowie bitwa pomiędzy białymi i czarnymi robaczkami itp. ..." Ja ogólnie bardzo dużo mówię do Łukasza,  ale przeważnie w miarę wolno i w obecnym czasie staram się niezbyt głośno. 

Łukasz ostatnio przypomniał sobie o niebieskiej koszulce z kapturem, którą mu kiedyś zakładałam i uparł się aby ja dać i nie jestem wstanie wytłumaczyć, że jest to coś czego nie jestem wstanie odzyskać, dla niego to proste... znaleźć na śmietnisku, wyprać, pozszywać, wyprasować,... na tłumaczenia typu "kupimy nową z kapturem" odpowiada "nie nową starą" są rzeczy, których na dzień obecny nie da się zrobić

Ja na dzień obecny nie wiem kiedy mija... dzień, tydzień miesiąc...

10.VII (niedziela) Godz.7:00 Łukasz funduje mi pobudkę machając nogami, kopnął mnie w głowę, a także w plecy, w efekcie końcowym upadłam na kolano na podłogę, ale co tam... nie pierwszy raz. Natomiast wyjątkowo zero krzyku i innych kombinacji. Oczywiście opierdzieliłam tłumacząc, ze jak zrobi mi krzywdę to zostanie sam i nikt mu nie pomoże ;-) Godz. 7:30 tłumaczę Łukaszowi, że chcę zejść na herbatę i do WC, ale słyszę standardowo "mama trzymaj",  a po jakimś  czasie może 15-u minutach mówi "mama wstań", co oznacza, że mam pozwolenie aby wyjść i to są momenty dla, których wiem, że to co robię ma sens smiley Dzień standardowy. Rano Łukasz trochę niespokojny. Środek dnia momentami rewelacja, a nawet uzgadniam, że schodzę powiesić pranie. Chwilę czytam książkę pt. Wieczór sporo śpiewania naprzemiennego z uśmiechem, a więc nie wiadomo o co chodzi. Tego dnia Łukasz chciał aby włączyć bajkę "Auta" i  "Tarzan", a  także film pt. "High School 2". Bajki ogląda z zainteresowaniem, a film tak nie bardzo. Także w ciągu dnia puszczam filmy z serii "Przetrwać z Bearem Gryllsem". Podoba mi się ten film i to bardzo, te nietypowe warunki ukazują człowieka od innej strony i tak np. w którymś z odcinków pokazane jest jak grupa pozostawia dwie osoby w wodzie i nawet nie próbuje pomóc tylko obserwuje co dalej, a po tym zdarzeniu i pouczającej rozmowie następuje większa mobilizacja do współpracy. Obserwując zachowania ludzi wiadomo praktycznie od razu, Kto nie przetrwa. Andżelika na wyłączniku i obrażona, nie dość, że trudna sytuacja to jeszcze wymyśla. Naprawdę... każdy człowiek żyje sobie w inny sposób i ma do tego pełne prawo, co to za zwyczaj wtrącania się w czyjeś życie. Dla Kogoś przejście 1 km to jest już tragedia, a j a mówię, że te codzienne ok. 7 km, które ma zrobić obecnie córka to tylko i wyłącznie dla jej zdrowia. Dzieci kiedyś pieszo chodziły do szkoły i było dobrze. Ja natomiast kiedyś wracając ze szkoły z Wrocławia ok. godz. 22-ej  przeszłam ten odcinek pieszo, po ciemku, w deszczu i jeszcze ze stertą książek. Nie komplikujmy prostych rzeczy codziennych, bo w obecnym świecie to jest największy problem i potem dziwić się, że mamy zaburzenia emocjonalne.  

Mam dziwnie wyjątkowo dobry nastrój, bo w moim odczuciu "moje piekło", które stworzyli nieodpowiedzialni ludzie prawdopodobnie dobiega końca cheeky  A potem... już tylko będę działać na własną rękę

11.VII (poniedziałek) Łukasz budzi mnie fazą, ale tym razem miałam Jego nogi trochę zabezpieczone i też byłam w pewnym sensie przygotowana, a więc bez problemu. Również ma znaczenie fakt, że jednak te ataki ze strony Łukasza od początku roku ulegają  stopniowemu osłabieniu. Pytam Łukasza stwierdzając "Idę napić się herbaty. Mogę?". Łukasz potwierdza, a więc schodzę do kuchni i robię herbatę, piorę kilka rzeczy ręcznie i godz. 6:15 jestem przy komputerze, ale musze jeszcze umyć podłogi. Łukasz śpi.

Na plus na dzień obecny mam... rozumienie mowy, umiejętność i zaangażowanie w komunikację, więcej śmiechu, lepsza możliwość dotarcia tłumaczeniem słownym... jest w miarę ok.

Sądzę, że ta samotność, której doświadczyłam i nadal doświadczam nie dotyka tylko mojej osoby

Mój mąż ostatnio cały czas rzuca hasłem "Nie unoś się", a ja mogę tak samo powiedzieć w drugą stronę "Obudź się, bo potrzebuję faceta z jajami". Prawda jest taka, że ze względu na Łukasza utknęliśmy w toksycznym związku i uświadomił mi to pewien mężczyzna piszący ze mną w Internecie. Mężczyzna ten namieszał mi porządnie w głowie, a potem przypisał mi różne zaburzenia i zniknął jakby nigdy nic... dosłownie uciekł, ponieważ obawia się Wariatki. Mamy czasy w których o wiele łatwiej jest wybrnąć z problemów przypisując sobie zaburzenie. Niestety to także ma swoje błędne koło, gdyż przypisanie takiego zaburzenia może faktycznie doprowadzić do problemów. Wracając do tematu naszego związku to gdyby nie Łukasz to już dawno nie bylibyśmy razem... Nas już od wielu lat, a być może nawet od samego początku nic nie łączy oprócz przypadku i Łukasza. Żyliśmy pozornie w zgodzie, ponieważ oboje mamy dość wysoką tolerancje na różne sytuacje. W naszym związku już na samym początku nie było seksu. Nawet badania robiliśmy, czy na pewno możemy mieć dzieci, ale nikt nie pomyślał, aby zapytać "Jak często mamy kontakt seksualny". No cóż...  kochając się raz w miesiącu, czy nawet rzadziej nie jest takie proste zajść w ciążę ;-) Takie to konsekwencje ma nie udane dzieciństwo i brak rodziców   w życiu dziecka, ponieważ moje małżeństwo było z przypadku... ucieczka z domu. Nigdy nie miałam wsparcia od rodziców, a także nigdy nie czułam wsparcia od męża, po prostu każde z nas żyje od zawsze swoim własnym życiem... szkoda tylko, że mój świat został  całkowicie zamknięty w świecie autyzmu... Gdy Łukasz był mały to proponowałam mężowi "Idź jeszcze do szkoły"... nie chciał, a szkoda, bo naprawdę ma super głowę do nauki. Także proponowałam "ucz się ze mną języka angielskiego", ale usłyszałam "mi nie potrzeba", kolejna moja propozycja to "możesz być fajnym organizatorem wycieczek", bo chciałam zmobilizować aby organizował wycieczki dla dzieci niepełnosprawnych... Jesteśmy zupełnie inni... zupełnie inne... cele, pragnienia, dążenia, perspektywy, wizja świata i... wcale nie chodzi o to, że któreś z nas jest gorsze ;-) 

12.VII (wtorek) Łukasza budzi się może godz. 9:00? Nastrój taki niepewny, ale nie jest najgorzej, naprzemiennie śmiech i niezadowolenia i tak w sumie cały dzień. Na dzień dobry chwilę czytam książkę z serii "Kto mnie przytuli?"  pt.  

Tego dnia oglądam film pt. "Nie patrz w górę", w którym fajnie są przedstawione w postaci parodii zachowania społeczeństwa w obliczu zagrożenia, natomiast główna bohaterka odzwierciedla moja osobę ;-) Następnie włączam przypadkowo całkiem fajną bajkę pt. "Morska Bestia" i musiała się Łukaszowi spodobać, ponieważ na końcu pyta o tytuł.

13.VII (środa) Dnia wczorajszego jak zaczęła dzień z Łukaszem godz. chyba 9:00, to skończyłam 7:00 rano następnego dnia i tak dzień w dzień :-) W międzyczasie złapałam może z 2 h snu? Godz. 1:40 pokazuję Łukaszowi według Jego życzenia różne buty na allegro obowiązkowo lakierowane. Godz. 5:00 przysypiam na 1 h. Godz. 6:00 Łukasz znowu chce aby pokazać na telefonie na Allegro "buty szpilki beżowe sandały lakierowane 42, szpilki beżowe sandały lakierowane 42, buty baleriny żółte lakierowane szpic 40, baleriny żółte lakierowane 40, buty szpilki niebieskie szpic lakierowane 38, buty szpilki niebieskie lakierowane 38,... itp." Te wpisy są bardzo schematycznie formułowane. Rozmiary nie przypadkowe, bo 38 to jest mój, 40 to Andżeliki, a 42 to Łukasza. Łukasz ma już w swojej kolekcji z 17-e par butów i wybiera kolejne do kupienia ;-) Potem Łukasz upomina aby przewinąć rękę i pokazuje, że ma obtarcia, a więc robię okłady z rumianku i zawijam bandażem, a także robię zabezpieczenia z ręcznika i kawałka prześcieradła. Godz.7:00 Łukasz idzie spać, a ja mam czas wolny, a więc chwilę leżę. Godz. 7:40 chcę wstać, ale kotka ułożyła się na moim ciele i szkoda mi ją zepchnąć. Godz. 8:50 spokojna kąpiel 35 min.... co za luksus... niewyobrażalny... w wodzie czuję jak moje ciało zaczyna łapać głębszy oddech ;-) Godz. 10:00 uzupełniam opis na stronce jednocześnie słuchając instrumentalnej muzyki "top 30 romantic guitar music". Następnie myję naczynia spożywając jednocześnie hamburgera. A potem wracam z herbatą do komputera zastanawiając się co dalej? Łukasz wciąż niestabilny, a więc cały czas  "rollercoaster", ale... kontakt dobry i porozumiewanie słowne na całkiem fajnym poziomie i to podtrzymuje na duchu ;-) W chwili obecnej przede wszystkim pracuję nad wyciszeniem i nad lepszym kontaktem. Łukasza drażnią szczegóły i dźwięki na które niejeden człowiek nie 

Dzień bardzo udany. Pojedyncze odreagowanie mocniejsze , ale krótkie. 

14.VII (czwartek) Budzę się 6:40 i praktycznie od razu wstaję, ale Łukasz mówi "Mama trzymaj tak, a więc siadam na chwilę obok kładąc na Łukasza rękę. Wstaję godz. 7:10. Potem standardowo mycie naczyń i w ramach śniadania herbata i jakaś bułka. Godz. 8:20 siadam na chwilę do komputera i tak nie bardzo wiem co pisać ;-) Ulgę odczuwam, ponieważ w moim odczuciu najgorsze poza mną ;-) Teraz praca nad ZRYTUALIZOWANIEM pozytywnych zachowań, a także wyeliminowaniem całkowitym zachowań agresywnych... niestety to jeszcze wszystko trochę potrwa... ja padam... wstaję nieprzytomna i zdecydowanie za późno

15.VII  W nocy czekam, że zaśnie moje dziecko, ponieważ planuję wstać aby odpocząć chociaż trochę w samotności ale w końcu padam. W międzyczasie na chwilę przysypiam, ale budzą mnie kombinacje Łukasza. Łukasz zasypia nie wiem nawet, która godzina... 3:00?, a może 4:00? Budzę się godz. 6:00, ale zasypiam do godz. 8:00. Chwilę leżę, a potem siadam do komputera w swoim pokoju. Godz. 8:55 robię herbatę

Z moich obserwacji wynika, że człowiek nie mając prawdziwych problemów robi na siłę problemy z codziennych sytuacji, nakręca się tym opowiadając swoją wersje, czyli "pokrzywdzonego człowieka" innym ludziom, a oni nie będąc świadomi szczegółów  nakręcają tej osobie temat jeszcze bardziej. Tworzy się błędne koło doprowadzające do nieprawidłowej oceny sytuacji, a to czasem tworzy problemy emocjonalne. w takiej sytuacji, gdy się w pakujemy już w takie "błędne koło", to o wiele łatwiej jest przypisać sobie zaburzenie i mieć kolejny powód użalania się nad sobą. Niektóre osoby wyczuwając, że Ktoś się nad nimi użala i lituje w wchodzą w rolę ofiary ;-) Dzieci , a szczególnie z Domu Dziecka są otoczone nadmierną ochronką, oczywiście to tylko prowizorka jak wszystko w naszym życiu ;-)

Powinnam sobie wstawić kamerę do pokoju na cały dzień i nagrywać ;-)

18.VII (poniedziałek) Zasypiamy może godz. 1:00? Także wcześnie jak na Łukasza. Planowałam oczywiście wstać w nocy aby cokolwiek zrobić, ale niestety padłam :-) budzę się godz. 5:00.

Nadal siedzę z Łukaszem po 24 h na dobę i jest to zdecydowanie na korzyść Łukasza.  W obecnym czasie dopiero gdy jest lepsza komunikacja widać jak bardzo wszystko co dzieje się dookoła drażni Łukasza, ja przyzwyczaiłam się, a po drugie ja nie mam zbytnio nawyków w wierceniu się, mlaskaniu itp. także nie ma z tym problemu, czasem palcami w nogach ruszam, ale chowam za kołdry, odsuwam dalej i Łukasz tego nie zauważa i nie   wyczuwa ;-)  Piszę o tym, bo Łukasza wszystko drażni... i gdy w pokoju jest Andżelika lub Włodek to dość często Łukasz mówi "tato nie ruszaj głową, tato nie śpiewaj, Andżelika nie obgryzaj paznokci itp." Przetrwam to jak zawsze... Ciężko mi, bo musze siedzieć przy Łukaszu po 24 h. na dobę... czasem zacisnąć mocno zęby i konsekwentnie robić swoje, ale jest widoczne coraz większe wyciszenie i to trochę motywuje ;-)

 cheeky Andżelika obecnie ma jakieś kryzysy, także powiedziałam "Rób sobie co chcesz, ja już wystarczająco poświęciłam Tobie czasu". Szczerze to to odizolowanie służy zarówno mi jak i Łukaszowi... cisza spokój, nikt nam nie przeszkadza i mogę się skupić tylko i wyłącznie nad nim smiley A co robi w tym czasie córka?  Nie trudno się nie domyśleć. Człowiek chce pomóc i próbuje ukierunkować jak najlepiej na przyszłość, tym bardziej, że mam doświadczenie i doskonale wiem jak to bywa , ale jak Ktoś nie chce to NIC NIE POMOŻE  wink A ludzi teorie jeszcze dodatkowo komplikują szczególnie gdy dają "dobre rady" Komuś Kto niezbyt stabilny emocjonalnie i sam nie wie czego chce. W wyniku zachowań w ostatnim czasie Andżelika miała schodzić na busa i wracać pieszo (w jedną stronę ok 3,5 km,, czyli ok 30 min) po pierwsze ze względów zdrowotnych, ponieważ wcale się nie rusza, a po drugie aby poczuć jak to jest jak tato nie zawozi, ale córka kombinatorka i wykorzystuje Pana Grzesia do podworzenia i po co facet się wychyla? Mam nadzieję, że od września też będzie ją woził, bo dzięki temu obecne zasady nie ulegają zmianom. Szczerze to... uważam, że jest to moment w którym córka powinna sobie znaleźć starszego faceta, a tacy szukają takich małolat i po prostu się usamodzielnić, bo dla mnie to bez sensu... mieszka razem z nami, my mamy się dokładać na utrzymanie

Niestety media robią bardzo złą robotę dla dzieci pod każdym względem  sad  A tak pomijając wszystko to zastanawiam się Kogo stać na płacenie Psychologom po 200 zł za wizytę dla dziecka tylko po to aby dziecko w gabinecie pobajerowało i poopowiadało jakie to jest pokrzywdzone przez życie i los... 200 razy cztery to mamy 800, a to tak naprawdę kropla w morzu w stosunku do tego co potrzebuje tak naprawdę dziecko... JA musze iść do dentysty i koszty mnie przerażają. Uważam, że leczenie zębów powinno być opłacane z kasy chorych

 Jest coraz LEPIEJ... postawiłam przede wszystkim na SIEBIE, Metodę Holdingu i leki ziołowe. Ja padam dosłownie... śpię w międzyczasie, niejednokrotnie budzę się padnięta, obecnej nocy Łukasz zasnął dopiero godz. 6:00, kolejnej nocy godz.7:00 ale nie ważne ;-) W obecnym czasie jest walka o odzyskanie pełnej stabilizacji, a jak będzie to czas pokaże. Na razie bardzo wszystko niestabilne, czasem diametralna zmiana nastroju z minuty na minutę ;-)

 26.VII pierwszy raz od dłuższego czasu Łukasz pracuje przez równą godzinę czytając i rozwiązując krzyżówki. Natomiast w ostatnim czasie 

27.VII (środa) Zasypiamy.. nie mam pojęcia o której godzinie... urwany film :-)  Budzę się godz. 4:30 i nawet wyspana. Wstaję aby się w końcu wykąpać. Niestety budzi się Łukasz, a więc negocjuje mówiąc "muszę iść się wykąpać" i zgadza się, a nawet wyjątkowo przychodzi posiedzieć Włodek, ale pewnie było za długo i zaczyna wołać, a gdy latam w bieliźnie szukając pidżamy to już nasila się niezadowolenie i mamy odreagowanie, ale szybko ogarnięte :-) Niefortunnie  podeszłam pod machające  nogi Łukasza, a więc ląduję na podłodze wpadając na plastikowe pudełko.  Standard… nie pierwszy raz… to jest podobnie jak Ktoś kto jedzie samochodem mając na liczniku zbyt dużo… po prostu wliczone w ryzyko :-)  Łukasz natomiast  od razu trzeźwo i zainteresowaniem zagląda co to pękło ;-) Może byłoby inaczej gdyby Włodek położył się obok Łukasza, ale on nie może ze względu na nogi. Andżelika z Włodkiem zbiera się do pracy, a ja standard.  Łukasz zasypia ponownie godz. 9:45. Godz. 11:50 i nadal śpi… szkoda mi go budzić, bo dobrze mi… chwila luzu… odpoczynku w ciszy i spokoju tak jakbym była sama :-)  Brakuje mi bardzo… swobody, wolności, powietrza, a nawet widoku drzew i komfortu psychicznego typu "jesteś bezpieczna i nic złego za chwilę się nie wydarzy"… tego nie da się opisać, ale zbieram siły wewnętrzne i nastawiam się psychicznie na… osiągnięcie zamierzonego celu. W tym celu muszę zobojętnieć na wszystko co dzieje się wokół mojej osoby i skierować całą energię na Łukasza… robić WSZYSTKO aby ustabilizować Jego do końca :-) Przede wszystkim muszę uzbroić się… w mega cierpliwość; kontrolować to co… robię, myślę i czuję; kontrolować emocje i to co dzieje się wokoło; nakłaniać w umiejętny sposób do współpracy; bardzo dużo mówić; inicjować więcej zabaw i uśmiechu;... " Jestem obecnie na bardzo dobrej drodze cheeky 

Na dzień obecny Łukasza ataki złości są coraz słabsze, a także udaje mi niejednokrotnie za pomocą tłumaczeń lub żartobliwego opr. spowodować śmiech :-) Ostatnio była dziwna sytuacja, ponieważ gdy leżałam obok nieruchomo i Łukasz sądził, że śpię, to był cicho, a gdy tylko podniosłam głowę to od razu "loł, loł, loł…" :-) W moim odczuciu trochę złośliwy :-) Sprawdza i testuje np. "daj pić" , a za chwilę "stop", a po chwili znowu "daj" albo pomrukuje sprawdzając reakcje. W chwili obecnej bardzo pomaga nam powiedziane zdecydowanie i konkretnie słowo "STOP", ale wtedy muszę siebie pilnować aby odpowiednio za każdym razem zareagować. Gdy mówiąc Łukasz używa ostrego głosu to upominam "proszę powiedzieć spokojnie"... pomaga. To jest dosłownie wsłuchiwanie się i obserwowanie dziecka w celu oceny "na ile mogę sobie w danej chwili pozwolić?" Nie ma jednej metody. Nie ma jednego kierunku działań. Wszystko dopasowane do danej chwili i danego zachowania.

To co dzieje się obecnie z Łukaszem to żadna nowość, ja to w przeszłości przerabiałam dziesiątki razy, czyli za każdym powrotem Łukasza do szkoły. Ja miałam już niejednokrotnie "PERFEKCYJNIE" wypracowanego Łukasza i jego schemat dnia, ale każdy powrót do szkoły to niszczył. Niestety trudność dodatkowa w obecnym czasie to... wielkość i siła Łukasza, a także lepsze rozumienie różnych sytuacji i zależności, co wykorzystuje przeciwko sobie

Łukasz budzi się godz. 12:30. Godz. 13:05 czytam "Kto mnie przytuli - Grafit ma kłopoty" ale tylko… stron. Potem nastroje zmienne śmiech, śpiew i mruczenia. Chcę dać tabletki, ale nie chce brać… nie wiem dlaczego, bo w moim odczuciu brał chętnie przed tymi całymi zdarzeniami z tym odlotem. Mam odczucie, że po tym zdarzeniu także zanikła współpraca i przestał jeść. Raczej nasilone reakcje nerwowe. Trudno określić nastroje, czy jest lepiej, czy gorzej ale na pewno inaczej. Na pewno stracił zaufanie i się nie dziwię, ale jest już lepiej. Jestem zła na siebie ale to tak jest, że człowiek zmęczony, nerwowy i działa nieodpowiedzialnie, ponieważ Łukasz dużo krzyczy, a raczej się drze wniebogłosy, a okna otwarte, ponieważ po pierwsze musi być pokój wietrzony, a po drugie to gorąco. Tego dnia gdy Łukasz jęczy to raczej milczę i nie ruszam się. Ok. godz. 15-ej podawanie leków co trwa ok. 1,5 h, czyli przekonywanie i proszenie, podejrzewam, że być może źle się czuję po Depakine, już tak kiedyś było po…. nie pamiętam nazwy tego leku, ale po zażyciu robił się dosłownie blady... 

Depakine... kolejny lek, który się nie sprawdził, ponieważ Łukasz był po nim... przytępiony, jeszcze bardziej nie obecny, wszystko było na nie, pojawił się inny rodzaj agresji, przestał całkowicie jeść, przestał się śmiać i komunikować...  tylko i wyłącznie doskonała znajomość Łukasza pozwala mi na wyłapanie takich zmian. W pierwszej chwili nie byłam pewna, czy to na pewno po leku, ale odstawienie jego udowodniło, że tak

Ja obecnie nie mogę pić kawy ze względu na żołądek, a więc  wzmacniam się Pepsi i Coca-Colą

Godz. może 17:30 ok. 1,5 h tłumaczeń i zależności dotyczących Łukasza życia i zachowań… ja tak potrafię bez ustanku mówić nawet do 3 h, niestety gdy uruchamiam kamerkę zacinam się i zaczyna brakować słów :-) Łukasz wyjątkowo cierpliwie znosi moje mądrości i wydaje mi się, że jednak sporo rozumie. Tego dnia także opowiadam m. in. o jego edukacji w szkole, o swojej przeszłości i o tym jak dziewczynka popłynęła rwącym potokiem. Godz. 19:00 trochę delikatnego odreagowania. Godz. 20:00 Łukasz przysypia. 

 

W moim domu jest dziwna zasada, ponieważ aby umył naczynia Włodek lub Andżelika to oni muszą się obawiać mojego gderania… Ciekawe, bo ja aby umyć okna, umyć podłogi, a nawet pomalować pokój nie muszę się nikogo bać :-) 

Gdy mówię to Andżeli to potwierdza śmiejąc się, a gdy mówię Włodkowi to wkurza się mówiąc "ty to masz te teorie spiskowe". Ja także oczywiście nie jestem ideałem, ale nikt mi nie zarzuci... lenistwa, czy też braku zaangażowania w to co robię. Niestety to stwarza problem tego typu, że znając swoje zaangażowanie oczekują podobnego od osób mi bliskich, a to niestety... nie chcę pisać szczegółów, gdyż i tak za dużo piszę ale gdybym dawno temu zaczęła spisywać "absurdy życia w rodzinie", myślę, że były bestseller ;-)

Mój stan psychiczny obecny całkiem ok.... zaakceptowałam na tyle ile to możliwe swoją sytuację z Łukaszem, czyli ze mogę liczyć tylko na siebie ;-)  Ja mam nadzieję, że udowodnię, że postawię go na nogi takimi samymi metodami jak w przeszłości

 

 

CIEKAWOSTKI :
-Łukasz mówi "Kupimy nie Clementoni na ciasto na pizzę Internet" -chodzi o to, że Łukasz chce pizzę, ale chodzi konkretnie o spód do pizzy z piekarni Kajzerka, Niestety te spody wycofano z produkcji , a więc mówię, że zrobimy ciasto według przepisu z książeczki Clementoni, a Łukasz na to "trzeba kupić ciasto w Internecie"

-Gdy kończy się muzyka na płycie, to Łukasz przeważnie ustala co mam włączyć następnego, ale tego dnia mówi "nie wiem nie wiesz", a więc pokazuję jedno z pudełek z płytami i wybiera do włączenia jako pierwszą  Mylene Farmer, a kolejna to Lady Gaga. Łukasz słysząc ostatnią piosenka na pierwszej wybranej płycie mówi "Koniec muzyki włączymy Lady Gaga", oczywiście poprawiam podając wydłużone i bardziej poprawne zdanie

-Podczas uzupełniania krzyżówki mówię "nie słyszę co mówisz, bo za głośno jest muzyka", a Łukasz na to spontanicznie odpowiada "zciszyć', ale pozwolił tylko o jeden poziom. Łukasz fenomenalnie łączy różne fakty czasem nawet bez używania słów. 

-Czytam Łukaszowi album pokazując tekst i nagle sam się wciąga i zaczyna czytać 

-Łukasz dość często powtarza słowa zasłyszane w telewizji, bądź też wyłapuje z rozmowy pomiędzy mną i Andżeliką

-Łukasz ok. godz. 4-ej funduje nam fazę, a rano otwiera oczy i mówi "Przepraszam za poranną pobudkę", czy coś w tym rodzaju... niestety nie pamiętam dokładnie, ale na pewno było słowo  "przepraszam"

-Podczas napięcia Łukasz czasem śpiewa i dobór słów bywa wręcz fenomenalny np. smiley"Dobrze, że Cię mam to szczęście. Radę sobie dam bo jesteś. Rozsypany świat układam w całość. Nic się nie stało to szczęście" smiley

-Łukasz na dzień obecny ma świetne rozumienie mowy, a także ogromny zasób słów, ale mowę płynną uniemożliwiają wciąż słowa abstrakcyjne tzw. łączniki w zdaniach, czyli... przysłówki, przyimki, partykuły, zaimki i niektóre przymiotniki typu... ciekawy, cudowny, kontrastowy, codzienny, odlotowy, interesujący, poważny, delikatny,... każde z tych słów to indywidualna praca, aczkolwiek jest coraz lepiej ostatnio zainteresował się słowem "głodny", a ja dorzuciłam "spragniony"

-Łukasz jest inteligentny... szybciej czasem połączy fakty bezsłownie, aniżeli Włodek z Andżeliką tłumaczone dosłownie słowami. On po swojemu myśli i analizuje, ale nie potrafi tego określić słowami i prawdopodobnie stąd również te frustracje. Dlatego cały czas podkreślam "NAJWAŻNIEJSZA JEST dla dziecka MOWA i JEJ ROZUMIENIE

-Łukasz w obecnym czasie ubzdurał sobie, że będzie jadł jeden posiłek o godz. 21:00 i żadna siła tego nie zmieni, oczywiście sam sobie planuje MENU

-W chwili obecnej Łukasz nie chce czytać i uzupełniać krzyżówek, ale pomimo tego praca nad rozwojem mowy jest cały czas. W tym celu wykorzystuję sytuacje w których Łukaszowi na czymś zależy, a ponieważ ma pozawijane ręce i ja wszystko muszę robić, to doskonała okazja do pracy nad mową, bo wszystko musi określić słowami zarówno realnie jak i pokazując na telefonie. Ostatnio np. przeglądał stronę o błyszczyku i także czytał w całości artykuł. W sytuacji gdy dopytuje co robi na obiad  tato lub Andżelika, to schodzę do kuchni aby zrobić zdjęcie, a potem pokazuję tłumacząc. Również gry na telefonie wykorzystuję do pracy nad mową np. .......................

-Ja do Łukasza bardzo dużo mówię i tłumaczę, czasem cały czas 1, 2, 3 h....nigdy nie podchodzę w sposób "nie opłaca się, bo i tak nie zrozumie", tyle ile zrozumie to zawsze będzie jakiś z tego plus

-gdy mówię "zjadłabym coś na słodko", to Łukasz zupełnie spontanicznie  proponuje sam od siebie swoje wafelki śmietankowy, truskawkowy i kokosowy :-) 

-Łukasz uparł się, że ma być jakaś druga płyta Erica Claptona i nie jestem pewna, czy chodzi mu o to, że w tym samym opakowaniu mają być dwie płyty, czy chodzi o jakąś zupełnie inną płytę… nie jestem wstanie się dogadać

-ostatnio (23.VII) mówię do Łukasza  "ale mama śmierdzi", a on na to "mama do łazienki"... zaskoczył mnie, tym bardziej, że cały czas jest "mama trzymaj tak" i faktycznie cierpliwie poczekał :-) 

-"Andżela nie skacz" - upomina Łukasz widząc siostrę unoszącą ciało w górę i w dół. Wszystko Łukasza drażni "tato nie śpiewaj, mama nie drap, tato nie machaj" itp. 

-"mama jedzie na j. angielski" - dopytuje Łukasz, czy będę jeździć na j. angielski, a potem dopytuje o miesiąc "lipiec" , a potem "sierpień"... jak widać wciąż nie potrafi układać poprawnie pytań aczkolwiek zaczynają się pojawiać , a przede wszystkim zaczyna sobie radzić z powtarzaniem dłuższych zdań

-Ja ogólnie to bardzo dużo mówię do Łukasza tłumacząc różne zależności, zawsze coś z tego zrozumie i zawsze coś dotrze :-) Szczególnie podczas i po odreagowaniach, ale czasem także w chwili wolnej gdy za długo cicho 

-Łukasz czując, że w kuchni coś się smaży wykazuje zainteresowanie, a więc tłumaczę, że to Andżelika szykuje sobie coś do jedzenia i podpowiadam " jak Andżelika przyjdzie na górę to zawołaj ją, a potem zapytaj… co jadłaś na obiad?"

 

 

Łukasz w obecnym czasie nie chce czytać, ani uzupełniać krzyżówek także zabrałam się za ćwiczenia mowy w inny sposób, a mianowicie wykorzystuje gry na telefonie i po kilka godzin dziennie mamy ćwiczenia mowy   cheeky ZAWSZE jest jakieś rozwiązanie, tylko trzeba chcieć je znaleźć. Łukasza wciągają nowe gry, a więc czas zajęty i na jakiś zapomniane głupoty. Gry na których ćwiczymy mowę to np.

- DOP - Draw one part w której trzeba dorysować brakujące elementy, a więc sporo przy tym mówię mobilizując także Łukasza do określania co mam zrobić , 

-Words of Wonders GURU … w którym mamy podane hasło, które czyta Łukasz, a potem układa z liter pasujący wyraz 

-Differences, Znajdź różnicę, Find the difference - zaznaczanie różnic super pomoc do ćwiczeń mowy m. in. trzeba określić miejsce, różnicę i przedmiot… ćwiczenia mowy podstawowej 

-Art Puzzle - puzzle ale z konkretnych elementów typu… trawa, drzewo, ławka, chmura, wstążka, a więc na tyle ile potrafi mówi Łukasz, a ja poprawiam i uzupełniam jego wypowiedzi 

-BlockPuz 

-Quiz - jest pytanie i trzeba wybrać prawidłową odpowiedź z czterech opcji, krótkie i konkretne zdania, quiz jest trudny ale traktuję to jako formę obycia z nowym slownictwem

-QuizzLand - forma krzyżówki a do niej hasła i do wyboru cztery odpowiedzi, także forma obycia z nowym slownictwem

-WORD surfuj słowa i Łamacz słów (Finger lab) - wyszukujemy w poukładanych rzędami (literach) słowa w temacie np. pogoda, muzeum itp. 

-Words of Wonders - układanie wyrazów z rozsypanki literowej 

- Liquid Sort puzzle i Sortpuz (JoyPuz) - należy przelać w butelkach płyny o różnej barwie tak aby w każdej był tylko jeden kolor, a więc mamy zdania typu "Mamo przelej z trzeciej butelki do piątej" 

-Tangle Master 3D - należy rozpłatać zaplątane sznurki, czyli znowu ćwiczenia zdań typu "czerwony sznurek przełóż na pierwsze miejsce po lewej" 

-Color Roll 3D - odwijanie kolorowych pasków w celu odwzorowania podanego przedmiotu 

Geografia Świata - rysunek, a na nim wyznaczona powierzchnia i trzeba wybrać z 4-ech podpowiedzi jakie to państwo, podobnie… Stolica Haiti i trzeba wybrać poprawną nazwę z 4-ech propozycji… forma osłuchiwania z nowymi słowami i informacjami

W j. angielskim… 

-Duolingo 

-BBC learning english i słuchamy historyjki rysunkowe z serii "Teaching children" 

-Rozmówki angielskie i Ucz się j. angielskiego 

-Babbel 

itp.... jestem bardzo zadowolona z tego typu rozwiązania, ponieważ mamy co robić

 

 

.........

Nie jestem wstanie nawet pisać, ponieważ nie mam kiedy, a o wyjściu na dwór, czy też kąpieli to już w ogóle kobieto zapomnij... do tego doprowadziła szkoła oraz jej "podstawa programowa" i "integracja". Nie dość, że Łukasz odizolowany, to ja również i jeszcze czytam gdzieś przekaz informacji typu "masz wpływ na swoje życie, możesz wszystko zmienić, jeśli utknęłaś w jakimś miejscu to zmień to... NAPRAWDĘ? No cóż czasem tak się zastanawiam, czy aby nie umknąć pewnego dnia gdzieś za granicę, ukryć się i zniknąć całkowicie... albo przedawkować leki... Niestety myśleć sobie mogę, ale takie postępowanie jest nie zgodne z moimi zasadami i nie wyobrażam sobie uciekać od problemu i pozostawić Łukasza, ponieważ wciąż wierzę, że mogę dla niego bardzo dużo zrobić ;-) 

Andżelika w obecnym czasie... obrażona, nie dość, że w domu trudna sytuacja z Łukaszem, to jeszcze obrażona... Otworzyłam dziewczynie drzwi do pięknej przyszłości, a mianowicie mogłaby być całkiem niezłą terapeutką do niepełnosprawnych dzieci… praca niezbyt ciężka, a jednocześnie przyjemna i dobrze płatna i naprawdę dziewczyna ma w tym kierunku talent, ale gadaj sobie skoro leń i nie chce się uczyć… z mojej strony bezsilność, jeszcze "dobre dusze" dają jej super rady i zajebiście, bo znowu wygrała swoimi buntami,  np. ostatnio po dziwnych doświadczeniach z Łukaszem zależy mi aby cały czas Ktoś ze mną był w pokoju i tak np. w czwartek cały dzień siedzi Włodek, ale po południu chce zrobić coś na obiad i prosi Andżelikę "daj szybko jeść zwierzętom i mnie wymień", a ona totalnie lekceważy ok. w takim razie widząc tego typu zachowania od dłuższego czasu zmiana zasad, a mianowicie w lipcu kupujesz sobie samodzielnie jedzenie i samodzielnie gotujesz, a także nie ma  tata na każde zawołanie do zwożenia i przywożenia do Barda, chodzisz na piechotę, skoro w pracy mówią Tobie, że "nie jesteś służąca Łukasza aby z nim siedzieć, to ja mówię, że "tato nie jest Twoim służącym aby Tobie wozić tyłek" i takie są wieczne konsekwencje dla niej z podpowiedzi przez innych ludzi co i jak ma robić. Ja nie rozumiem "ja się nikomu nie w trącam w Jego życie, także jakim prawem Ktoś włazi z buciorami w moje?" Ktoś nie ma pojęcia o niczym i idzie dawać dobre rady czym niszczy zupełnie wypracowany pozytywny kierunek myślenia przez córkę

 

Ludzie dość często zapominają, że aby trzymać jak najdłużej jak najlepszą kondycję trzeba niestety na to pracować, a w tym przypadku 8 h za biurkiem i kolejne 16 w łóżku  z pilotem lub w fazie snu nigdy nic dobrego nie przyniesie. Podobnie z umysłem... nie ćwiczony... umiera w zdecydowanie szybszym tempie.

 

 

;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;

Skoro szkoła nie poradziła sobie ze świetnie rokującym rozwiniętym Łukaszem, to co dopiero inne dzieci? Zresztą dziewczynka, która była jednocześnie pod opieką tej samej Pani, także zblokowała się i nie chciała wcale z Panią rozmawiać .Dziwne, ponieważ jeździła z nami do Wrocławia i rozmawiała bez problemu, ale jak się przy dziecku mówi bzdury, to niestety takie są konsekwencje, bo pomimo tego, że niepełnosprawne to jednak myśli i czuje. A tak zmieniając temat to... mamy wakacje i gmina chętnie by zorganizowała wyjazd dla dzieci nad morze, ale niestety nie ma chętnego Nauczyciela aby pojechać. Wszyscy mają wakacje. A ja ? Ja nie mam niczego... świąt, wakacji, niedzieli, a nawet niejednokrotnie spokojnie przespanej nocy. Pani wspomagająca miała pod sobą tylko dwójkę dzieci i pomimo tego nie poradziła sobie, a co dopiero piątka. W pewnej szkole uczniowie zepchnęli dziecko niepełnosprawne ze schodów, ciekawe, że nie było nagrań, bo się niby nagrały następne, a także ciekawe gdzie byli w tym czasie nauczyciele?

cheeky  Dzieci nie wolno do niczego zmuszać, a to ciekawe... nie wolno zmuszać, ale za wyjątkiem...  chodzenia do szkoły, uczenia się zbędnych i nie zrozumiałych rzeczy, integracji pomimo osobowości wymagającej samotności,  do bycia innym aniżeli jest w rzeczywistości, gdyż obecne media i psychologowie naciskają na bycie jakimś i tak czytając w kółko to samo, że nasze cechy charakteru są problemem, czy nawet zaburzeniem w końcu dajemy sobie w mówić, że z nami jest cos nie tak, a to przecież nie w tym rzecz, tylko nie musimy być wszyscy tacy sami jak zaprogramowane roboty, a dzięki temu jeden jest wybitnym matematykiem, a drugi płetwonurkiem. Ostatnio oglądałam świetny film pt. "Na ratunek. Misja w jaskini"ukazujący, że... ż  odpowiednimi ludźmi nawet rzeczy niemożliwe stają się realne 

Z edukacją Łukasza to było np. na zasadzie, że z jakiegoś przedmiotu omawiano jakiś temat i ja... przygotowywałam swoje pomoce, ale nim zaczęłam to z Łukaszem przerabiać to Pani była już na kolejnych tematach i pytam "Po co?" i "Co to ma przynieść dobrego?" Przecież fakt, że klasa omawia sobie jakiś temat nie oznacza, że w tym czasie dziecko nie może rysować szlaczka. Dla dziecka w tym przypadku najważniejsze jest wypracowanie współpracy, a zawyżanie podawanego programu powoduje, że się niczego nie nauczy, a nawet nie zrobi samodzielnie podanego zadania, bo nie będzie wstanie i do czego to prowadzi? Do wyćwiczenia nawyku typu... po co mam się wysilać i cokolwiek robić, skoro zrobi to za mnie ktoś inny?

 

Szkoła w przypadku Łukasza nie miała za zadanie uczyć edukacyjnie ale... dostosować społecznie,  nauczyć pracy w grupie, budować relacje z dziećmi, nauczyć samodzielności i bycia w społeczeństwie w warunkach innych aniżeli dom i bez mamy, a także wypracowanie... obowiązku, współpracy, interakcji z ludźmi, otwartości,... w efekcie końcowym szkoła była jak kula u nogi, bo co ja wypracowałam to szkoła zrujnowała 

Błędy w edukacji dzieci....

-nacisk w pierwszej kolejności na naukę i wiedzę 

-zbyt mała ilość zajęć ruchowych m. in. spacery, gry zespołowe, zabawy z piłką

-zbyt mało wyjść w ramach uspołeczniania i integracji typu.. kino, sklep, teatrzyk, plac zabaw, spotkania ze zdrowymi dziećmi, a nawet imprezy integrujące z rodzicami

-nie dostosowany program, czyli  wymagania zawyżone lub zaniżone, obie opcje prowadzące do nikąd 

-brak konkretnych opisów dotyczących dziecka i konkretnych celów 

-brak nacisku na... mowę i jej rozumienie, a także poszerzanie słownictwa 

-brak otwartości w stronę rodzica, szczególnie w przypadku gdy coś nie wychodzi, a także brak współpracy z rodzicem

-

Koleżanka ostatnio napisała, że według niej dzieci nadpobudliwe i z nadwrażliwościami nie nadają się do szkoły (miała na myśli Szkołę Specjalną). W takim razie zastanawiam się dla jakich dzieci są Szkoły Specjalne? Dla autystów, którzy tak naprawdę nimi nie są, bo już niejednokrotnie spotkałam się z opinią typu "Lekarze nie wiedzą co jest mojemu dziecku, a więc aby otworzyć drzwi do łatwiejszej terapii wpiszemy autyzm". Szkoła Specjalna powinna sobie radzić z każdym dzieckiem, a jeśli jest problem to stworzyć odpowiednie warunki aby było jak najlepiej, a skoro sobie nie radzi to nie powinna takiego dziecka przyjmować

W obecnym czasie cały czas stymuluję mowę Łukasza poprzez ciągłe mówienie w jego obecności i niejednokrotnie jest tak, że ja rozmawiam z Andżeliką, a Łukasz po nas sam od siebie powtarza. Poza tym wykorzystuję do utrwalania coraz dłuższych zdań różne sytuacje typu...  podawanie śniadania, zmiana płyty, przyniesienie lub podanie czegoś np. "Co mama musi zrobić abyś dostał mleko?" i wymieniamy... wstać z łóżka, zejść do kuchni,  wziąć kubek i mleko, nalać mleko do kubka, włożyć do mikrofali, włączyć przycisk odgrzewania, otworzyć mikrofalę, wyciągnąć kubek, przynieść na górę i podać Łukaszowi". Dni nasze są bardzo podobne do siebie co widać w opisach, ale mowa idzie  cały czas zdecydowanie ku lepszemu przede wszystkim otwartość i zaangażowanie do powtarzania, a tym samym wydłuża się długość wypowiedzi i ilość używanych słów.  W  obecnym czasie zwracam szczególną uwagę na każdą próbę komunikacji ze strony Łukasza, staram się aby doszło do przekazu informacji w sposób zrozumiały, aczkolwiek ciężko czasem gdyż Łukaszowi brakuje słów, a nie wszystko da się czymś zastąpić. Ogólnie "ostra jazda bez trzymanki". Obecnie jestem bogatsza o kolejnego siniaka na przedramieniu wielkości ok. 7 cm na 12, pomimo tego, że miałam na ręce cztery warstwy cienkiej kołdry, gdy w przeszłości Łukasz miał nagryzioną rękę i podejmował kolejne próby, to zdarzało się, że ja lub córka aby chronić Jego rękę podstawiałyśmy swoją... scenariusze jak z horroru treści typu "Egzorcysta", a wszystko to dzięki głupocie. Szkoły niech przestaną swoje niepowodzenia zwalać na rodziców, bo niejednokrotnie nie radzą sobie z dziećmi zdrowymi, a co dopiero mówiąc o niepełnosprawnych, a trudnych to już w ogóle. Tylko jeśli dziecko zdecydowanie lepiej funkcjonuje w domu, to po co pchać je na siłę do szkoły?

Druga rzecz nad którą pracuję m.in.  w celu wyeliminowania złości i napięcia to świadomość w Łukaszu, że ma wpływ na to co się dzieje w około, a mianowicie konkretne reakcje na  informacje słowne typu... stop, mama nie, starczy,  Andżelika nie, Andżelika wyjdź... w tym przypadku nie dość, że pilnuję Łukasza to jeszcze Andżelikę i Włodka.

Bardzo dużo tłumaczę Łukaszowi m.in. prosząc aby mi pomógł, a także... będzie wszystko dobrze, ale musimy dużo pracować, czasem te tłumaczenia nie maja końca :-)

 

Potrzebowałabym z dwóch silnych mężczyzn, którzy pomogli by mi wyprowadzać Łukasza na dwór. Może jest Ktoś chętny nawet zapłacę za to smiley Ja nie jestem wstanie sama...  kontakt   guciafilm@gmail.com

 

Ja w obecnym czasie odczuwam w pewnym sensie potrzebę izolacji od ludzi :-) Jestem zrażona do relacji międzyludzkich. 

Tak ostatnio zastanawiałam się "Czy ja się komukolwiek wtrącam w Jego życie?  Nawet to, że ja tu piszę, nie oznacza, że to daje pozwolenie na wtrącanie się w moje życie ! ! ! Podobnie uważam z osobami publicznymi, ze fakt, że się mówi na temat ich życia Nikogo nie upoważnia do pojechania po Nich, a także mają prawo do ochrony swojej prywatności i stawianiu granic wścibskim Osobom ;-) Natomiast Molestowanie z przed 20-u lat to już w ogóle dla mnie abstrakcja. Ja nie pamiętam co było dzisiaj, a co dopiero z przed 20-u lat.

Czy ja Komukolwiek wchodzę w życie i mówię co ma robić albo albo np. wchodzę do Jego domu i stwierdzam "Wymień meble, ponieważ te mi się nie podobają. Przecież to jest chore ! ! !

 

Przepraszam za brak doskonałości w opisach, ale ja to wszystko piszę dosłownie z doskoku, a plus nie mam jeszcze niestety wypracowanej umiejętności pisania . Ja pisząc wciąż przekładam wyrazy i zwroty

 

  cheeky smileysad wink

Zmieniłam nick na Instagramie, a mianowicie obecny to... zwyczajna.kobieta.realistka

Nagranie z ostatniego czasu     https://youtu.be/_YKCc2l4pvE

Część z dołu opisu przeniesiona    http://wedrujac.rafkom.net/kalendarze-i-plyty%20

W ostatnim czasie dokładam stopniowo uzupełniane ćwiczenia, ale to w wolnym tempie  http://wedrujac.rafkom.net/edukacja/ksiazki-cwiczenia-i-roznosci-ktore-p...

 

 

Poniżej wiersz napisany przez Andżelikę 

Galeria: